Adam Małysz nie kryje obaw po kolejnym nieudanym występie skoczków. "Marzyliśmy o podium"
– Treningi w Ramsau nie dały oczekiwanej poprawy, a nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest jeszcze gorzej. Przed naszymi skoczkami w najbliższych dniach wiele pracy – stwierdził po kolejnym nieudanym występie polskich skoczków Adam Małysz, dyrektor ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim. Ikona skoków apeluje o spokój, kryzys można i trzeba pokonać.
Wszyscy zadają sobie pytanie: co się dzieje? Adam Małysz uważa, że trzeba zastanowić się nad tym, co dalej. – Treningi w Ramsau nie dały oczekiwanej poprawy, a nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest jeszcze gorzej. Potrzeba dobrego pomysłu i planu sztabu szkoleniowego, co robić dalej – napisał na Facebooku dyrektor ds. skoków narciarskich w PZN.
– Marzyliśmy o podium dla Kamila Stocha, ale nie było żadnego Polaka w pierwszej dziesiątce konkursu w Engelbergu. Mieliśmy za to trzech punktujących reprezentantów, co w perspektywie obecnego sezonu jest niezłym osiągnięciem – dodał "Orzeł z Wisły" oceniając niedzielne zawody, które również nie były udane. W sobotę legenda dosadnie skomentowała wyczyny młodszych kolegów: "Nasi reprezentanci skakali fatalnie" – pisał Małysz.
Biało-Czerwoni są bez formy, skaczą nieregularnie, popełniają sporo błędów i nie ma w ich skokach powtarzalności. Dawno nie oglądaliśmy tak słabego początku sezonu w wykonaniu skoczków, ale nie wszystko jest wciąż stracone. Już 23 grudnia w Zakopanem mistrzostwa Polski, a po nich krótka przerwa świąteczna i wyjazd do Oberstdorfu na TCS.
Bardzo mocno nasza legenda skomentowała postawę Dawida Kubackiego, mistrza świata, który zdecydowanie się pogubił i nie jest w stanie zakwalifikować się do serii finałowej zawodów, bo skacze fatalnie. – W tej chwili go nie ma – gorzko ocenił Małysz w rozmowie z TVP Sport.
– Przed naszymi skoczkami w najbliższych dniach wiele pracy – uważa Adam Małysz i wydaje się, że w tak trudnym momencie potrzeba chłodnej analizy i spokojnych treningów, które dadzą przełom. Biało-Czerwoni mogą zaskoczyć w każdej chwili i to chyba najlepsza wiadomość. Najlepszą formę mają mieć na igrzyska w Pekinie, czyli początek lutego. Na razie muszą pracować i czekać na przełom.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut