Łukasz Mejza przerywa milczenie. Broni się: "Stalinowska zasada dalej jest żywa"

Alan Wysocki
Łukasz Mejza odpowiada na zarzuty Wirtualnej Polski w sprawie zarabiania na nieskutecznej, potencjalnie niebezpiecznej terapii dla ciężko lub nieuleczalnie chorych pacjentów, w tym dzieci. Wiceminister sportu przerwał milczenie po 15 dniach od publikacji niepokojących doniesień.
Konferencja Łukasza Mejzy. Wiceminister sportu odpowiedział na zarzuty Fot. Tomasz Jastrzębowski / Reporter / East News
– Mamy do czynienia z największym atakiem politycznym po 1989 roku. Atakiem na Zjednoczoną Prawicę i większość rządową – zaczął polityk Partii Republikańskiej.

Wiceminister sportu wprost ocenił działania prasy i opozycji jako próbę obalenia rządu. – Jakiś czas temu pojawiła się seria artykułów, gdzie dziennikarze nie czekali na moje odpowiedzi – dodawał.

Konferencja Łukasza Mejzy. Polityk odpowiada na zarzuty

Parlamentarzysta uważa, że materiały prasowe są nieprawdziwe. – Celem było polityczne polowanie – oceniał, przytaczając wpis Szymona Jadczaka, który szukał rozmówców do artykułu.
– Ta stalinowska zasada "dajcie mi człowieka, a znajdzie się na niego paragraf" dalej jest żywa – komentował – Opozycja dalej liczy, że przyjmie władzę. Chciałbym przypomnieć, że mocno wspieram i będę wspierał rząd Zjednoczonej Prawicy – dodawał.


– Jeżeli oddam mandat, na moje miejsce wejdzie poseł opozycji. Wtedy opozycja wywoła kryzys parlamentarny. Kiedyś politycy mówili o dorżnięciu watahy. Teraz chcą dorżnąć Mejzę – tłumaczył.

Jak podaje członek rządu, jego bliscy, rodzina oraz przyjaciele od dwóch tygodni padają ofiarami nękania. – Chciałem pomagać chorym ludziom w organizowaniu wyjazdów na terapię zagraniczne – komentował.
Polityk wyraził zdziwienie brakiem zainteresowania prasy brakiem dymisji Tomasza Grodzkiego, wobec którego toczy się postępowanie prokuratury. Po przesłuchaniu 180 świadków śledczy podejrzewają marszałka Senatu o korupcję.

– Jak określić zachowanie człowieka, który leczenie uzależniał od przyjmowania łapówek – deklarował. Atak ze strony mediów miał nastąpić po wsparciu przez Mejzę tak zwanej ustawy "Lex TVN".

– Wielokrotnie otrzymywałem propozycje, by zrezygnować z mandatu i wesprzeć drugą stronę politycznego sporu. Wymierzono we mnie ostrze fake newsów, hejtu i pomówień – dodawał.

Po Łukaszu Mejzie głos zabrał Tomasz Guzowski, który jest współtwórcą spółki Vinci NeoClinic i sam miał skorzystać z eksperymentalnej terapii. – Dostałem diagnozę: choroba genetyczna, choroba śmiertelna, choroba nieuleczalna: Adrenoleukodystrofia– tłumaczył.
O możliwości skorzystania z terapii dowiedział się "od osoby publicznej". – Po dwóch czy trzech tygodniach zostałem przyjęty – podał. Jak przekonuje Guzowski, dzięki niesprawdzonej metodzie ponownie może sprawnie funkcjonować.

Po zakończeniu konferencji Łukasz Mejza odmówił odpowiedzi na pytania ze strony dziennikarzy. Do polityka od razu podszedł współautor publikacji Szymon Jadczak, jednak wiceminister natychmiast wyszedł.

– Tak jakbym słyszał Marcina Plichtę, gdy mówił, że doniesienia o Amber Gold to atak na polskie linie lotnicze – komentował dla TVN24. – odpowiedzi na proste pytania, by go pogrążały – dodawał.
Czytaj także: Od tego ma zależeć przyszłość Mejzy. Wiadomo, co dziś powie podczas konferencji

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut