Zażarta walka o mistrzostwo Formuły 1. Pora na decydujące starcie dwóch mistrzów

Krzysztof Gaweł
Wojna o mistrzostwo świata w Formule 1 zbliża się do końca i decydującej bitwy. A w zasadzie dwóch, bo do końca rywalizacji pozostały wyścigi w Arabii Saudyjskiej i Abu Zabi. Na razie prowadzi Max Verstappen (Red Bull), ale ma tylko osiem punktów więcej od mistrza świata Lewisa Hamiltona (Mercedes), który znakomicie finiszuje w sezonie 2021. Kto będzie górą? To się okaże w ciągu najbliższych ośmiu dni.
Max Verstappen czy Lewis Hamilton? Walka o tytuł w Formule 1 będzie pasjonująca do końca Fot. Imago Sport and News / East News
Max Verstappen (Red Bull Racing) ma na koncie 351,5 punktu po dwudziestu wyścigach w obecnym sezonie Formuły 1. Lewis Hamilton zgromadził 343,5 punktu, czyli dokładnie osiem mniej. Holender wygrał dziewięć wyścigów, Brytyjczyk siedem, ale za to dojeżdżał do mety częściej od wielkiego rywala, który nie ukończył dwóch eliminacji. Hamilton tylko jednej.

Rywalizacja obu znakomitych kierowców i ich zespołów – Marcedes na razie dystansuje Red Bulla w klasyfikacji kierowców o pięć punktów – napędza zainteresowanie królewską serią od początku sezonu 2021 i zapewne przejdzie do historii sportów motorowych. Niczym w czasach kapitalnej walki Nikiego Laudy i Jamesa Hunta, jeden i drugi idą łeb w łeb, walczą bez pardonu, nie przepadają za sobą, ale trzymają fason.

Były w tym roku momenty dominacji Brytyjczyka, który wygrał trzy z czterech pierwszych wyścigów w sezonie, był później triumf Holendra w Monako i wpadka mistrza świata. A potem wyścig w Azerbejdżanie, koszmarny dla obu kierowców, który okazał się przełomowy. Verstappen wygrał później trzy kolejne bitwy, Mercedes był w odwrocie.


Przełom przyszedł w Wielkiej Brytanii, gdzie Hamilton staranował rywala i pozbawił szans na jazdę, a sam wygrał wyścig i zaczął odrabiać straty. Verstappen skontrował w Belgii i Holandii, gdzie sięgał po wygrane, a później obaj znów przeżyli koszmar na torze Monza. Walka nabierała rumieńców, wydawało się, że obaj posuną się o krok dalej i może dojść do tragedii, bo liczy się tylko tytuł.

Starcie w Italii okazało się kolejnym punktem zwrotnym. Hamilton po tym wyścigu zaczął odrabiać straty, wygrał trzy z sześciu wyścigów. Verstappen dwa, cztery razy był drugi, cały czas trzymając się rywala i nie dając mu odskoczyć w klasyfikacji mistrzostw. Ale tym razem to może nie wystarczyć, bo rywal odrabia straty i może zniwelować osiem punktów, które pozostało kierowcy Red Bulla.

Dlaczego? Bo za wygraną zgarnia się po 25 "oczek", a za drugie miejsce 18. Do tego jest premia (jeden punkt) za najszybsze okrążenie, wystarczy by Lewis Hamilton był w Arabii Saudyjskiej w niedzielę pierwszy, a Max Verstappen drugi, do tego mistrz świata zaliczył najszybsze kółko i obaj zrównają się punktami w generalce. I wtedy tytuł zgarnie ten, który będzie szybszy w Abu Zabi za tydzień.

Może się też okazać, że już w niedzielę Max Verstappen będzie świętował mistrzostwo świata. Warunek? Wystarczy, że as Mercedesa nie wywalczy w niedzielę punktów (na przykład będzie jedenasty), a kierowca Red Bulla zajmie miejsce drugie lub wygra. Wówczas już nikt i nic nie zatrzyma go w ostatnim wyścigu sezonu. I złota passa Brytyjczyka dobiegnie końca.

Co ważne, gdy dwóch kierowców zbierze tę samą liczbę punktów o mistrzostwie rozstrzygnie liczba zwycięstw. A tych o dwa więcej ma Verstappen Jeśli liczba zwycięstw jest równa, brane są pod uwagę drugie miejsca, a jeśli ciągle nie ma rozstrzygnięcia trzecie i tak dalej. Ten scenariusz jest najmniej prawdopodobny, ale to jest Formuła 1 i wszystko może się zdarzyć. Czekamy, tak ciekawej końcówki sezonu nie było od lat.

Czytaj także: Wyjaśniła się przyszłość Kubicy w Formule 1. PKN Orlen podjął kosztowną decyzję

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut