Ronda i ulice Praw Kobiet powstają w całej Polsce. Reakcja polityków PiS wszędzie jest taka sama

Katarzyna Zuchowicz
Nic tak ostatnio nie rozwścieczyło prawicy i przedstawicieli władz centralnych jak propozycja Ronda Praw Kobiet w Warszawie. Głos zabrał premier, ministrowie, interweniowała stołeczna prokuratura, protestował IPN. Jakby nic ważniejszego w Polsce w tym momencie się nie działo. To było istne apogeum, bo w całej Polsce, gdzie takie ronda, place czy skwery już powstały, PiS konsekwentnie stawiał opór. Zobaczcie jak.
Pierwsze w Polsce rondo im. Praw Kobiet pojawiło się w marcu 2021 roku w Częstochowie. Fot. Karol Porwich/East News



Przypomnijmy. Burzę wywołała uchwała warszawskich radnych z 9 grudnia w sprawie zmiany nazwy ronda Dmowskiego na rondo Praw Kobiet. Wcześniej do Ratusza trafiła petycja podpisana przez prawie 15 tys. osób. "Już czas, by uhonorować trud i walkę setek tysięcy kobiet z podziałami, przemocą, nierównością społeczną" – pisali jej autorzy.

Tego, co zadziało się potem, chyba mało kto się spodziewał. – Po pierwsze, najpierw proszę wskazać godniejsze miejsce dla Romana Dmowskiego na upamiętnienie jego ogromnego wkładu w odzyskanie niepodległości. Jak się takie znajdzie, to proszę bardzo. Po drugie, zmiana nazwy powinna być na rondo chamstwa i wulgarności niektórych kobiet nierozumiejących rzeczywistości. Tak można nazwać to rondo – jeszcze w środę dowodził minister edukacji Przemysław Czarnek.

Burza wokół ronda Praw Kobiet
Wokół ronda trwa ogólnonarodowa, polityczna, dyskusja. Premier Morawiecki prosił radnych i prezydenta Warszawy o opamiętanie, minister Ziobro mówił o trendach cywilizacyjnych, którym stanowczo trzeba się przeciwstawiać, a wiceszef MSZ zapowiedział ustawę, "która uniemożliwi wymazywanie naszych bohaterów". "Zmiana nazwy Ronda Romana Dmowskiego byłaby haniebnym gestem wymierzonym we wszystkich polskich patriotów" – oświadczył IPN.

I tak można cytować bez końca.

Oczywiście postać Romana Dmowskiego ma tu dodatkowy wymiar. Ale temat takich rond, skwerów, czy placów żyje w całym kraju. Wcześniej mieliśmy zalew rond im. Lecha Kaczyńskiego lub Jana Pawła II, teraz nastąpił prawdziwy wysyp rond, czy placów im. Praw Kobiet. Nie sposób wymienić wszystkie miasta. Częstochowa, Kraków, Gdańsk, Wrocław, Szczecin, Sosnowiec, ale też mniejsze miasta jak Wieluń, Milicz, czy Chrzanów – trudno już zliczyć miejsca, gdzie pojawiły się takie inicjatywy. Iława, Rybnik, Ostrowiec Świętokrzyski – wszędzie zbierano podpisy w tej sprawie. Z jakim efektem i w jakiej atmosferze?

Częstochowa była pierwsza


Pierwsze w Polsce rondo Praw Kobiet powstało w Częstochowie. Był marzec 2021 roku, inicjatywa pojawiła się już w grudniu 2020 roku. PiS próbował ją storpedować swoją propozycją, ale bezskutecznie. Proponował rondo imienia Stanisławy Leszczyńskiej, położnej z obozu Auschwitz, która ratowała Żydów, która miała odzwierciedlać rolę wszystkich kobiet.

"Nazwanie miejsca imieniem konkretnej, bohaterskiej i zasłużonej kobiety, jest realnym okazaniem szacunku i docenieniem roli kobiety, a nie tylko ogólnikiem i frazesem. (...) Uważamy, że konkretny przykład wspaniałej, bohaterskiej, silnej postaci kobiecej , jest bardziej wymowny i zdecydowanie mocniej akcentuje rolę kobiet w społeczeństwie niż ogólne sformułowanie" – argumentował PiS w poprawce do uchwały.

Gdy pomysł PiS przepadł, radna PiS wyraziła oburzenie na FB, pisała o politycznej hucpie. A to był dopiero początek. Śladem Częstochowy poszły kolejne miasta.

Rondo koło komendy policji


– Żeby było śmieszniej plac im. Praw Kobiet jest u nas naprzeciwko gmachu Komendy Miejskiej Policji. Wszyscy policjanci, którzy wychodzą z budynku, mają go przed sobą. Tam stoi tablica z nazwą. PiS dostawał gorączki przy dyskusji na ten temat – mówi naTemat Robert Górski, radny z Zielonej Góry.

Tam plac im. Praw Kobiet oficjalnie został zainaugurowany w maju tego roku. – Kiedy oglądałam jeden z protestów w Warszawie, widziałam, jak dziewczyny zmieniają tabliczkę z ronda Dmowskiego, na rondo Praw Kobiet. Od razu pomyślałam, żeby w Zielonej Górze nie na chwilę, ale na dziesiątki lat powstał plac Praw Kobiet – mówiła w mediach inicjatorka Zofia Szozda. Radni PiS byli przeciwko. Jeden z nich przekonywał o ideologicznym wymiarze uchwały. – Głównym postulatem Strajku Kobiet jest nieograniczony dostęp do aborcji i przyjęcie tej uchwały byłoby sygnałem, że nastąpiło zwycięstwo tego postulatu. To nadmierna ideologizacja, jest niewłaściwy czas na przyjmowanie takiej uchwały – przekonywał.

Czy kobiety w Zielonej Górze nie mają swoich praw? Nie czuję, żeby ktoś mi je ograniczał. Nakręcanie takich antagonizmów mi się nie podoba – wtórowała inna radna PiS.

Kolejna: – Ten projekt jest dla mnie upokarzający. Proponujecie nam tylko skwer, na który być może sikają psy lub koty? Tylko tyle macie nam do zaoferowania? Również nie czuję, by moje prawa były łamane.

Ostatecznie nazwę placu przegłosowano głosami 18 radnych. 3 z PiS było przeciwko.

– W Radzie Miasta największe dyskusje zawsze są przy nazywaniu ulic czy rond. Nic tak nie wywołuje dyskusji, mało rzeczy jest bardziej kontrowersyjnych. Prezydent zawsze się z tego śmieje, że radni pokłócą się nawet o niepolityczne nazwy na bocznych osiedlach. Myślę, że tak jest w całym kraju – mówi Robert Górski.

W całym kraju nazwa wzbudzała i wzbudza ogromne emocje. W niektórych miastach tabliczki już stoją, w innych zapadły odmienne decyzje albo dopiero złożono wnioski, głosowania jeszcze nie było, trwa dyskusja i sprawa ciągle jest otwarta. Ale widać, jaki opór napotykają Prawa Kobiet w niektórych, lokalnych, kręgach.

Skwer tuż przy siedzibie PiS


– To znaczy, że partie PiS i Konfederacja boją się kobiet, równouprawnienia, emancypacji. Mają swoje poglądy, które są rodem ze średniowiecza, państw fundamentalistycznych. Nie mogą dopuścić do swojej głowy, że świat ewoluuje, że podstawowe prawa człowieka, w tym prawa kobiet, są w dużej części dla Polaków coraz ważniejsze. Nie rozumieją tego – komentuje w rozmowie z naTemat poseł PO Aleksander Miszalski, wcześniej radny z Krakowa.

Właśnie w Krakowie, w lutym 2021 roku, radni zdecydowali o powstaniu Skweru Praw Kobiet. Paradoks polega na tym, że to miejsce znajduje się przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości. I właśnie tu odbywały się protesty, tu ostatnio płonęły znicze w ramach manifestacji "Ani jednej więcej".

– Dobre miejsce, żeby skwer tak się nazywał, na pewno nie jest to w smak radnym PiS. To taki prztyczek w nos, wiadomo, że jest to pewnego rodzaju symboliczne – mówi poseł. Reakcje krakowskich radnych PiS cytowały lokalne media. "Może zaproponuję "zakątek Ośmiorniczek" przed biurem PO? Albo plac im. Madery przy biurze Nowoczesnej? A ulicę przed domem prezydenta Jacka Majchrowskiego nazwiemy "ulicą Cygara"? – kpił jeden z nich.

"Kobiety przecież skaczą na nartach, są kapitanami statków powietrznych, morskich" – argumentował kolejny. https://aszdziennik.pl/132227,radny-pis-tlumaczy-kobietom-ze-moga-jezdzic-na-nartach-wiec-po-co-te-prot Radna PiS: "Jestem głęboko rozczarowana. Jako radna chciałabym oddać głos za uhonorowaniem kobiet walczących o prawo do edukacji, o prawa wyborcze. Ale wybór miejsca naprzeciwko siedziby partii czyni tę uchwałę czysto polityczną. Z wielkim bólem serca nie poprę tej uchwały".

– Oczywiście, cieszę się, że w Krakowie jest taki skwer. To nie powinno być nic wyjątkowego, nic szczególnego. To powinna być naturalna oczywistość, jak w całym cywilizowanym świecie, że kobiety mają swoje prawa i trzeba je szanować – mówi Aleksander Miszalski.

"Dostrzegam drugie, polityczne dno"


Ale, na przykład, gdy w Rybniku pojawiła się inicjatywa nazwania tak ronda, po stronie PiS pojawiły się pytania o miejsca do upamiętnienia Żołnierzy Wyklętych.

W Słupsku Klub Radnych PiS zaproponował podobną, ale jakże inną, kontrpropozycję: Rondo Stulecia Praw Kobiet.

Kontrpropozycja pojawiła się też w Szczecinie. W Iławie pomysł, poparty 300 obywatelskimi podpisami, w ogóle nie przeszedł. Tu argumentowano, że nie nazywają rond.

"Dostrzegam drugie dno, stricte polityczne tej inicjatywy. Sprawa jest upolityczniana", "Jako radni powinniśmy się od tego odciąć i zająć się sprawami ważnymi dla miasta, a nie ideologią, która tylko wprowadza zamęt i kłótnie w mieście", "Jako kobieta jestem jak najbardziej za tą nazwą, ale nie dla ronda. Mamy taką umowę, że nie nazywamy rond" – to tylko kilka wypowiedzi lokalnych polityków.

W Kielcach miał być skwer


Jeszcze inaczej sprawa potoczyła się w Kielcach. Tu z inicjatywą wyszedł Klub Radnych KO. Chciał, by skwer im. Praw Kobiet był przed dworcem. – To bardzo atrakcyjny plac, gdyż miasto przeprowadziło renowację dworca PKS, czyli słynnego, kieleckiego UFO, który jest wizytówką dla wszystkich przyjezdnych. Ze względu na lokalizację i na wydźwięk tego miejsca zaproponowaliśmy, żeby temu placowi nadać imię Praw Kobiet – mówi naTemat kielecka radna Katarzyna Zapała.

Pomysł nie przeszedł. "PiS wygrał z Koalicją Obywatelską bój o nazwę dla skweru przed kieleckim dworcem" – relacjonowała lokalna "Wyborcza".

Miejsce ostatecznie nazwano im. Edwarda Modrzejewskiego, architekta dworca.

Dlaczego tak się stało? W Radzie Miasta Kielc jest 25 radnych, 11 jest z PiS. – Wystarczy, że przekonają dwójkę niby niezależnych i bezpartyjnych, i zawsze mają większość. Nie chciało mi się wierzyć, że działaczka związana z Lewicą i ze Strajkiem Kobiet, była bardzo przeciwna tej lokalizacji. Stanęła ramię w ramię z PiS przeciwko temu, by nazwę nadać akurat w tym miejscu – tłumaczy Katarzyna Zapała.

Małgorzata Marenin mówiła, że poparcie Strajku Kobiet ma rondo w innym miejscu, a nie plac.

– Dla mnie nie ma znaczenia, czy tak nazwiemy ulicę, deptak, czy plac. Ważne, żeby to było miejsce, które jest reprezentacyjne, widoczne. Żeby pokazać, że te prawa są w centrum naszego życia. To była idealna lokalizacja. Nawet teraz jak o tym mówię, robi mi się smutno – mówi radna KO.

Ale rondo im. Praw Kobiet ma szansę powstać, tylko w innym miejscu, na obrzeżach północnych Kielc. Przy odnowionej, przebudowanej ulicy. – Tam ma być chyba osiem rond. Jedno z nich, i nie jest to jedno z głównych rond, ma się nazywać im. Praw Kobiet. Taka jest propozycja – mówi Katarzyna Zapała.