Członek Rady Medycznej o zaostrzeniu restrykcji. "To będą martwe przepisy"

Wioleta Wasylów
Ministerstwo Zdrowia ze względu na zbliżające się święta, a także wciąż trudną sytuację epidemiologiczną, zapowiedziało nowe obostrzenia. Członek Rady Medycznej prof. Robert Flisiak twierdzi, że samo wprowadzenie większych restrykcji niewiele da, jeśli nie zapewni się "odpowiednich podstaw prawnych". – Bez umocowania prawnego to będą martwe przepisy – sądzi.
Prof. Robert Flisiak ma wątpliwości, czy nowe restrykcje uda się rzeczywiście wprowadzić w praktyce. Fot. Marek BAZAK / East News

Prof. Robert Flisiak, który należy do Rady Medycznej działającej przy premierze, odniósł się w rozmowie z PAP do nowych obostrzeń, jakie ogłosił minister zdrowia Adam Niedzielski w związku z COVID-19. Ekspert nie ukrywa, że ma wobec tych restrykcji zastrzeżenia. Uważa je za "dołożenie przepisów, które aktualnie nie dają się wdrożyć efektywnie w życie".

Flisiak o obostrzeniach

Od przyszłej środy limity obłożenia w hotelach, restauracjach, kawiarniach czy barach zostaną jeszcze bardziej zmniejszone – do 30 proc. Z kolei całkowicie zamknięte będą kluby, dyskoteki i tym podobne miejsca do tańczenia. W sylwestra i Nowy Rok w lokalach zamkniętych będzie mogło przebywać maksymalnie 100 osób.


Z tych wszystkich restrykcji wyłączone są osoby zaszczepione. Jednak prof. Flisiak zauważa pewne lukę w przepisach. – W tej kwestii jesteśmy w tym samym miejscu – bez ustawy umożliwiającej skontrolowanie osób wchodzących do tych miejsc, jest to przepis martwy. Restaurator, hotelarz czy proboszcz nie ma podstaw prawnych do wchodzenia w prywatną sferę innego człowieka. Nawet, jakby bardzo chciał – tłumaczył.

Czytaj także: Członek Rady Medycznej: Nie konsultowano z nami zmian w obostrzeniach

Dodał, że decyzja o zamknięciu dyskotek bez nadania temu odpowiedniej podstawy prawnej, sprawi, że wielu właścicieli takich lokali przepis ten zignoruje.

Członek Rady Medycznej wypunktował też inne nieścisłości – dotyczące robienia testów antygenowych pod kątem zakażenia wirusem u osób przylatujących do Polski. – Te testy robione u osób bezobjawowych mają stosunkowo niską czułość. Więc ich stosowanie u kogoś, kto nie manifestuje zakażenia, ma ograniczoną wartość. One są dla tych, którzy mają objawy i duże namnażanie wirusa, i są przydatne w początkowym okresie jawnego klinicznie zakażenia – zaznaczał.

Obowiązkowe szczepienia dla niektórych grup

Prof. Flisiak odniósł się również do zapowiedzi MZ, które chce od 1 marca wprowadzić obowiązkowe szczepienia przeciwko COVID-19 dla medyków, nauczycieli i służb mundurowych.

– Nie wiem, dlaczego podano termin 1 marca. (...) Prawdopodobnie termin podany przez ministra zdrowia służy zabezpieczeniu nas przed falą jesienną w 2022 roku. Słyszeliśmy dziś od Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego, że ogniska epidemii wygasną do końca lutego. To się więc wpisuje w takie patrzenie na sprawę. Tylko tak jestem w stanie to wytłumaczyć – zastanawiał się.

Czytaj także: Obowiązkowe szczepienia na COVID-19 dla trzech grup zawodowych. Kogo obejmą?

– Tak naprawdę jednak nadal nawet ta zapowiedź nic nie znaczy, bo jak wyegzekwować od pracownika szczepienie, jeżeli nie ma przepisów ustawy i narzędzia do skontrolowania tego? – pytał retorycznie ekspert.

Nauka zdalna w szkołach pomoże ograniczyć liczbę przypadków COVID?

Członek Rady Medycznej pozytywnie ocenia decyzję o zamknięciu szkół na okres od 20 grudnia do 9 stycznia, choć podkreśla, że jest to założenie krótkoterminowe.
– Rok temu dzieci do części szkół wróciły w połowie stycznia i już w lutym widzieliśmy efekt w postaci wzrostu zakażeń. Teraz też pewnie dzięki temu osiągniemy pewien spadek, ale potem ogniska znów będą się tliły do końca lutego. Więc koncepcja "aby do wiosny" nadal obowiązuje – ocenił.

Uważa, że powinno się promować szkoły, gdzie jest duży poziom wyszczepienia. – W swoim czasie proponowaliśmy wprowadzenie przepisów zmniejszających prawdopodobieństwo wprowadzania nauki zdalnej w placówkach, w których zaczepionych jest np. 80 procent nauczycieli i uczniów. Jednak, aby to egzekwować, dyrektor szkoły musiałby również mieć wgląd w szczepienia. Bez tego i to będzie martwe prawo – zaznaczył.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut