Seans nowego Bonda jak sesja cardio. Naukowcy zbadali wpływ kina na ciało

redakcja naTemat
Nie tylko dla duszy, ale i dla ciała. Badacze w końcu potwierdzili to, co większość z nas podejrzewała od wielu, wielu lat: kilkadziesiąt minut w wygodnych, kinowych fotelach ma właściwości terapeutyczne. Chyba jednak nikt nie podejrzewał, że seans nowego Bonda czy Matrixa w znaczącym stopniu może wpływać również na naszą fizjologię.
Fot. Unsplash.com / Krists Luhaers
Kinomani i kinomanki mają dzisiaj masę możliwości. Na platformach streamingowych nie brakuje autorskiego kontentu do oglądania w domowych pieleszach, niektóre nowości jednocześnie pojawiają się w kinach i na platformach streamingowych. Dlaczego więc wciąż tak bardzo ciągnie nas do kina? Nie chodzi przecież tylko i wyłącznie o błogi zapach maślanego popcornu (chociaż nie da się ukryć, że jest to znacząca zachęta).

Dlaczego warto chodzić do kina?

Okazuje się, że przyczyna może być zakorzeniona w naszej podświadomości, która podsuwa nam rozwiązania o potencjalnie bardziej dobroczynnych efektach. O istnieniu takowych przekonali się niedawno naukowcy z University College London.

Z badania przeprowadzonego przez wspomnianych badaczy we współpracy z Vue wynika, że kino jest swego rodzaju siłownią dla naszego umysłu: wspomaga kreatywność, wpływa na pamięć oraz koncentrację. Co najważniejsze, pozwala się wyciszyć, odciąć od gigantycznej liczby bodźców, jakimi jesteśmy dzisiaj nieustannie bombardowani. Co najbardziej, z kolei, zaskakujące, wpływa również na naszą kondycję fizyczną.

Metoda badawcza, która pozwoliła dojść do takich wniosków, była następująca: uczestników badania podzielono na dwie grupy: pierwszą z nich zaproszono na seans “Aladyna” - fabularnej wersji z 2019 roku. Drugiej polecono w tym czasie zrelaksować się czytając książkę.

W trakcie badania każdy z uczestników został podpięty pod aparaturę mierzącą tętno, temperaturę ciała oraz urządzenie do badania przewodnictwa skórnego.

Obiektywne odczucia grupy kinowej były niezwykle pozytywne: 75 proc. całkowicie się zatraciła w oglądanej historii, 55 proc. stwierdziło, że całe doświadczenie miało charakter terapeutyczny, a 45 proc. oglądanie filmu w kinie określiło jako przeżycie „transcendentne”.

Opinie opiniami, ale co zaobserwowali naukowcy? Otóż okazało się, że czujniki biometryczne odnotowały wzmożoną aktywność serca. Tętno uczestników badania utrzymywało się na poziomie 50-60 proc. wartości maksymalnej. Oznacza to, że średnio przez około 45 minut, spędzonych w kinowym fotelu kinomani właściwie… ćwiczyli. Okazuje się, że nasze serca wykonują podobną pracę podczas lekkiego treningu cardio.

Co ciekawe, serca uczestników badania, którzy oglądali film, nie tylko były bardziej aktywne, niż serca uczestników czytających książki, ale działały na podobnych warunkach: spokojnie i równo, nierzadko bijąc jednocześnie. Wzrosty wartości odnotowały również czujniki przewodnictwa skórnego: podczas niektórych scen, kinomani wykazywali znaczne pobudzenie emocjonalne.

Wyniki badania można więc interpretować następująco: kupując bilet na nowego “Matrixa” inwestujemy nie tylko w rozrywkę, ale również w poprawę ogólnego dobrostanu fizycznego i psychicznego. Pytanie, czy skutki wieczornych wyjść do kina mogą mieć długotrwały charakter?

Seans terapeutyczny

Okazuje się, że jak najbardziej. Przyczyna jest prosta: półtorej godziny spędzone w “odciętej od rzeczywistości” kinowej sali to swego rodzaju “spa” dla mózgu: zamiast procesowania kilku(nastu?) informacji jednocześnie, docierających do niego różnorodnymi kanałami, może wreszcie skoncentrować się tylko i wyłącznie na jednym: historii opowiadanej w filmie.

– Doświadczenia kulturowe, takie jak chodzenie do kina, dają naszemu mózgowi możliwość poświęcenia niepodzielnej uwagi przez dłuższy czas. W szczególności w kinie nie mamy nic innego do zrobienia poza zatraceniem się w filmowej historii – wyjaśnia Dr Joseph Devlin, profesor neurologii poznawczej na UCL.

– Ponadto nasza zdolność do utrzymywania skupienia i uwagi odgrywa kluczową rolę w budowaniu odporności psychicznej, ponieważ rozwiązywanie problemów zazwyczaj wymaga skoncentrowanego wysiłku. Innymi słowy, nasza zdolność do skupienia uwagi sprawia, że ​​jesteśmy w stanie lepiej rozwiązywać problemy i czyni nas bardziej produktywnymi. W świecie, w którym coraz trudniej jest odejść od towarzyszących nam urządzeń, ten poziom ciągłej koncentracji jest dla nas dobry – dodaje Devlin.

Dr Tomasz Sobierajski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla z kolei, że czynnikiem sprzyjającym poprawie naszego dobrostanu jest kolektywny charakter kinowego doświadczania:

– W czasie seansów w kinie jesteśmy w namacalnej wspólnocie z innymi widzami. Słyszymy ich reakcje, „zarażamy się” emocjami, głównie śmiechem, mamy poczucie ponadindywidualnego, kształtującego doświadczenia, bycia z innymi w danej historii w jednym miejscu i czasie. Mniejsze ekrany nam tego nie zapewnią. Oglądanie filmów w kinie pozwala nam na lepszy wgląd w siebie. Jest szansą na znalezienie inspiracji, katalizatorem do działania i zmiany, szansą na uwolnienie uczuć – komentuje dr Sobierajski.

Polski socjolog zauważa również, że terapeutyczne właściwości kina zostały potwierdzone już dawno i obecnie są uznanymi narzędziami, wykorzystywanymi przez psychologów:

– Nie od dziś w krajach Zachodu bardzo popularna jest kinoterapia, odbywająca się w grupach lub samodzielne, zalecana przez terapeutów, jako element kuracji, w czasie której nierzadko doznajemy oczyszczenia i ulgi. Dzieje się tak dlatego, że seans w kinie, silnie oddziałując na nasze zmysły, w pewien sposób nas „otula”, przez co zmniejsza poziom naszego stresu i niepokoju poprzez uwalnianie kortyzolu i dopaminy do mózgu – argumentuje naukowiec.

Premiery w Multikinie

Kino lekiem na całe zło współczesnego świata? Cóż, może siedzenie w miękkim fotelu i pogryzanie popcornu nie rozwiąże waszych problemów, ale z pewnością wyposaży was w narzędzia niezbędne w tym procesie. A tak się składa, że okazji do tego, aby bez reszty zatracić się w niezwykłych opowieściach, jest i będzie w nadchodzących tygodniach sporo. Spójrzcie tylko na rozpiskę Mutikina.

Premiery Multikina

Obecnie na ekranach goszczą dwa, równie wyczekiwane, ale jednoczesnie tak bardzo od siebie różne tytuły. Pierwszy to „Nie czas umierać”, czyli ostatnia cześć przygód blond-agenta 007. Daniel Craig odchodzi na zasłużoną emeryturę, więc to ostatnia okazja, aby podziwiac wyczyny Brytyjczyka w tej roli na wielki ekranie.
Drugi obraz, który wzbudza sporo emocji, żeby nie powiedzieć kontrowersji, to „Wesele” Wojtka Smarzowskiego. Drugi film reżysera o tym samym tytule to gorzka, społeczna pigułka: krytyczne spojrzenie na zmiany, jakie na przestrzeni ostatnich lat zaszły w naszej mentalności.
Wielkimi krokami zbliża się też premiera „Diuny” – epickiej ekranizacji powieści Franka Herberta. W rolach głównych genialni przedstawiciele młodego pokolenia: Zendaya i Timothy Chalamet.

W Multikinie już teraz można kupić bilety na seanse premierowe, które odbędą się w dniach 22-28 października br. Przedsprzedaż rozpoczęła się w piątek, 08.10 października.
Nie lada wydarzeniem będzie pojawienie się na wielkim ekranie obrazu pod tytułem: „Dom Gucci”. Lady Gaga i Adam Driver zachwyca nas nie tylko talentami aktorskimi, ale również epickimi strojami od projektanta, którego nazwisko stało się synonimem wysokiego krawiectwa.
Kostiumy, a właściwie jeden kostium zagrają niebagatelną rolę w kontynuacji opowieści o człowieku-pająku. „Spider-man: Bez drogi do domu”. Odtwórcą głównej roli jest tym razem Tom Holland.
W grudniu szykuje się prawdziwa uczta dla… cierpliwych. Ostatni raz dane nam było odwiedzić uniwersum Matrixa w 2003 roku. Pod koniec 2021 Neo i Trinity po raz kolejny przekroczą granicę pomiędzy tym, co prawdziwe, a tym, co wyobrażone. „Matrix zmartwychwstania” wejdzie na ekrany już 17 grudnia.
Ale to nie koniec. W najbliższym czasie swoje zbawienne włąściwości kina będziecie mogli testować podczas oglądania takich obrazów jak: “Venom: Carnage”, “Furioza”, “King’s Men: Pierwsza misja” czy “Pitbull”.

Artykuł powstał we współpracy z siecią Multikino.