Johnny Depp przestrzega przed cancel culture. "Nikt nie jest bezpieczny"
Zdaniem Deppa aktorka nie tylko fałszywie oskarżyła go o znęcanie się podczas trwania ich małżeństwa, ale także skłamała w sądzie pod przysięgą w sprawie pieniędzy, które otrzymała od niego po rozwodzie.
Depp postanowił zabrać głos także na konferencji towarzyszącej Międzynarodowemu Festiwalowi Filmowemu w San Sebastián i skomentować spór z byłą żoną oraz zjawisko tzw. cancel culture (tłum. kultura unieważniania), polegające na wykluczeniu danej osoby ze względu na jej udowodnione lub domniemane zachowanie, które w oczach jakiejś grupy jest przekroczeniem pewnych norm.
Można to uznać za czas w historii, który potrwa tak długo jak potrwa, to cancel culture, ten pośpiech w wydawaniu osądów na podstawie czegoś, co właściwie sprowadza się do bycia zatrutą atmosferą.
Doszło do tego, że nikt nie jest bezpieczny. Mogę wam to zagwarantować. Nikt z was. Nikt za tymi drzwiami. Wystarczy jedno zdanie i czujesz się, jakby ktoś wyrwał ci dywan spod nóg.
Nie stało się to tylko mnie. Cancel culture spotkało wielu ludzi. Kobiety i mężczyzn. W którymś momencie świat zaczyna myśleć, że to normalne i te osoby same są sobie winne. Ale to nieprawda.
Aktor skrytykował również hollywoodzki przemysł, który jego zdaniem traktuje publiczność w sposób protekcjonalny. – Myślę, że Hollywood groteskowo nie docenia publiczności. Sądzę więc, że hollywoodzka maszyna filmowa ma kilka wad konstrukcyjnych, z których dopiero zdaje sobie sprawę. Cieszę się, że osobiście widziałem je wcześniej – powiedział Depp.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut