Michalik ostro o Żakowskim ws. polexitu. "Nieprawda zgodna z propagandą PiS"

Eliza Michalik
publicystka
Bardzo brakuje mi w polskiej debacie publicznej argumentów. Od jakiegoś czasu tak się bowiem utarło (na końcu piszę dlaczego), że każdy ma w każdej sprawie stanowisko, a nikt nie potrafi go uzasadnić.
Eliza Michalik krytykuje Jacka Żakowskiego. Dziennikarze nie zgadzają się ws. oceny polexitu. fot. Tadeusz Wypych/REPORTER
Efekt? Jeszcze gorzej jest, gdy ktoś serwuje nam nieprawdy i półprawdy, poprzekręcane fakty jako opinie. Taki zabieg ma zwiększyć wiarygodność kłamczuszka i sprawić wrażenie, że jest mądrzejszy niż jest, a czasem wprowadzić w błąd opinię publiczną.

Dlatego bardzo bym chciała zapytać Jacka Żakowskiego, na jakiej podstawie stwierdził w rozmowie z Onet Rano, że:

1) To Donald Tusk wywołał temat polexitu;
2) … "którego na horyzoncie nie widać";
3) że to Tusk mówi "radykalnie polaryzującym językiem";
4) oraz, że nikt nie chwali PO poza etatowymi wychwalaczami.


Bo skoro w debacie publicznej, każdy może mieć własną opinię na temat faktów, ale nie można mieć własnych faktów, to chcę wiedzieć, na jakiej podstawie redaktor stwierdził jak wyżej.

Bo moim zdaniem powiedział nieprawdę. Tak się zresztą składa, zapewne zupełnie przypadkowo, że całkowicie zgodną z linią pisowskiej propagandy.

1) To nie Donald Tusk wywołał temat polexitu w polskiej polityce i debacie publicznej. Wywołał go PiS – swoimi czynami.

2) Jeśli redaktor Żakowski chce udawać, że, jak to ujął, polexitu "oczywiście nie będzie", to niech udaje dalej – ale fakty są inne – polexit już jest. I zauważyli to dziennikarze, politycy i społeczeństwa w wielu krajach UE i na świecie. I przywódcy unijni w ostatniej debacie w PE.

3) Fakt jest też taki, że Tusk nie mówi polaryzującym językiem, robi to Jarosław Kaczyński i inni politycy PiS.

Przypominam i jestem zażenowana, ze muszę to robić, że wygłaszanie polemik i własnych opinii, to nie jest "polaryzacja", tylko korzystanie z praw politycznych i obywatelskich. Polaryzuje mowa nienawiści, wskazywanie, że są ludzie lepsi i gorsi ("gorszy sort" Kaczyńskiego), pogarda i napuszczanie jednych na drugich – a to właśnie robią politycy PiS i pisowskie ośrodki propagandy).

Tusk komentuje działania PiS (podobnie jak wszyscy inni, oprócz ludzi PiS) do czego oczywiście ma prawo i co mieści się w ramach jego swobód i wolności politycznych i obywatelskich.

Naprawdę nie wiem, jak skomentować wypowiedź publicysty, który nie odróżnia polaryzacji od polemiki.

4) Stwierdzenie, że "nikt nie chwali Platformy poza etatowymi wychwalaczami" to jest natomiast publicystyczny horror – "nikt" to jest tak wielki kwantyfikator, że właściwie z góry wiadomo, że nieprawdziwy. W życiu nigdy nic nie jest nigdy i na zawsze, nie ma, że "nikt", ani, że "wszyscy".

Platforma zrobiła wiele rzeczy źle i wiele dobrze. I wielu ją za to i chwali i gani. Komentuję politykę od 20 lat i zdarzało mi się wiele razy i chwalić i ganić polityków PO i każdej innej partii i zawsze były to opinie o konkretnej sytuacji, oparte na tym, jak postrzegam, widzę konkretne fakty. I zawsze potrafiłam je uzasadnić.

I o nic więcej, tylko o uzasadnienie faktów, które podał, proszę Jacka Żakowskiego. Bo moim zdaniem minął się z prawdą. I jeśli nie podeprze tego co powiedział konkretami, to jego słowa będą zasługiwać tylko na stanowcze dementi, a nie na szanującą się polemikę.

Sposób w jaki mówi się w debacie publicznej niezwykle ważny, bo kształtuje poglądy obywateli. Krótko mówiąc: kto w oczach publiczności wygra spór i przekona ją do swoich racji, ten ma olbrzymią władzę. Dlatego jest szczególnie ważne, żeby liderzy opinii dbali o jakość swoich wypowiedzi i nie stroili poprzekręcanych faktów w szaty opinii.

Na koniec dopowiem tylko Państwu, dlaczego moim zdaniem w polskiej debacie brakuje argumentów: ano dlatego, że o wiele łatwiej jest znaleźć przymiotniki niż argumenty.

Argument to już wyższa szkoła jazdy – przedstawienie go, to przeprowadzenie, niczym w sądzie, przed ławą przysięgłych, spójnego wywodu, uzasadniającego i tłumaczącego, dlaczego powinno się uznać nasz sąd za słuszny. Czyli wyższa szkoła jazdy, nie dla wszystkich dostępna.
Czytaj także: Podróże z paszportem, wzrost cen, bezrobocie. Co się stanie, gdy Polska opuści Unię?