"Słysząc jazgot związków zawodowych...". Tak zastępca Czarnka reaguje na oburzenie nauczycieli
– Jedno i drugie podnosimy. Takie są propozycje dla nauczycieli – powiedział o pensjach nauczycieli i godzinach ich pracy w rozmowie z Radiem ZET wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski. Temat ten wywołał dużą burzę. Jednak wiceminister próbował przekonywać: – Młodzi nauczyciele chcą więcej pracować.
Wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski w wywiadzie dla Radia ZET zapewniał, że liczba godzin pracy w tygodniu się nie zwiększy. – Zmieniamy tylko proporcje. Nauczyciel większą część obowiązującego go czasu pracy będzie poświęcał na pracę z dziećmi, a mniejszą na wykonywanie innych zadań – stwierdził.
Powiedział, że w ten sposób skończy się "bój nauczycieli o nadgodziny". – Jeśli chodzi o samo pensum, to nieraz nauczyciele przychodzili do mnie ze skargami, że np. dany dyrektor nie dał im czterech nadgodzin tylko dwie, a komuś innemu dał sześć i tym samym lepszą możliwość dorobienia sobie. Zwiększamy więc pensum – tłumaczył.
Czytaj także: Rubik chce spotkać się z Czarnkiem. Ma mu pomóc w nadrobieniu braków w edukacji seksualnej
Dziennikarka, z którą rozmawiał, zauważyła, że może się nasilić problem tzw. wędrujących nauczycieli. Wszystko dlatego, że nauczyciele, którzy dotychczas nie musieli pracować dodatkowo w innych szkołach, teraz ze względu na zwiększenie pensum, będą musieli szukać dodatkowych godzin do pełnego zatrudnienia.
– Wszystko zależy od typu i wielkości szkoły. Najważniejszą kwestią jest tu jednak zachęcenie młodych ludzi do tego, by zostawali nauczycielami – odpowiedział wymijająco Rzymkowski. – Młodzi nauczyciele chcą więcej pracować i więcej zarabiać – przekonywał. Przyznał też, że to, czy dodatkowe godziny pracy nauczyciela do dyspozycji dyrektora, uczniów i rodziców będą wiązały się z większą "papierologią", będzie zależne od dyrekcji szkół.
Niezadowolenie nauczycieli z propozycji MEN
Związek Nauczycielstwa Polskiego nie przyjął propozycji ministerstwa. Zapowiedział możliwość zorganizowania protestów. Wiceminister edukacji nie przebierał w słowach, komentując oburzenie nauczycieli zmianami: – Słysząc jazgot związków zawodowych, mam wrażenie, że niektórzy zapomnieli o tym, że do tej pory też był obowiązek 40-godzinowego tygodnia pracy.Dodał, że ministerstwo jest otwarte na rozmowy i liczy na dojście do porozumienia z ZNP. Nie omieszkał przy tym wtrącić zgryźliwie: – Mam wrażenie, że gdybyśmy dawali kupon dużego lotka z gwarantowaną wygraną, to byłoby za mało.
Czytaj także: Oto dowód na dramatyczne braki kadrowe w szkołach. Znalezienie nauczyciela fizyki graniczy z cudem
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut