Były biskup przez lata ukrywał związek z kobietą. Teraz chroni dane w Komendzie Głównej SOK

Wioleta Wasylów
Były biskup Janusz K. w latach 90. miał romans z nastoletnią uczennicą, a potem był z nią w wieloletnim, burzliwym związku. Przestał być duchownym dopiero, gdy pięć lat temu cała sprawa została nagłośniona przez ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Teraz K. znalazł pracę na państwowej posadzie. Zajmuje się... ochroną danych osobowych w Komendzie Głównej Straży Ochrony Kolei.
Były biskup znalazł zatrudnienie na państwowym stanowisku. Fot. zdjęcie poglądowe / KAROLINA MISZTAL / REPORTER

Przez wiele lat Janusz K. prowadził podwójne życie, które ukrywał przed zwierzchnikami w kościele. W końcu przełożeni dowiedzieli się o całej sytuacji, ale dopiero po interwencji ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, K. został przeniesiony do stanu świeckiego. Wygląda na to, że teraz wiedzie mu się dość dobrze na państwowej posadzie.

Romans księdza z nastolatką

Wieści dotyczące przeszłości byłego biskupa obiegły media w maju 2016 roku. Wtedy ks. Isakowicz-Zaleski przedstawił jego historię (choć bez podawania nazwisk) na swoim blogu.


Okazuje się, że w latach 90., gdy K. był jeszcze katechetą, nawiązał romans z nastoletnią uczennicą. Byli ze sobą w związku przez kolejne kilkanaście lat. Duchowny w tym czasie regularnie piął się w górę w hierarchii kościelnej.

Czytaj także: Ofiary księdza pedofila chcą odszkodowań. Kaliska diecezja odmawia sądowi wydania akt Arkadiusza H.

W 1999 roku wyjechał do Kazachstanu, gdzie pełnił funkcję pierwszego zwierzchnika Administratury Apostolskiej Atyrau. W 2006 roku został wyniesiony przez papieża Benedykta XVI do godności biskupiej. Zaś w 2011 roku został biskupem Karagandy.

Przez cały ten czas trwał potajemny związek ówczesnego biskupa. W tym czasie jego partnerka zaszła w ciążę, ale poroniła. Później nieoficjalna para próbowała zapłodnienia in vitro. K. zapewniał młodą kobietę, że się z nią ożeni. Wtedy postanowił zrezygnować z urzędu biskupa i wrócił do kraju. Jednak już kilka miesięcy później się rozstali.

Czytaj także: Zmiana biskupa w archidiecezji katowickiej. W tle sprawa tuszowania pedofilii

Chociaż rezygnacja została przyjęta, to nie odebrano mu uprawnień duszpasterskich. Dlatego wrócił do Kazachstanu, gdzie dalej prowadził kościelną działalność. Nie przeszkodził mu w tym nawet fakt, że jego była partnerka zawiadomiła o wszystkim Watykan oraz wysokich urzędników kościelnych w Polsce. Kobieta zdecydowała się na ten ruch dlatego, że kolejny raz chciała zajść w ciążę, ale K. nie zgodził się na wykorzystanie zarodków.

Potem poprosiła o pomoc ks. Isakowicza-Zaleskiego. Dopiero, gdy ten nagłośnił sprawę w mediach, kościół zainterweniował i po 10 dniach K. został przeniesiony przez papieża Franciszka do stanu świeckiego.

Były biskup z burzliwą przeszłością na stanowisku państwowym

Jak informuje Onet, były biskup próbował początkowo sił w biznesie, dzięki kontaktom, które zdobył w Kazachstanie. Jednak nie wiodło mu się w tym specjalnie dobrze. W końcu w październiku tego roku znalazł zatrudnienie na Komendzie Głównej Straży Ochrony Kolei w Warszawie. Zajmuje się tam ochroną danych osobowych i archiwum.

Onet prosił K. o komentarz, jednak ten odmówił. Dlatego portal zwrócił się do rzecznika Straży Ochrony Kolei z pytaniem o kwalifikacje do wykonywania tego zawodu przez byłego duchownego.

Czytaj także: Nowe prawo karne w Kościele. Są w nim zmiany związane z przestępstwem pedofilii

Rzecznik odparł, że K. został zatrudniony w oparciu o procedurę rekrutacyjną obowiązującą w PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. Jednak nie odniósł się do pytania dotyczącego kwalifikacji. Stwierdził jedynie: "pracodawca nie jest uprawniony do upubliczniania danych, które pozyskał w związku z rekrutacją i zatrudnieniem pracownika".

Dziennikarz Onetu pytał też, jak informacje o wcześniejszej karierze kościelnej K. wpłynęły na proces jego zatrudnienia. Rzecznik oznajmił, że pracodawca nie był uprawniony do pytania K. o inne informacje niż te niż te wyodrębnione w katalogu związanym ze stanowiskiem, dlatego że w innym wypadku naruszyłby jego dobra osobiste.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut