Zażarta walka o mistrzostwo Formuły 1. Pora na decydujące starcie dwóch mistrzów
Wojna o mistrzostwo świata w Formule 1 zbliża się do końca i decydującej bitwy. A w zasadzie dwóch, bo do końca rywalizacji pozostały wyścigi w Arabii Saudyjskiej i Abu Zabi. Na razie prowadzi Max Verstappen (Red Bull), ale ma tylko osiem punktów więcej od mistrza świata Lewisa Hamiltona (Mercedes), który znakomicie finiszuje w sezonie 2021. Kto będzie górą? To się okaże w ciągu najbliższych ośmiu dni.
Rywalizacja obu znakomitych kierowców i ich zespołów – Marcedes na razie dystansuje Red Bulla w klasyfikacji kierowców o pięć punktów – napędza zainteresowanie królewską serią od początku sezonu 2021 i zapewne przejdzie do historii sportów motorowych. Niczym w czasach kapitalnej walki Nikiego Laudy i Jamesa Hunta, jeden i drugi idą łeb w łeb, walczą bez pardonu, nie przepadają za sobą, ale trzymają fason.
Były w tym roku momenty dominacji Brytyjczyka, który wygrał trzy z czterech pierwszych wyścigów w sezonie, był później triumf Holendra w Monako i wpadka mistrza świata. A potem wyścig w Azerbejdżanie, koszmarny dla obu kierowców, który okazał się przełomowy. Verstappen wygrał później trzy kolejne bitwy, Mercedes był w odwrocie.
Przełom przyszedł w Wielkiej Brytanii, gdzie Hamilton staranował rywala i pozbawił szans na jazdę, a sam wygrał wyścig i zaczął odrabiać straty. Verstappen skontrował w Belgii i Holandii, gdzie sięgał po wygrane, a później obaj znów przeżyli koszmar na torze Monza. Walka nabierała rumieńców, wydawało się, że obaj posuną się o krok dalej i może dojść do tragedii, bo liczy się tylko tytuł.
Starcie w Italii okazało się kolejnym punktem zwrotnym. Hamilton po tym wyścigu zaczął odrabiać straty, wygrał trzy z sześciu wyścigów. Verstappen dwa, cztery razy był drugi, cały czas trzymając się rywala i nie dając mu odskoczyć w klasyfikacji mistrzostw. Ale tym razem to może nie wystarczyć, bo rywal odrabia straty i może zniwelować osiem punktów, które pozostało kierowcy Red Bulla.
Dlaczego? Bo za wygraną zgarnia się po 25 "oczek", a za drugie miejsce 18. Do tego jest premia (jeden punkt) za najszybsze okrążenie, wystarczy by Lewis Hamilton był w Arabii Saudyjskiej w niedzielę pierwszy, a Max Verstappen drugi, do tego mistrz świata zaliczył najszybsze kółko i obaj zrównają się punktami w generalce. I wtedy tytuł zgarnie ten, który będzie szybszy w Abu Zabi za tydzień.
Może się też okazać, że już w niedzielę Max Verstappen będzie świętował mistrzostwo świata. Warunek? Wystarczy, że as Mercedesa nie wywalczy w niedzielę punktów (na przykład będzie jedenasty), a kierowca Red Bulla zajmie miejsce drugie lub wygra. Wówczas już nikt i nic nie zatrzyma go w ostatnim wyścigu sezonu. I złota passa Brytyjczyka dobiegnie końca.
Co ważne, gdy dwóch kierowców zbierze tę samą liczbę punktów o mistrzostwie rozstrzygnie liczba zwycięstw. A tych o dwa więcej ma Verstappen Jeśli liczba zwycięstw jest równa, brane są pod uwagę drugie miejsca, a jeśli ciągle nie ma rozstrzygnięcia trzecie i tak dalej. Ten scenariusz jest najmniej prawdopodobny, ale to jest Formuła 1 i wszystko może się zdarzyć. Czekamy, tak ciekawej końcówki sezonu nie było od lat.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut