Dlaczego nowa mutacja koronawirusa powinna napawać grozą? Zapytaliśmy ekspertkę
Nowa odmiana koronawirusa przez kilka dni potrafi zostać niewykryta, przedostaje się drogą powietrznopochodną, jest wysoko zakaźna i ma ponad 30 mutacji. – Jest to bardzo groźne. Nikt nie przewidział, że wirus w taki sposób obejdzie mechanizmy obronne człowieka – podkreśla w rozmowie z nami dr Karolina Pyziak-Kowalska.
- Pod koniec listopada w Botswanie wykryto po raz pierwszy nowy wariant koronawirusa – B.1.1529.
- Chociaż dopiero się pojawił, już jest uznawany za najgroźniejszy ze wszystkich mutacji
- Dr Karolina Pyziak-Kowalska wyjaśnia w rozmowie z naTemat.pl, dlaczego wzbudza on tak ogromny niepokój.
Cechy wariantu z Bostwany
Od czwartku media informują o nowej mutacji koronawirusa z Botswany. Jest nią wariant oznaczony jako B.1.1529, ale prawdopodobnie wkrótce przybierze nazwę kolejnej litery greckiego alfabetu – Omikron. Taką nazwę WHO nadaje najbardziej groźnym odmianom wirusa, a do nich według ekspertów niewątpliwie się on zalicza.Nowa mutacja koronawirusa zachowuje się inaczej niż poprzednie. Na czym dokładnie polega jej "inność" i co konkretnie wzbudza tak duże zaniepokojenie tłumaczy w rozmowie z naTemat specjalistka chorób zakaźnych dr Karolina Pyziak-Kowalska.
– To, co jest bardzo groźne w tym wariancie wirusa i to, co zaskoczyło naukowców, to znajdujące się w nim ponad 30 mutacji. Powoduje to, że praktycznie stał się nową odmianą wirusa. Ma też mutacje, które są obecne w białku kolca. Czyli tak naprawdę wszystko to, czym się teraz bronimy przed wirusem: leki, szczepionki – wyjaśnia.
– Ten wirus ma odmienny sposób wejścia do naszych komórek. Najprawdopodobniej znalazł jakieś obejście. W związku z tym, pomimo tego, nawet jeżeli będziemy zaszczepieni to może dochodzić do bardzo szybkiego rozwoju zakażenia i rozprzestrzeniania się pomiędzy pacjentami – dodaje dr Pyziak-Kowalska.
"Ten wirus dotyka też populację dzieci"
Za przykład podaje RPA, gdzie w ciągu trzech tygodni wirus zdominował praktycznie 80 proc. nowych zakażeń. To, co jest jeszcze niepokojące to według specjalistki to też fakt, że dotyka populacji dzieci, która stanowi duże ognisko zakażeń tego wirusa.Jak dodała, idealnie obrazuje to przykład pacjenta w Hongkongu, u którego wykryto nową mutację po powrocie z RP. – Na początku nie wykryto u niego COVID-19, natomiast cztery dni później wykryto u niego nową odmianę. Przez pewien czas było to więc zakażenie ukryte – podkreśla.
Nowa mutacja poruszyła światem nauki
Najbardziej niepokojące jest zdaniem dr Pyziak-Kowalskiej fakt zakażenia się drugiego pacjenta, który przebywał w tym samym hotelu na kwarantannie. – Nie miał z nim styczności, znajdował się w pokoju naprzeciwko, ale wirus przedostał się przez powietrze. Okazało się to po przebadaniu tego pokoju, wirus był obecny na różnych sprzętach – zaznaczyła.Jak podkreśla, to jest bardzo groźne. – Nikt tego nie przewidział, że wirus w taki sposób obejdzie mechanizmy obronne. Szczęśliwie obaj pacjenci są w tej chwili w dobrym stanie dzięki szczepieniom. Pokazuje to, że szczepionki spełniają swoją rolę pomagającą uniknąć ciężkiemu przebiegu COVID-19 – uważa nasza rozmówczyni.
– To wszystko widać w ogólnoświatowym poruszeniu. To tąpnęło światem nauki, widać też spadki na giełdzie z tego powodu – mówi. Jak dodała, jeśli założymy tak szybką transmisję nawet bez kontaktu pacjent-pacjent to w Polsce zwiększyłoby jeszcze bardziej liczbę zachorowań i zgonów, a w konsekwencji, uniemożliwiłoby dostanie się do lekarza.
– To może być groźniejsza sytuacja niż ta w zeszłym roku, kiedy pierwszy raz usłyszeliśmy o wariancie Delta. Obecna sytuacja napawa dużo większą grozą. Nie wiemy, co będzie dalej i jak zachowa się wirus. To może być dramat jeżeli chodzi o ochronę zdrowia, szczególnie w Polsce – podkreśliła.
Czytaj także: Unia reaguje na nowy, groźny wariant koronawirusa. Chce zablokować połączenia lotnicze
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut