Ojej, czyli da się zrobić polski film akcji, który nie wywołuje ciarek wstydu? Obejrzałam "Furiozę"
Zaskoczenie. To chyba najlepsze słowo, opisujące to, co poczułam po obejrzeniu "Furiozy". Obawiałam się, że dobrze zapowiadający się po zwiastunie film, okaże się żenującą opowiastką opartą na kliszach i naśladującą produkcje amerykańskie. A tu proszę. Zaskoczenie.
- "Furioza" to film akcji w reżyserii Cypriana T. Olenckiego. W kinach zobaczymy go od 22 października 2021 roku.
- Przed premierą wśród komentujących pojawiło się wiele obaw, że film stylem i klimatem będzie przypominać produkcje Patryka Vegi.
- "Furioza" to festiwal ciekawych kreacji aktorskich.
I w tym przypadku "Furioza" rozkwasiła moje zniechęcenie i przerażenie. Nie nudziłam się, nie niecierpliwiłam, po prostu zanurzyłam się w tym odległym dla mnie świecie ustawek, bójek i szemranych interesów. Nie oznacza to, że scenariusz jest idealny, miałam kilka drobnych zgrzytów, których nie zdradzę z obawy przed spoilerem, jednak owe zgrzyty nie wpłynęły na ostateczną ocenę filmu.
Reżyser do końca nie odkrywa kart, pozwala nam się gubić w tych pytaniach i dopiero w ostatnich minutach zrywa maski, a my zostajemy z poczuciem, jak cienka granica dzieli prawdę od fałszu.
Kadr z filmu "Furioza"
"Furioza" nie jest filmem aspirującym do społecznych rozważań (dla formalności dodam, że to nie jest kino dokumentalne, więc nie ma sensu doszukiwać się tutaj diagnoz środowisk kibolskich), to przedstawienie fikcyjnej grupy, która w swoich wewnętrznych strukturach jest zorganizowana, połączona interesami i wartościami. Którą ktoś dowodzi, a ktoś inny chciałby dowodzić. To film o kontroli, władzy, ambicjach i podjętych wyborach, które zawsze mają swoje konsekwencje. I o tym, że "wstydem jest nie stanąć do walki".
"Furioza" jako film kreacji
Dawkowane przed premierą filmu Olenckiego kadry rozpalały ciekawość i obiecywały, że na ekranie zobaczymy dobrze znanych aktorów, w całkowicie nieznanych wcieleniach. I ta obietnica została spełniona. "Furioza" to festiwal kreacji i ciekawych ról. I nie chodzi jedynie o Mateusza Damięckiego, którego zdjęcia przed premierą szokowały najbardziej...Weronika Książkiewicz o subtelnej i delikatnej urodzie, pod wpływem zmiany fryzury, charakteryzacji i zadziorności przemienia się w Dziką. Policjantka jest bezkompromisowa i doskonale wie, co chce osiągnąć. Postać wykreowana przez Książkiewicz jest wiarygodna, głównie dlatego, że aktorka jej "nie podkręca". Dzika nie jest przerysowana czy karykaturalna.Może cię zainteresować także: Obejrzałam "Diunę" i chcę więcej melanżu. Ten film podzieli los "Władcy Pierścieni"
Kadr z filmu "Furioza"
Świetny jest natomiast Szymon Bobrowski, który jako wytatuowany i duży Mrówka dodaje kolorytu każdej scenie. Mężczyzna lubi rywalizację i ustawki, sprawiedliwość wymierza widłami i ponad wszystko ceni "walkę honorową". Bardzo kontrowersyjna i odważna jest to postać. Bobrowski cały czas tupta po cienkiej linii, udaje mu się jednak nie sprowadzić Mrówki do absurdu.
Kadr z filmu "Furioza"
Wisienką na aktorskich torcie, i to z kilku powodów, jest oczywiście Mateusz Damięcki. Na pewno znaczące jest, że sama postać Goldena jest najbardziej charyzmatyczna i "szeroka" – aktor mógł (i z tego skorzystał) ją podkręcić, odrobinę przerysować. Szaleństwo w oczach, brawura, jakiś rodzaj nadpobudliwości składają się na bohatera, którego w istocie poznajemy najbardziej.
"Furioza" odczarowuje trochę polskie kino sensacyjne, które w ostatnich latach mocno przywiędło. Film Olenckiego to ciekawe wyważenie dramatu, rozrywki i intrygi. Dla formalności warto jednak dodać, że "Furioza" jest brutalna. Nie tylko wizualnie, ale i mentalnie. Przemoc fizyczna ściga się z przemocą psychiczną, "ku***wy" leją się strumieniem, a zaciśnięte pięści (lub widły) wymierzają kolejne ciosy.
Napisz do autorki: alicja.cembrowska@natemat.pl