"Lewy" zabrał głos po meczu z Węgrami. Był zmęczony i nie pomógł, ale wierzy w awans na MŚ
Zamieszanie po meczu z Węgrami trwa, opinia publiczna pełna jest doniesień na temat decyzji Paulo Sousy o rezygnacji z kluczowych piłkarzy, a głos zabrał Robert Lewandowski, który przyznał, że sam poprosił o wolne w starciu z Madziarami. Co wynika z oświadczenia kapitana? Że był zmęczony, że mecz z Andorą był bardzo ważny i że ustalił z trenerem już wcześniej swoją absencję. I jeszcze jedno. Że bardzo chce pojechać na MŚ.
Wspólnie ustaliliśmy, że zagram w tym spotkaniu i w przypadku wygranej, w meczu z Węgrami szansę dostaną inni zawodnicy. Decyzja na końcu zawsze należy do trenera, ale potwierdzam, że była ona ze mną uzgodniona. Po wygranej z Andorą wiedziałem już, że nie zagram z Węgrami.
Spotkanie z Węgrami niestety nie ułożyło się po naszej myśli, ale nie możemy mieć żadnych zastrzeżeń do zaangażowania i ambicji całego zespołu. Żałuję, że nie mogłem pomóc drużynie na boisku, ale dzisiaj musimy skupić się na przyszłości, bo jeszcze niczego nie przegraliśmy.
Stać nas na to, aby wygrać w barażach. Mamy pełne wsparcie i doskonałe warunki zapewniane podczas zgrupowań przez PZPN. Mamy motywację i ambicję. Rozumiem złość i rozgoryczenie kibiców i jako kapitan mogę ich tylko przeprosić oraz zapewnić, że zrobimy wszystko, aby awansować.
Jestem realistą i wiem, że dla mnie osobiście to może być walka o ostatnie mistrzostwa świata z orłem na piersi. Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby pomóc naszej drużynie w awansie. Nigdy nie odmówiłem gry w reprezentacji i tak długo jak zdrowie na to pozwoli, nigdy tego nie zrobię. Gra na Stadionie Narodowym przed naszą publicznością zawsze będzie dla mnie wielkim świętem i powodem do dumy. Robert Lewandowski"
Co wynika z oświadczenia naszego kapitana? Sporo ciekawych rzeczy. Na przykład to, że mecz z Andorą był ważny. Że piłkarze mają świetne warunki, a związek dba jak dobra matka o swe dzieci. Że gra na PGE Narodowym dla kibiców to wielka sprawa. A także to, że cała sytuacja była wcześniej uzgodniona między trenerem i kapitanem. W zasadzie kamień spadł nam z serca.
Cieszą słowa "Lewego", zwłaszcza te o marzeniu gry na mundialu. Ale jego oświadczenie wydaje się nam po prostu kuriozalne. I napisane w stylu, który znamy z PRL-u. Pozostaje tylko zaśpiewać: "łubu dubu, łubu dubu" w ślad za trenerem klasy drugiej Józefem Jarząbkiem.
Czytaj także: Gigantyczne straty PZPN i "prezent" od Zbigniewa Bońka. Paulo Sousa może spać spokojnie
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut