Nie wiedział, że cały czas ma włączony mikrofon. Wstydliwa wpadka Suskiego
Posłowi PiS Markowi Suskiemu przydarzyła się wpadka podczas wystąpienia na posiedzeniu sejmowej komisji energetyki. Polityk najwyraźniej zapomniał, że jego mikrofon jest cały czas włączony i wyrwało mu się obraźliwe określenie w stosunku do posła z Koalicji Obywatelskiej.
Twierdziła, że przyjęte przez komisję poprawki "znacząco pogarszają rozwój energetyki obywatelskiej". Posłowie Prawa i Sprawiedliwości złożyli jednak natychmiast podobny projekt i to właśnie nowy dokument omawiano na czwartkowej komisji. Wśród krytyków nagłej zmiany znalazła się poseł Paweł Poncyljusz z KO.
Zastanawiam się, co się stało wczorajszego wieczoru. Państwo przecież siłowo, jako koalicja rządząca, przegłosowaliście tę ustawę (w komisji – red.) Na koniec was zaskoczyła inicjatorka tej ustawy, której sens został mocno wypaczony, mówię tu o pani poseł Emilewicz, która zrezygnowała z bycia wnioskodawcą tejże ustawy, a dzisiaj okazuje się, że wy musicie w ekstraordynaryjnym tempie powoływać, pisać od nowa tę ustawę, uruchamiać całą procedurę publikacji i uruchamiania tego przez marszałek Sejmu – mówił polityk.
Wpadka Suskiego. Nazwał posła "mendą"
Jednak mimo tych zastrzeżeń projekt został przegłosowany. Jak zauważył "Wprost" tuż po tym, jak Marek Suski zamknął posiedzenie komisji, doszło do rozmowy, której nie powinni słyszeć obecni na sali.Siedzący obok niego Jan Warzecha z PiS, zwrócił się do niego słowami: "(...) ten Poncyljusz zaczyna...". Z kolei Suski nie zauważając, że ma wciąż włączony mikrofon odpowiedział mu krótko: "menda". Po chwili Suski zorientował się, że jego mikrofon działa i szybko go wyłączył.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut