Przypadek Paulo Sousy. Jakie mamy zaufanie do selekcjonera Biało-Czerwonych?

Maciej Piasecki
Życie selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski tylko z pozoru wydaje się proste. Paulo Sousa trenerem Biało-Czerwonych jest od stycznia 2021 roku, a patrząc na skalę krytyki pracy Portugalczyka, można by nią obdarować kilka ładnych lat. Czy mamy w Polsce zaufanie do pomysłów obecnego selekcjonera?
Paulo Sousa od stycznia 2021 roku jest trenerem reprezentacji Polski. Praca Portugalczyka często jest krytykowana. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
Paulo Sousa trenerem piłkarskiej reprezentacji Polski został ogłoszony 21 stycznia b.r. Miała to być odpowiedź na niezadowalającą pracę w wykonaniu dotychczasowego selekcjonera, Jerzego Brzęczka. W przypadku polskiego trenera wyniki były, awans na Euro 2020 został wywalczony, ale brakowało stylu, który dawałby nadzieję na dobry wynik podczas turnieju.

Były selekcjoner ma dzisiaj żal o zwolnienie do Zbigniewa Bońka. Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej podjął ryzyko, które wynikowo się nie opłaciło. Biało-Czerwoni i tak nie wyszli z grupy. Co więcej, zajęli w niej ostatnie miejsce.

Hiszpańska nadzieja

Trener Sousa dostał jednak możliwość prowadzenia reprezentacji Polski po przegranych mistrzostwach Europy. Trochę wbrew tradycji, selekcjoner nie zapłacił za brak dobrego wyniku turniejowego posadą. To rozwścieczyło jego przeciwników, ale i utemperowało optymizm piewców trenerskiego talentu Portugalczyka.


Pocieszające z Euro 2020 było to, co wydarzyło się w zremisowanym meczu z Hiszpanią. Biało-Czerwoni zagrali bez kompleksów, stawiając się mocno późniejszemu półfinaliście turnieju. Skończyło się na 1:1.

Drugim równie optymistycznym występem kadry, jeszcze podczas eliminacji do MŚ 2022, był wyjazdowy mecz z Anglikami. Do remisu na Wembley niewiele zabrakło, ale najbardziej pozytywna była sama gra Biało-Czerwonych. Przeciwieństwo kadry wg Brzęczka, z pomysłem i odwagą do skonstruowania czegoś więcej, niż zwykłego... przeszkadzania faworytowi.

Czy leci z nami obrona?

Problem tkwi jednak w tym, że mecze takie jak z Hiszpanią czy Anglią, to tylko wyjątki, które potwierdzają smutne reguły. Chociażby błędy defensywy Polaków, którzy stracili minimum jednego gola w ostatnich dziewięciu meczach.

Nawet strzelając siedem bramek San Marino Biało-Czerwoni nie zachowali czystego konta, wygrywając 7:1. A nasz sobotni rywal to przedostatnia reprezentacja w rankingu FIFA. Większość jej piłkarzy futbol traktuje jako przyjemne, ale niekoniecznie zawodowe zajęcie. Po godzinach stałej pracy...

Pod względem defensywy w polskiej kadrze jest najgorzej od ponad dekady. Ostatni raz tak złą serię straconych goli Biało-Czerwoni mieli za kadencji Franciszka Smudy. Tego samego, który w "koncertowy" sposób przegrał ME 2012. Sousa przebił już jednak dokonania "Franza" w roli selekcjonera.

Gola za kadencji Portugalczyka Polacy nie stracili tylko raz, w zwycięskim 3:0 meczu z Andorą.

Syndrom Luisa Enrique

Zwolennicy Sousy błędy w defensywie przykryją tym, co dzieje się z przodu: Robertem Lewandowskim strzelającym jak na zawołanie, do tego odkryciem takich piłkarzy, jak Adam Buksa czy utalentowany Kacper Kozłowski.

W eliminacjach do MŚ 2022 Polacy strzelili już 19. bramek. Lepsi we wszystkich grupach europejskiej walki o mundial są tylko Belgowie, z 21. trafieniami. Taki dorobek imponuje i jest odpowiedzią na problemy ofensywne, jakie Polacy mieli za czasów kadencji trenera Brzęczka.

Dodatkowo Sousa wydaje się nie przejmować specjalnie opiniami ze strony polskich dziennikarzy czy ekspertów. To też różnica względem byłego selekcjonera, wydaje się, że Portugalczyk ma nieco grubszą skórę. Kto wie, może chce pójść śladem Luisa Enrique? Hiszpański trener tuż przed półfinałem Ligi Narodów otwarcie skrytykował dziennikarzy na konferencji prasowej. Ostatecznie górą był hiszpański selekcjoner, który ograł Włochów 2:1, a w jego drużynie zagrali ci, na których z pewnością nie postawiłaby większość krajowych mediów. Sousa również znajduje się pod ostrzałem krytyki, chociażby ze względu na jego nieobecność w Polsce podczas ważnych meczów pucharowych Legii Warszawa, czy hitowych starć w PKO Ekstraklasie.

Portugalczyk wysyła jednak regularnie swoich asystentów, a sam nie znajduje wiele miejsca w reprezentacji dla piłkarzy z krajowych rozgrywek.

Lewandowski "za" Sousą

Kluczowe w pracy i sytuacji Portugalczyka wydaje się to, że ma za sobą drużynę. Na czele z kapitanem kadry, który podczas konferencji prasowej potrafił opowiedzieć się "za" decyzjami selekcjonera.

– Czy trener jest często w Polsce, to nie mnie oceniać, bo nawet tego nie wiem. Selekcjoner analizuje na tyle polską ligę, że wie dobrze, na którym meczu ma się pojawić, a na który niekoniecznie [...] Żeby wejść na międzynarodowy poziom w polskiej ekstraklasie, trzeba się nieco bardziej wyróżnić trzema bramkami, czy pięcioma dobrymi występami – przyznał Lewandowski.

Najważniejszy czas jednak dopiero przed kadrą. Decydujące rozstrzygnięcia w grupie I zapadną w wyjazdowym meczu z Albanią. Pojedynku, w którym Polacy będą musieli zagrać na miarę aspiracji awansu na przyszłoroczny mundial.

Albańczycy mają przed sobą jeszcze mecz wyjazdowy z Anglią, więc o komplet punktów do końca grupowego grania nie będzie im łatwo. Polacy muszą jednak udowodnić, że kadra wg Sousy potrafi grać nie tylko w meczach z faworytami, ale i kiedy takim faworytem jest, bez strachu o końcowy wynik.
Czytaj także: Kadra Sousy bez trzech piłkarzy. Portugalczyk zabrał głos w sprawie polskiej ligi

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut