Reprezentacja Polski piłkarzy w kryzysie bezdomności. Walczą o siebie i złoto na MŚ

Maciej Piasecki
Kryzys bezdomności to temat, który powraca zwłaszcza w okresie świątecznym. We Wrocławiu od lat funkcjonuje drużyna św. Brata Alberta, gdzie zawodnicy spełniają swoje sportowe marzenia. Kierownik wrocławskiej noclegowni jest za to prezesem stowarzyszenia kadry Polski, która z nadziejami spogląda na rok 2022.
Reprezentacja Polski piłkarzy w kryzysie bezdomności podczas turnieju w 2019 roku. Fot. Facebook/@Reprezentacjapnu
– To możliwość realizacji tego, co się zatraciło. W wieku dziecięcym marzyli o tym, że będą piłkarzami. Po drodze się jednak potknęli w życiu, coś nie wyszło. Pomyśleli, że są nic niewarci. A tu okazało się, że jednak jest możliwość powrotu do marzeń i ich realizacji. Dlatego uważam, że piłka jest mocnym narzędziem dla odbudowy funkcjonowania tu i teraz.

Maciej Gudra to prezes Stowarzyszenia Reprezentacji Polski Bezdomnych. Choć tak właściwie powinno się napisać, że mowa o osobach, które zostały dotknięte kryzysem bezdomności.

Na co dzień nasz rozmówca nie jest jednak etatowym reprezentantem. Gudra pomaga ludziom, prowadząc noclegownię dla mężczyzn św. Brata Alberta we Wrocławiu. Przy ulicy Małachowskiego, niedaleko Dworca Głównego PKP, w jednym miejscu znajduje się blisko stu mieszkańców dotkniętych kryzysem bezdomności.


Noclegownia dla mężczyzn im. świętego Brata Alberta w grudniu ma u siebie prawie stu mieszkańców.Fot. M. Gudra


Noclegownia jest współfinansowana przez gminę Wrocław. W mieście funkcjonuje jeszcze kilka miejsc (również dla pań), które funkcjonują jako "placówki Brata Alberta". Patron za swojego życia zakładał domy dla sierot, kalek, starców i nieuleczalnie chorych. Pomagał bezrobotnym, organizując dla nich pracę.

– Trzeba każdemu dać jeść, bezdomnemu miejsce, a nagiemu odzież, bez dachu i kawałka chleba może on już tylko kraść albo żebrać dla utrzymania życia – mówił święty Brat Albert, który został kanonizowany przez papieża Jana Pawła II w 1989 roku w Rzymie.

PZPN nie pomagał

Koło Wrocławskie Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta funkcjonuje od 1983 roku. Przeszło 40 lat historii to duży kapitał doświadczeń. Wśród nich nie zabrakło miejsca na sport. W stolicy Dolnego Śląska powołano drużynę Brata Alberta. Zespół, który z powodzeniem radzi sobie na boiskach, gromadząc w swojej drużynie tych, którzy dostali od życia drugą szansę. Mocno na nią zapracowali.

– O nas się wie. Gramy w różnych ligach, wiedzą o istnieniu drużyny m.in. w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. Bezpośrednio nie jesteśmy w stanie dotrzeć do wszystkich. Dostajemy jednak zarówno od pracowników socjalnych czy różnych instytucji informacje, że pojawiają się chętni i chętne do grania [...] Nie tak dawno Wrocławska Spółdzielnia Socjalna remontowała jedną ze świetlic środowiskowych. Uczestniczyła w tym młodzież szesnasto-siedemnastoletnia. Zaprosiliśmy tę grupę na trening, z chęcią pograli z nami, fajne chłopaki. Do nas można przyjść praktycznie prosto z ulicy, nomen omen, pograć w piłkę uliczną – opisuje Gudra.

I tak od poszczególnych ośrodków aż do kadry Polski. Piłkarskie MŚ reprezentacji osób w kryzysie bezdomności odbywają się od 2003 roku. Pierwszymi zwycięzcami byli gospodarze, Austriacy. Rok później na podium byli też Polacy. Biało-Czerwoni w meczu o trzecie miejsce wygrali 7:4 ze Szkotami. Tradycje naszej reprezentacji są spore, Polacy byli nawet dwukrotnie w finałach mundialu. Złota jednak nie udało się zdobyć.

– Czekamy na informacje ze światowej federacji, czy mistrzostwa świata się odbędą. Mamy dostać takie wiadomości pod koniec 2021 roku. Czekamy jak na szpilkach. Wiadomo, czasy mamy, jakie mamy. Nie odbyły się edycje mistrzostw 2020 i 2021. Mamy obawy, że ta przyszłoroczna też może nie dojść do skutku – opowiada Gudra. Kadra Polski pod koniec grudnia wyjechała na trzydniowe zgrupowanie do Zakopanego. Mimo wizyty w stolicy polskich Tatr, stowarzyszenie organizujące życie Biało-Czerwonych nie może spać spokojnie...

– Chciałbym dożyć takich czasów, żeby mieć wystarczająco własnych środków finansowych. Teraz to jest często kwestia trudnego wyboru... Nie chcemy mieć tyle pieniędzy co PZPN, ale żeby móc spokojnie funkcjonować. Obecnie musimy się martwić, wybierając kupno sprzętu albo opłacenie dwu-trzydniowego zgrupowania. Często stajemy przed takimi rozterkami. Kolejny przykład, zwrot pieniędzy piłkarzom za dojazd na zgrupowanie. Czasami mówimy wprost, że nie mamy takich możliwości. Nie stać nas też na takie prozaiczne, ale ważne gesty. To jest przykre – mówi Gudra.

A co z Polskim Związkiem Piłki Nożnej?

– Nie wiem, jak będzie z nowym zarządem, bo jeszcze nie mieliśmy okazji się spotkać. Ale życzylibyśmy sobie, żeby ta współpraca była o wiele lepsza niż tym poprzednim. Tamtą wspominamy raczej słabo.

Utalentowane piłkarki

Na górskim zgrupowaniu, które było również okazją do zajęć terapeutycznych (również praca z trenerem mentalnym), pojawiło się 14 osób z 23 wpisanych do kadry Polski. Niestety, pandemia COVID-19 nie odpuszcza.

– Niektóre ośrodki są już pozamykane. W głównej mierze ze względu na dużą liczbę przypadków zarażenia COVID-19. To bardzo dynamiczna rzeczywistość. Nawet podczas zgrupowania byliśmy informowani o kolejnych pozytywnych wynikach testów w ośrodkach z całej Polski, zmienia się to lawinowo [...] Mieliśmy na zgrupowaniu zawodników z: Torunia, Nowego Dworka koło Zielonej Góry, Cibórza - też z województwa lubuskiego, Dębowca pod Częstochową, Wrocławia, jest też z Warszawy, Luta spod Kielc. Towarzystwo z całej Polski – wylicza prezes stowarzyszenia.

Dodatkowo pojawiły się trzy zdolne zawodniczki, które rokują na przyszły rok do udziału w MŚ piłkarek nożnych. Jeśli turniej się odbędzie, a zakwalifikowana zostanie polska drużyna kobieca, jest szansa na kolejny sukces. W przypadku braku kwalifikacji (poszukiwane są jeszcze jedna-dwie zawodniczki), prezes Gudra deklaruje, że powstanie drużyna koedukacyjna. I talenty dziewczyn nie zostaną zmarnowane.

Reprezentacja Polski w składzie mieszanym, występująca podczas listopadowego turnieju we Wrocławiu.Fot. Facebook/@BratAlbert


Dodajmy, że w przypadku piłki nożnej osób w kryzysie bezdomności, mowa o grze głównie na boiskach ulicznych. Drużyna składa się z czwórki zawodników, trójki w polu i bramkarza. Gra się 14 minut (dwie połowy po siedem), na boisku o rozmiarach 20 metrów długości na 14 szerokości.

Drużyna Biało-Czerwonych to też ludzie, którzy pochodzą z innych ośrodków niż te św. Brata Alberta. Mowa np. o Monarze, czyli z ośrodków terapii. Które doświadczyły kryzysu bezdomności w okresie, kiedy były uzależnione.

Najmocniejsze reprezentacje na świecie to aktualnie Meksyk i Brazylia. Z Europy w ścisłej czołówce są: Rosjanie, Polacy, Portugalczycy, Szkoci.

COVID-19 nie odpuszcza

Skoro ośrodki w Polsce są zamykane ze względu na pandemię, jak sytuacja wygląda w noclegowni we Wrocławiu?

– Im dłużej pandemia COVID-19 trwa, tym jest gorzej. Liczba przypadków wzrasta. W tamtym roku było lepiej. Te pierwsze 1,5 roku nie mieliśmy tylu zachorowań, ile mieliśmy w ciągu ostatniego miesiąca. Namawiamy panów, żeby większość była zaszczepiona. Ale też wśród zaszczepionych trafiają się pozytywne wynik testów. Mieliśmy też izolację, wywoziliśmy 15 osób do Szczawna-Zdroju w listopadzie. W grudniu ponownie się pojawiły osoby zakażone, ale izolujemy ich na miejscu, w ośrodku we Wrocławiu. Te przypadki mają lekki przebieg choroby, często bezobjawowy, ale jednak tendencja jest mocno wzrostowa – mówi Gudra.

Co ciekawe, nasz rozmówca od ponad 20 lat jest zaangażowany w pomoc osobom wykluczonym w społeczeństwie. Dzięki jego staraniom we Wrocławiu odbywa się też regularnie Wrocław Cup, czyli Międzynarodowy Turniej Piłki Nożnej Ulicznej. Najczęściej organizowany w samym sercu miasta, na Rynku bądź Placu Solnym. Co warte podkreślenia, zawodnicy z wrocławskiego okręgu Brata Alberta układają swoje życie. Krok po kroku wracając do funkcjonowania sprzed kryzysu, który tak naprawdę może dotknąć każdą i każdego z nas.

– Większość chłopaków z drużyny jest poza ośrodkiem. Monitorujemy na bieżąco ich sytuację, wiemy, co się z nimi dzieje. Niektórzy wrócili do swoich rodzinnych domów, niektórzy wynajmują coś na własną rękę. Nie spędzą tych świąt sami. Dwie osoby z drużyny zostają u nas i będziemy wspólnie spędzać ten okres – zauważa Gudra.

Jak wygląda wigilijny czas we wrocławskiej noclegowni?

– Zgodnie z tradycją siadamy o 16 wspólnie do wigilijnego stołu. Spędzamy ten czas wspólnie, jemy, mieszkańcy dostają od nas paczki świąteczne. Sporo osób wyjeżdża też do swoich bliskich na święta. Ci, którzy zostają w placówce, starają się "udawać", że wigilia jest normalnym dniem. Widzimy jednak, że gdzieś w środku panuje smutek, nostalgia. Staramy się, żeby ten świąteczny czas był odczuwalny, ale nie chcemy też narzucać np. żeby ktoś na siłę się radował czy świętował. W większości ten świąteczny czas to dla naszych mieszkańców czas do wewnętrznej refleksji.

Z roku na rok, zwłaszcza w okresie pandemicznym, liczba mieszkańców funkcjonujących we wrocławskim ośrodku spada. Przed pandemią było nawet ok. 300 osób. W ubiegłym roku połowa tej liczby, obecnie 2/3.

– Ten trend ma też swoją dobrą stronę. Realizujemy kilka projektów, m.in. "Droga do domu". Największymi beneficjentami są mieszkańcy noclegowni. Dostają zatrudnienie we Wrocławskiej Spółdzielni Socjalnej, którego "Brat Albert" jest jednym ze współzałożycieli. To są nasi byli mieszkańcy, którzy po czasie dostają tzw. mieszkania treningowe. Czyli takie przed złożeniem wniosku i otrzymaniem możliwości starania się o lokum socjalne. Mamy grupę trzydziestu takich osób, z której możemy być dumni.


Odpowiedzialność za siebie

Choć nasza historia kręci się wokół piłki oraz świątecznego okresu nie można uciec od codzienności. Która w przypadku osób w kryzysie bezdomności bywa najtrudniejsza do pokonania na drodze do odzyskania społecznej równowagi.

– Alkohol w zdecydowanej większości przypadków jest bezpośrednią przyczyną kryzysu bezdomności. Trzeba jednak zdiagnozować, kiedy to uzależnienie zostało nabyte. Czy dopiero za sprawą kryzysu bezdomności, czy alkohol był bezpośrednią przyczyną znalezienia się w takiej sytuacji. Najczęściej, jeśli wejdziemy głębiej w historię człowieka, docieramy do dzieciństwa i okazuje się, jaka jest prawda. Każdy z nas jest w pewnym stopniu "naznaczony" w okresie dziecięcym. Nasze życie z czasem staje się tym, co wynieśliśmy z domu – analizuje kierownik wrocławskiej noclegowni. – Niestety, najczęściej to się wynosi z domu. Osoby będące w kryzysie bezdomności i ich przypadki bardzo często pokazują, jak jesteśmy zakodowani. Jeżeli ktoś z domu wyciągnął taką nieporadność życiową, związaną, chociażby z kwestią uzależnienia osób dorosłych, to niestety, bez odpowiedniego wsparcia na swojej drodze, może trafić do ośrodka [...] My dajemy narzędzia, którymi mieszkańcy z czasem sami muszą się nauczyć posługiwać w świecie. Przypadki powrotów się zdarzają. Niestety nie jest tak, że ktoś pojawił się na pierwszym leczeniu, od razu wszystko zrozumiał i będzie trzeźwy do końca życia, będzie tylko coraz lepiej. Tak niestety się nie dzieje. Ale człowiek dostaje narzędzia do tego, żeby spróbować. Wykorzystać je w życiu w odpowiedni sposób, choć jak to zrobi, zależy od jego odpowiedzialności. Musi ją wziąć sam za siebie.

Jeśli MŚ 2022 w piłce nożnej jednak się odbędą, czy Biało-Czerwoni będą ponownie w gronie drużyn bezpośrednio zamieszanych w walce o medale?

– Potencjał sportowy mamy przemocny. Solidnie sportowo w kadrze Polski jest praktycznie za każdym razem, ale ta grupa faktycznie może osiągnąć coś historycznego. Choć zaznaczam, nie wiemy tak do końca, ilu chłopaków dotrwa do mistrzostw. Tak to już jest, że część chłopaków odpada, będąc na zakręcie. Ale staramy się, żeby takie przypadki zdarzały się jak najrzadziej – kończy Gudra.

Czytaj także: Organizuje Wigilię dla osób LGBT. "Nie chcą słuchać dowcipów o 'pedałach' opowiadanych przez wujka"

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut