Zaraz, zaraz, Huawei zaprezentowało właśnie luksusowe słuchawki czy szminkę? Odpowiedź brzmi: tak

Michał Jośko
Przy okazji testu smartfona Huawei Nova 9 postanowiłem sprawdzić również to, co oferują FreeBuds Lipstick, czyli słuchawki bezprzewodowe, jakich jeszcze nie było. Czy mamy tutaj do czynienia z nowością, która może podbić serce (zwłaszcza damskie)?
Fot. mat. prasowe
Firma z Shenzhen musiała uznać, że światu słuchawek bluetoothowych przyda się nieco szaleństwa i ekstrawagancji rodem z branży kosmetyczno-modowej.

W ten sposób na francuskiej ziemi, a mówiąc precyzyjniej: w Paris Aesthetics Research Centre (czyli stworzonym przez Huawei ośrodku zajmującym się innowacjami we wzornictwie) narodziły się one – FreeBuds Lipstick.

Czytaj także: Klasa średnia wyższa. Sprawdziłem, co potrafi niedrogi smartfon, który aspiruje do wyższych sfer

Przyjrzyjmy się temu, co producent określa mianem "idealnego połączenia luksusowego designu z najnowocześniejszą technologią" i co może stać się jednym z przebojów podczas tegorocznych świąt Bożego Narodzenia.

Trzymam w ręku czarno-złote etui, które przybrało kształt… szminki. Dodajmy: szminki bardzo, ale to bardzo luksusowej, gdyż wykonano ją ze stali nierdzewnej, pokrytej trzydziestoma warstwami powłok mających zapewniać wrażenie – zacytujmy znów firmę Huawei – powierzchnię gładką niczym lustro.

Długa na siedem centymetrów całość mile ciąży w dłoni (waga etui bez słuchawek masa wynosi 84,5 g) – jak przystało na produkt z kategorii premium.
Fot. mat. prasowe
Po zdjęciu górnej pokrywy (procesowi towarzyszy przyjemny dla ucha odgłos) pojawiają się one – czerwone "pchełki" wyekwipowane w system aktywnej redukcji hałasu (ANC 2.0). W tym przypadku, na szczęście, nie eksperymentowano z kształtami i całość bazuje na słuchawkach FreeBuds 4, które goszczą na rynku od pewnego czasu, a które zaprojektowano na podstawie analizy kształtów i rozmiarów ponad… dziesięciu kanałów słuchowych.

W efekcie możemy liczyć na to, że słuchawki są bardzo wygodne (co zawdzięczamy również niskiej masie – każda waży jedynie 4,1 g), a jednocześnie nie mają przesadnych skłonności do wypadania z uszu. Całość wyposażono w innowacyjną technologię Adaptive Ear-Matching, która wykorzystując wbudowane mikrofony, w sposób inteligentny dostosowuje sposób działania systemu redukcji hałasu zarówno do kształtu kanału słuchowego, jak i do warunków zewnętrznych.

Jak brzmią te słuchawki? Identycznie jak model FreeBuds 4, czyli naprawdę dobrze – zwłaszcza biorąc poprawkę na to, że mamy tutaj przecież do czynienia z otwartą konstrukcją douszną.

W środku pracują kompozytowe membrany i dynamiczne przetworniki o średnicy 14,3 mm, wspierane przez minituby basowe, przekazując naszym uszom klarowny i szczegółowy dźwięk z mocarnymi (choć zarazem nieprzerysowanymi w groteskowy sposób) tonami niskimi. Trudno narzekać również na jakość dźwięku podczas połączeń głosowych – nawet w sytuacjach, gdy wokół nas wieje silny wiatr.

Cieszy to, iż sprzęt może współpracować z dwoma urządzeniami jednocześnie. Idealnie, jeżeli również posiadają logo Huawei, gdyż w tym scenariuszu możemy w pełni wykorzystać możliwości świetnej aplikacji AI Life.
Fot. mat. prasowe
Każdą ze słuchawek wyposażono w baterię o pojemności 30 mAh. W praktyce przekłada się to na niecałe 4 godziny działania przy wyłączonym ANC i ponad dwie godziny pracy z odpalonym systemem aktywnej redukcji hałasu.

Podładowując słuchawki przy pomocy etui (to posiada akumulator 410 mAh), możemy osiągnąć odpowiednio od niecałych 20 do ponad 23 godzin pracy. Proces pełnego uzupełnienia energii wynosi nieco ponad godzinę – zarówno w przypadku słuchawek zadokowanych w etui, jak i samej stacji dokująco-ładującej, wyposażonej w złącze USB-C.

Nie wiadomo jeszcze, ile słuchawki FreeBuds Lipstick będą kosztowały w Polsce, jednak biorąc pod uwagę cenę zaanonsowaną w Wiedniu – czyli 249 euro (ok. 1150 zł) – otrzymujemy propozycję z raczej wysokiej półki cenowej.

Powiesz w tym momencie z przekąsem, że przecież "regularny" model FreeBuds 4 dostępny jest na stronie producenta za 499 zł? Cóż, widocznie nie należysz do osób wyznających zasadę, że za powalającą na kolana szminkę… tzn. przepraszam: za wyrafinowany dizajn można zapłacić absolutnie każdą cenę.