"Układ? Jaki układ? Pomidor. A poza tym teściowa Tuska". Oto propagandowy sukces PiS [FELIETON]

Anna Dryjańska
Tego, że Zjednoczona Prawica będzie lekceważyć ustalenia mediów na temat układu finansowo–stołkowego, którym łupi Polskę, można się było spodziewać. Tego, że będą im w tym pomagać zwolennicy opozycji, już mniej.
"Korupcja, nepotyzm i kolesiostwo rozlały się dzisiaj po Polsce w rozmiarach wcześniej nieznanych" – mówił w 2013 roku Jaroslaw Kaczyński. Śledztwo dziennikarskie wykazało, że PiS po dojściu do władzy stworzył potężny układ zależności finansowych. Na zdję fot. Wojciech Strozyk/REPORTER


Poniedziałek rano. W redakcjach "Gazety Wyborczej", Onetu i Radia Zet równolegle ukazują się teksty obnażające niespotykaną skalę grabienia państwa, którego dopuszczają się politycy koalicji rządzącej, ich rodziny i znajomi. Tak, to nic nowego, ale rozmach korupcji politycznej robi wrażenie.


Prawie dla idei



Precyzyjnie rozrysowane mapy pokazują jak Prawo i Sprawiedliwość, Solidarna Polska i byli już ludzie Gowina, obsiedli publiczne spółki, by się nachapać. Pajęczyna stołków prowadzi m.in. do premiera Mateusza Morawieckiego, Mariusza Błaszczaka, Joachima “cześć wujku” Brudzińskiego i Jacka Sasina.

By dostać posadę, nie trzeba być żoną, mężem, kochanką, kochankiem czy dzieckiem polityka Zjednoczonej Prawicy – to cała sieć kolegów i znajomych, którzy w kolejnych latach wręczają sobie państwowe stanowiska – a zatem i pieniądze – jak prywatne przysługi. Działają na szkodę nas wszystkich, wsadzając na stołki ludzi bez kompetencji. Państwo polskie? Okradają je z Bogiem, Honorem i Ojczyzną na ustach. Taka tradycja.

Tradycyjnie też, gdy machlojki wychodzą na jaw, elita władzy stosuje strategię wprost z “Młodych wilków”. Strategię kłamców, oszustów i cwaniaków: “Nigdy do niczego się nie przyznawaj, złapią cię pijanego w samochodzie, to mów, że nie piłeś, znajdą ci dolary w kieszeni, to mów, że to pożyczone spodnie, a jak cię złapią na kradzieży za rękę, to mów, że to nie twoja ręka. Nigdy się nie przyznawaj”.

Zjednoczona Prawica z rozmachem idzie dalej – nie mówi, że to nie jej ręka, ale że nie ma żadnej ręki. Kolesiostwo? Jakie kolesiostwo? Układ? Jaki układ? Pomidor. A poza tym teściowa Tuska.

O ile jednak skrajna bezczelność tego obozu jest czymś, czego można się było spodziewać – przecież to nie jest ich pierwsze rodeo – o tyle reakcja części zwolenników opozycji może dziwić. Gdy tylko w świat ruszyły interaktywne mapy pisowskiego układu, niektórzy internauci zaczęli pytać: “Tylko po co?”.

Fakty i konsekwencje



Te trzy krótkie słowa to zrezygnowane podsumowanie trwającego wiele miesięcy śledztwa, gigantycznej pracy dziennikarek i dziennikarzy, którzy prześwietlili 5 tys. osób w ponad 500 spółkach skarbu państwa. Defetyzm ludzi, którzy nie są cheerleaderami Zjednoczonej Prawicy, wynika z dwóch powodów. Nie trzeba się domyślać, piszą o tym wprost.

Pierwszy jest taki, że pokazanie pisowskiej ośmiornicy nie tylko nie wstrząśnie wyborcami partii, ale nawet ich nie wzruszy. Poparcie władzy nie spadnie od udokumentowania skali jej przekrętów. To nie pierwsza, ale n–ta afera. Nadal będzie ją popierać – argumentują sceptycy – mniej więcej jeden na trzech Polaków.

A sam obóz władzy nawet nie kiwnie palcem, by choć udawać, że ma problem z ujawnieniem faktów, których ujawnienie w cywilizowanych państwach wywołałoby polityczne trzęsienie ziemi. Nic się nie zmieni – po co więc poświęcać czas i środki na tropienie układu? Przecież to dziennikarska sztuka dla sztuki – przekonują.

Drugi powód można w skrócie określić jako urodziny Mazurka. Skoro dla polityków walka o najważniejsze wartości – demokrację, państwo prawa, wolność jednostki – kończy się w momencie, gdy gasną światła kamer i otwierane są butelki wódki, to jaki sens ma pokazywanie zjednoczonej republiki kolesi? Przecież opozycja i tak nie rozliczy przekrętów władzy, tak jak nie postawiła Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu, gdy jeszcze sama rządziła.

O tych obawach można powiedzieć wiele, ale z pewnością nie to, że są bezpodstawne. Ludzie mają prawo wątpić, zwłaszcza że mają dobre powody. Źródłem defetyzmu jest bezradność. To zrozumiałe.
To, co ginie w tym cyfrowym przygnębieniu, to perspektywa. Każda władza kiedyś się kończy, nawet PiS. Podczas drugiej kadencji rządów PO–PSL zwolennicy PiS byli tak sfrustrowani, że bardziej znani z nich publicznie fantazjowali o majdanie i rewolucji.

Pospolite ruszenie kolesi Zjednoczonej Prawicy na państwowe spółki świadczy jednak o tym, że doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ich przygoda z dostawaniem pieniędzy ma horyzont czasowy. Prędzej czy później nie będą już mogli doić Polski, więc korzystają, póki można.

Czy następna władza rozliczy obecną z przekrętów? Nie wiadomo. Jak słusznie zauważa Karolina Lewicka, kolejny obóz mając do wyboru sprawiedliwość lub spokój może wybrać to drugie. Poza tym mając ręce związane prawem – przekonuje dziennikarka – może też nie mieć czasu i środków, by oprócz odbudowy państwa poświęcić czas na rozliczenie tych, którzy je radośnie burzyli.

Wyborcy bez nadziei



Ludzie, przynajmniej ci bardziej ogarnięci politycznie, są tego świadomi. Dlatego wyniki śledztwa dziennikarskiego ws. ośmiornicy PiS są dla nich bardzo przygnębiające. Reagują tak, jakby już raczej woleli nie wiedzieć, skoro wiedza nie przełoży się od razu na zmianę. Tymczasem w polityce wygrywają wytrwali, którzy konsekwentnie robią swoje.

Właśnie tu – w tej rezygnacji, zwątpieniu, defetyzmie – PiS odniósł największe propagandowe zwycięstwo. Nie w przekazach dnia do swojego żelaznego elektoratu, ale w odebraniu nadziei zwolennikom opozycji. Zmiana jest możliwa tylko wtedy, gdy jest wiara, że jest możliwa. Apatyczny elektorat innych partii to spełnienie marzeń władzy.

A dziennikarki i dziennikarze? Wykonali ogromną pracę, udowodnili przepływy kasy i posad na wielką skalę. Zrobili to, by pokazać, jaka jest rzeczywistość, bez względu na to, do czego to doprowadzi. Często najważniejsze jest samo uchwycenie danego kadru. Jeśli społeczeństwo będzie chciało złodziei u władzy, będzie ich miało. Nikt nie będzie jednak mógł twierdzić, że nie wie, kogo popiera.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut