Pracownicy dostali ultimatum. Tak Biden rozgrywa w USA antyszczepionkowców

Aneta Radziejowska
Reportażystka, autorka książek, korespondentka naTemat w Nowym Jorku
W stanie Nowy Jork obowiązkowe szczepienia zostały zarządzone już w sierpniu. Pierwsza fala dotyczyła nauczycieli szkół publicznych, służby zdrowia i domów opieki. Zwolnić z obowiązku szczepienia może jedynie pozytywnie rozpatrzona przez sąd aplikacja. Najczęściej podawany powód to względy religijne.
Joe Biden szczepił się publicznie. Fot. Cover Images
Same szpitale to ponad 650 tysięcy pracowników. Northwell Health, największa działająca w tym stanie instytucja medyczna, zwolniła już 1400 osób. Kilka dni temu ogłoszono, że jeśli zwolniony jednak się zaszczepi, może wrócić. Według informacji rzecznika placówki, z tego rozwiązania skorzystało kilkaset osób.

Antyszczepionkowcy w szpitalach

Gubernatorka Katy Hochul jest przygotowana na tego typu sytuacje W razie potrzeby wesprze szpitale i inne placówki specjalnie przeszkolonymi członkami Gwardii, studentami medycyny i emerytowanymi pracownikami służby zdrowia. Na razie najgorsza sytuacja zaistniała w Erie County Medical Center, gdzie 400 pracowników tj. 5 proc. ogółu zatrudnionych, nie spełniło wymogu, za co zostali zawieszeni w obowiązkach. W efekcie odwołano niekonieczne operacje i część zabiegów. Z drugiej strony dla szpitala takiego jak np. nowojorski Hospital for Special Surgery, który zatrudnia ponad 5 tysięcy osób, brak 18 z nich, które nie chciały poddać się szczepieniu, nie jest szczególnie odczuwalny dla pacjentów.


– Przyznaję szczerze, że nawet przez chwilę nie myślałam, że mogę mieć w szpitalu kontakt z kimś nieszczepionym – mówi Miheun Kim, graficzka pochodząca z Korei Południowej. – Dopiero, gdy zobaczyłam protestujących, jakoś to do mnie dotarło. Nie lubię, jak rządzący zbyt mocno wtykają nosy w życie obywateli, ale, no ludzie, jest pandemia. To czas ograniczeń. Na walkę o wolności będzie czas później, jeśli przetrwamy – dodaje.

Prezydent Biden zarządził obowiązkowe szczepienia pracowników urzędów federalnych w sierpniu. Następnym zarządzeniem zostali objęci żołnierze, gwardia narodowa, kontraktorzy i wolontariusze, a także federalne służby działające na terenie rezerwatów.

We wrześniu ogłosił plan: „Path Out of the Pandemic”, w którym obowiązek szczepień został rozszerzony. Firmy zatrudniane na kontrakty, mające ponad stu pracowników, muszą wymagać zaświadczeń lub testów. Każda nowa osoba przyjmowana do pracy musi być zaszczepiona. Nieszczepieni mają pracować w maskach i testować się co najmniej dwa razy w tygodniu.

Nawiasem mówiąc, to nie jest pierwszy w historii nakaz tego typu. W 1777 roku George Washington, przyszły pierwszy prezydent USA, gdy jego wojsko zaczęło chorować, w obawie epidemii, która unicestwi jego armię, rozkazał, żeby żołnierze zarażali się ospą sami. To samo poradził swojej żonie. Żeby doprowadzić do zachorowania, żołnierze rozdrapywali strupy chorych i wcierali wydzielinę w nacięcia na swoich rękach. Armia przetrwała.

Co stan to obyczaj

Poszczególne stany wprowadzają też własne przepisy. Przykładowo: w Kolorado wymagany jest test dwa razy w tygodniu dla wszystkich pracowników publicznej służby zdrowia i każdego, kto jest niezaszczepiony, a wykonuje jakiekolwiek prace w budynkach, w których przebywają dzieci, chorzy i osoby wymagające opieki. Same szczepienia nie są obowiązkowe, ale poszczególni pracodawcy zdecydowali się na własną rękę wprowadzić taki nakaz. Ich UCHealth System zwalnia ponad sto osób każdego dnia.

W stolicy Stanów Zjednoczonych szczepienia dla pracowników stykających się z dużą ilością ludzi są obowiązkowe.

Gubernator Teksasu wydał natomiast zarządzenie, zgodnie z którym nikt nie może oczekiwać lub wymuszać dowodu szczepienia od pracownika, konsumenta lub klienta, który nie chce się zaszczepić. Przewidziano za to nawet kary.

Zbanowanie obowiązku szczepień zostało kilka dni temu odrzucone przez legislaturę stanową, ale znając gubernatora tego stanu – Grega Abbotta – za chwilę wpadnie na następny pomysł. On sam w połowie sierpnia miał pozytywny wynik testu. Jest szczepiony, ale się nie rozchorował. Dowiedział się o tym przypadkiem. On sam nie używa masek i nie wymaga tego od innych, ale był testowany codziennie i w ten sposób zakażenie wyszło na jaw.

Floryda ukarała mandatem w wysokości 3,5 miliona dolarów jedno ze swoich hrabstw – Leon County – za narzucenie obowiązku szczepień. Gubernator tego stanu, mający ambicje prezydenckie Ron DeSantis, zapowiedział następne sankcje. Mogą one dotyczyć co najmniej 120 urzędów i instytucji, które pomimo jego zarządzeń chcą mieć pracowników immunizowanych. County odwołało się do sądu, sędzia postanowił jednak utrzymać w mocy postanowienie gubernatora.

Mentalne zawirowania w tym stanie są tak duże, że np. jedna z prywatnych szkół w Miami nakazuje uczniom, którzy poszli się zaszczepić, pozostawanie w domu przez 30 dni – dla dobra nieszczepionych, żeby ich nie zarazić.

W 26 stanach nie wprowadzono, przynajmniej na razie, żadnych uregulowań w tej sprawie. Firmy i mniejsze jednostki administracyjne zaczęły więc działać na własną rękę. W związku z tym, np. w Utah pojawił się projekt przepisu, zgodnie z którym pracodawca wymagający szczepień ma wziąć na siebie odpowiedzialność za skutki uboczne, które u zaszczepionego mogą się pojawić.

Firmy mają swoje zasady

Interesująco wygląda przegląd firm, które muszą sobie z tym problemem jakoś radzić, bez względu na to, czy właściciele/prezesi są za czy przeciw.

Southwest – tania linia lotnicza – po kilku przymiarkach i zmianach w końcu ustaliła, że obowiązek wprowadzi, ale da czas na aplikowanie o zwolnienie ze szczepień z powodów medycznych lub religijnych. Podobnie postanowiła większa linia American Airlines, gdzie zwolniono już ponad 600 osób, którym warunki te nie odpowiadały. Obydwie linie mają bazy w Teksasie, ale jak mówią ich rzecznicy, w tym wypadku będą stosować przepisy federalne. Ich klientami są mieszkańcy różnych stanów.

Google wprowadził obowiązek szczepień, ale jednocześnie opóźnił powrót do biur. Do 10 stycznia 2022 pracownicy pracują zdalnie i dopiero przed powrotem będą pokazywać zaświadczenia.

Nie każdemu udaje się uciec od szczepienia ze względów religijnych. Niedawno przekonał się o tym trener drużyny futbolowej uniwersytetu stanu Washington, który złożył taką aplikację zaraz po wygranym meczu. Sąd ją odrzucił, a trener stracił pracę, za którą dostawał trzy miliony rocznie. Rolovich nie chciał podać na jaką religię się powołał, wiadomo jedynie, że był wychowany w rodzinie katolickiej.

W jego stanie wiele instytucji nie stosuje okresu zawieszenia. Zwolniono tam już prawie 2 tysiące osób, czyli ok 2 proc. zatrudnionych w służbach publicznych. Kolejne trzy tysiące spraw jest w toku.

Policjanci i strażacy

W Chicago jeszcze dwa tygodnie temu 4,5 tysiąca – jedna trzecia – policjantów nie godziła się na szczepienia. Mieli w takim razie robić, w czasie prywatnym, testy każdego dnia. 50 z nich odmówiło i zwolniło się na własne życzenie. Obecnie także 4,5 tys. nie godzi się na podanie, czy są zaszczepieni, czy nie. Każdy, kto nie pokaże dowodu szczepienia, będzie dyscyplinarnie zawieszony, a następnie zwolniony. Trwa już rekrutacja następców, ale urzędnicy miejscy mają nadzieję, że “policjanci się ockną”

