Chelsea przypieczętowała awans w hicie. Juventus na kolanach, Szczęsny był bez szans
Chelsea Londyn z awansem do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Obrońcy tytułu rozbili we wtorkowym hicie Juventus Turyn aż 4:0 (1:0). Dzięki tak pokaźnej wygranej Anglicy awansowali na pierwsze miejsce w tabeli grupy H. Wojciech Szczęsny nie miał nic do powiedzenia przy żadnym z goli. Włoski team zagrał bardzo słabo.
W dobrej sytuacji byli również londyńczycy, którzy w czterech potyczkach przegrali tylko raz, właśnie z Juventusem (0:1). Gola na wagę skromnego sukcesu zdobył dla Juve Federico Chiesa. Drużyna trenera Thomasa Tuchela miała jednak aspiracje, żeby zagrać z włoskim rywalem o pierwsze miejsce w grupie H.
Pierwsze dziesięć minut spotkania pokazało, kto będzie drużyną nadającą tempo meczu. Chelsea raz po raz starała się robić zamieszanie pod bramką Szczęsnego. Goście byli zamknięci na 25-30 metrach, wysokim pressingiem. Polski golkiper został sprawdzony poważniej w 14. minucie po strzale z pola karnego, próbował Callum Hudson-Odoi.
Dziesięć minut później było 1:0 dla londyńczyków. Po dobrze bitym rzucie rożnym najprzytomniej w polu karnym zachował się Trevoh Chalobah, trafiając w samo okienko bramki Szczęsnego. Goście mieli pretensje, że przy przepychance było zagranie ręką oraz faul, ale sędzia po konsultacji z VAR, podtrzymał decyzję o przyznaniu gola.
Chwilę później mogło być już jednak 1:1. Były napastnik Chelsea Alvaro Morata przelobował bramkarza gospodarzy, ale piłkę zmierzającą do siatki, świetnie wybił Thiago Silva.
W 36. minucie kapitalną paradą popisał się Szczęsny, bronią mocny strzał po ziemi Reece'a Jamesa. Jedyną złą informacją do przerwy była kontuzja N'Golo Kante. Francuz najprawdopodobniej nabawił się urazu mięśniowego i musiał opuścić boisko z grymasem na twarzy już w 37. minucie.
Druga połowa rozpoczęła się tak samo, jak pierwsza. Gospodarze znowu nacisnęli, czego efektem był gol 55. minucie na 2:0. James spróbował po raz trzeci i wreszcie znalazł sposób na Szczęsnego, trafiając w długi róg bramki Polaka.
Emocje zamknęły się dwie minuty później. Londyńczycy ośmieszyli defensywę gości, a główną rolę zagrał ten, który zmienił Kane w pierwszej części, Ruben Loftus-Cheek. Mijał rywali jak tyczki, a pracę kolegi zamienił na gola z bliskiej odległości Hudson-Odoi. Chelsea trafiła na 3:0, Szczęsny był bez szans.
Bliski gola honorowego dla Juve w 83. minucie był Weston McKennie. Amerykanin uderzył mocno pod poprzeczkę, ale kapitalnie piłkę zmierzającą pod poprzeczkę wybronił Edouard Mendy.
Podobnie jak w przypadku Szczęsnego, który choć nie zachował czystego konta, to bramkarze na pewno byli pewnymi punkami swoich drużyn.
Cóż jednak z tego, skoro Polak w doliczonym czasie wyciągał piłkę po raz czwarty z siatki. Chelsea dobiła Juve golem autorstwa Timo Wernera w 95. minucie. To był nokaut turyńczyków w Londynie.
Chelsea Londyn - Juventus Turyn 4:0 (1:0)
Bramki: Trevoh Chalobah (25), Reece James (55), Callum Hudson-Odoi (57), Timo Werner (90+5)
Z nadziejami zdobycia pierwszych punktów w grupie do meczu podchodziło szwedzkie Malmoe. Po czterech kolejkach bilans skandynawskiej drużyny był brutalny. Zero po stronie punktów, dwanaście goli straconych i ani jednego zdobytego. Jeśli nie z trzecim w tabeli Zenitem St. Petersburg, to z kim?
Gospodarze nie dowieźli jednak prowadzenia do końca meczu. Drugi raz rzut karny po stronie przyjezdnych, tym razem zakończył się golem. Malmoe pozostaje niedosyt, bo mogli zgarnąć komplet punktów, a Zenitowi - niesmak, bo właśnie odpadli z Ligi Mistrzów.
Malmoe FF - Zenit St. Petersburg (1:0)
Bramki: Soren Rieks (28) - Jarosław Rakickij (90+2-rzut karny)
W 52. minucie rzutu karnego nie wykorzystał Artem Dziuba (Zenit).
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut