Koncert Lecha Poznań. Świetny lider PKO Ekstraklasy przejechał się po rywalu

Maciej Piasecki
W meczu lidera z wiceliderem PKO Ekstraklasy - pogrom! Piłkarze Lecha Poznań ograli wysoko 4:0 (2:0) Śląsk Wrocław, pozbawiając ostatni niepokonany zespół w lidze tego miana. Sobotni mecz był popisem poznaniaków, a świetną partię rozegrał Jakub Kamiński. 19-latek zaliczył dwa gole i asystę.
Lech Poznań w sobotnim meczu rozbił u siebie Śląsk Wrocław w pojedynku na szczycie PKO Ekstraklasy. Fot. Twitter/@LechPoznan
Mecz rozpoczął się idealnie dla gospodarzy. Lech Poznań objął prowadzenie już w drugiej minucie spotkania. Trybuny na stadionie przy ulicy Bułgarskiej w wielkopolskiej stolicy eksplodowały z radości. Trafienie zaliczył Joao Amaral. Śląsk Wrocław zachwiał się niczym trafiony bokser, nie mogąc złapać odpowiedniego rytmu gry. Goście grali za wolno, prosząc się o kolejne problemy.

Paradoksalnie Śląsk miał jednak świetną okazję do wyrównania. Koronkowo rozegrana akcja gości zakończyła się strzałem Roberta Picha. Słowak przymierzył dobrze, tuż przy słupku, ale fantastyczną paradą jedną ręką popisał się Filip Bednarek. Jak ważne są takie "momenty" goście przekonali się tuż po rzucie rożnym, który mieli po interwencji bramkarza Lecha.


Zupełnie niepotrzebnie na strzał z ok. 30. metra zdecydował się Krzysztof Mączyński. Próbę kapitana Śląska zblokował Jakub Kamiński, po czym pognał z piłką na bramkę WKS. Skrzydłowy w pojedynku sam na sam nie miał problemów z pokonaniem Michała Szromnika.

Lech trafił na 3:0 jeszcze przed przerwą. Na spalonym był jednak Mikael Ishak, więc gol nie został uznany. Co się jednak w pierwszej połowie, gospodarze zrealizowali w drugiej części. Świetną partię rozegrał Kamiński. Najpierw wpadł w pole karne, oszukał trzech rywali i dołożył swoją drugą bramkę. Na tym jednak 19-latek nie poprzestał. Kilka minut później obsłużył Ishaka asystą, a kapitan Lecha nie pomylił się, podwyższając na 4:0. To był cios, po którym jasne stało się, że Śląsk przegra swój pierwszy mecz w tym sezonie.

W końcówce trener Maciej Skorża zdecydował się na kilka zmian, dając odpocząć swoim liderom (zeszli m.in. Amaral i Kamiński). Śląsk próbował jeszcze szarpnąć, ale najlepszą okazję miał jednak Lech. Najpierw Dani Ramirez uderzał z piątego metra, a następnie po rzucie rożnym głową próbował Bartosz Salamon. W obu sytuacjach świetnie interweniował Szromnik.

Warto też docenić atmosferę na trybunach stadionu Lecha. Kibice lidera PKO Ekstraklasy pokazali siłę podobną do tego, co działo się w tygodniu podczas meczu Ligi Europy na obiekcie Legii Warszawa.

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 4:0 (2:0)
Bramki: Joao Amaral (2), Jakub Kamiński (30, 54), Mikael Ishak (56)

Żółte kartki: Stiglec.
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 28 808.

Lech: Filip Bednarek - Lubomír Satka (74. Joel Pereira), Bartosz Salamon, Antonio Milić, Pedro Rebocho - Joao Amaral (74. Michał Skóraś), Pedro Tiba (74. Nika Kwekweskiri), Jesper Karlström, Dani Ramirez, Jakub Kamiński (66. Filip Marchwiński) - Mikael Ishak (77. Artur Sobiech).
Śląsk: Michał Szromnik - Szymon Lewkot (81. Łukasz Bejger), Wojciech Golla, Diogo Verdasca - Bartłomiej Pawłowski (46. Patryk Janasik), Krzysztof Mączyński, Petr Schwarz (74. Rafał Makowski), Robert Pich (81. Adrian Łyszczarz), Mateusz Praszelik, Dino Stiglec (46. Jakub Iskra) - Erik Exposito.
Czytaj także: Fatalny błąd bramkarza i odwołany rzut karny w Gliwicach. Znalazł się bat na Zagłębie