Miasto Nowy Jork wprowadzało obowiązek szczepień etapami i od początku najgłośniej protestowała straż pożarna i NYPD. Najpierw był wybór między szczepieniem i testami dwa razy w tygodniu. W następnej fazie każdy niezaszczepiony pracownik służb miejskich miał być zawieszony w obowiązkach i nie dostawać pensji. Gdy okazało się, że 46 tysięcy wciąż nie poddało się szczepieniu, burmistrz zmienił taktykę. Od ostatniej środy nie ma już opcji wymiany na testy, liczy się tylko szczepienie, nie ma też opcji wymigania się z powodów religijnych. Natomiast każdy, kto zacznie swoją serię szczepień w punktach desygnowanych przez władze miasta przed 29 października, otrzyma 500 dolarów. W chwili ogłaszania przez burmistrza tych nowych rozporządzeń, prawie 70 proc. policjantów było już całkowicie immunizowanych, ale ich związki zawodowe protestują nadal.

W każdym programie telewizyjnym można posłuchać wypowiedzi przeciwko najnowszej decyzji burmistrza. – Moich trzech synów pracuje w straży i ja walczę o ich prawo do wyboru. Byli bohaterami tego miasta, a teraz burmistrz ich demonizuje i odbiera im pensje – mówi emerytowany strażak. – Gdybym wzięła tę szczepionkę, zhańbiłabym Boga – określa swoją postawę Sally Moran, pracowniczka EMS, czyli ratownictwa medycznego.

Osoby te obsługują karetki pogotowia i sprzęt medyczny, mają bezpośredni kontakt z chorymi, także z tymi z obniżoną odpornością. Zaszczepionych jest 60 proc.. O ile pracownikom więzień, gdzie panuje kryzys i nie ma chętnych do pracy, przedłużono termin do grudnia (połowa zaszczepionych), w tym wypadku prolongaty nie będzie.

Mocno starsza pani spacerująca z psem w Central Park zagadnięta w tej sprawie, wzrusza ramionami: – Podać w wodzie i tyle.

"Wkład za życie"

Rozmowniejszy jest Jacek Duda, programista, współzałożyciel grupy promującej wartości demokratyczne i wspierającej postawy obywatelskie wśród Polonii nowojorskiej "Obywatelski NYC”:

– Nie mam problemu z zaakceptowaniem obowiązku szczepień. Wspieram tę decyzję. Poddanie się szczepieniu naukowo zweryfikowaną szczepionką z udokumentowanym niewielkim ryzykiem, to nie tylko sprawa osobista, ale w sytuacji w jakiej jesteśmy, po prostu obywatelska powinność. Tak to widzę. To nasz wkład i poniekąd “zapłata” za życie w cywilizowanym społeczeństwie i korzystanie z jego dobrodziejstw. Taka postawa powinna być oczywista, gdy nie wchodzą w grę przeciwwskazania medyczne, ale dla części społeczeństwa najwyraźniej nie jest i dlatego zaczynają wytwarzać się mechanizmy korygujące. O ile wprowadzanie w całym społeczeństwie bezwarunkowych nakazów prawnych dotyczących decydowania o sobie jest sprawą śliską, to już mocne, ale pośrednie wpływanie na decyzje jednostek, czy to na płaszczyźnie administracyjnej, czy komercyjnej, dla wspólnego dobra, uważam za jak najbardziej uzasadnione – mówi.

I dodaje. – Przedsiębiorcy i samorządy wymagający od swoich pracowników i od klientów szczepień, to właśnie taki pośredni, rynkowy mechanizm korygujący. Wszelkiej maści “patrioci” i miłośnicy “wolności wypowiedzi” powinni go zresztą łatwo przełknąć. Przecież jeśli ktoś nie ma problemu z tym, że cukiernia odmawia upieczenia tortu parze gejów, to nie powinien mieć również problemu z odmową sprzedania osobie niezaszczepionej biletu do kina. Takie wymogi szczepień w zamian za “usługę” lub zatrudnienie to zresztą nic nowego i istnieją one już od dawna: żołnierze szczepieni są obowiązkowo i regularnie, każdy ubiegający się o zieloną kartę musi mieć cały zestaw szczepień.

Terminy gonią, firmy i przedsiębiorcy modyfikują –w obydwie strony – swoje zarządzenia, sądy rozpatrują odwołania, trwa też dyskusja, czy osobom, które są zwalniane z powodu odmowy przysługują świadczenia dla bezrobotnych i inne benefity. Na ostateczne podsumowanie i liczby zwolnionych oraz decyzje co dalej, trzeba więc poczekać.

Aneta Radziejowska, reportażystka, autorka książek, korespondentka naTemat w Nowym Jorku