"Nie ma możliwości, by wprowadził swoje gestapo na ulice". Nowy burmistrz NY wzbudza kontrowersje

Aneta Radziejowska
Reportażystka, autorka książek, korespondentka naTemat w Nowym Jorku
61-letni Eric Adams został 110. burmistrzem Nowego Jorku i drugim czarnoskórym na tym stanowisku. Jak zapowiada się jego urzędowanie? Wygląda na to, że ciekawie. Pisze o tym nasza korespondentka z Nowego Jorku, Aneta Radziejowska.
Eric Adams został nowym burmistrzem Nowego Jorku. Jak sobie poradzi w tej roli? Fot. AP Photo/Seth Wenig

Zamieszanie z inauguracją

Z inauguracją nowego burmistrza Nowego Jorku od początku było trochę zamieszania.
Zazwyczaj, zaraz po wystrzeleniu confetti obwieszczających nadejście nowego roku, nowy burmistrz przejmował symbolicznie klucze do miasta na Times Square, a następnego dnia w południe odbywało się uroczyste zaprzysiężenie przed City Hall, które mógł oglądać każdy chętny.

Budynek, w którym mieszczą się biura burmistrza i władz miasta istnieje od 1811 roku, z jego schodów przemawiał między innymi prezydent Lincoln. Jest to jedyne miejsce w mieście, które łączy wszystkie pięć dzielnic. W dodatku ratusz jest ładnie położony - park dookoła, widok na Brooklyn Bridge z jednej strony, One WTC w pobliżu, liczne stacje metra, dobry dojazd z każdej dzielnicy.


Najpierw nowy burmistrz zmienił czas inauguracji tak, żeby mogły w niej wziąć udział także osoby świętujące szabat. Po kilku dniach zmienił miejsce. Inauguracja miała się odbyć nie w City Hall, a w kompleksie kinowym w dzielnicy Brooklyn.

Później inaugurację odwołał, z powodu wzrostu zachorowań na COVID-19. Została przesunięta na nieznany jeszcze termin. Po czym się okazało, że jednak będzie, w trakcie Sylwestra na Times Square, której to imprezy nie odwołano.

Tak więc złożył przysięgę, trzymając w jednej ręce olbrzymią rodzinną Biblię, w drugiej zdjęcie swojej zmarłej rok temu mamy, na tle migoczących reklam, wśród ludzi z gwizdkami i w czapkach rozdawanych przez sponsorów imprezy. Mówił, że wybrał to miejsce, żeby zaakcentować, że: “New York is back!”.
Fot. Arturo Holmes/Getty AFP/East News

Koronawirus pustoszy miasto

Tego dnia padł następny rekord nowych przypadków COVID-19. W największym sklepie spożywczym w okolicy siedziby burmistrzów na Upper East Side z powodu braku personelu z 23 kas czynnych jest 4-6 w zależności od pory dnia, zamknęły się następne restauracje, przybyło bezdomnych śpiących na trotuarach.

W całym mieście metro nie było w stanie zapewnić ciągłości ruchu z powodu zachorowań wśród pracowników, z tego samego powodu przestały działać miejskie przychodnie, w których robiono testy i szczepiono. Pesymiści twierdzą, że jeśli wzrost nowych przypadków utrzyma się na takim samym poziomie, to w styczniu i lutym nastąpi samoistne zawieszenie miasta.

Wszystko się okaże. Warto wiedzieć, że nowojorska tradycja, jeśli chodzi o burmistrzów, jest bardzo prosta: najpierw się ich wybiera, a następnie ostro krytykuje. Przy czym zakres krytyki jest olbrzymi: od manier po decyzje.

Czytaj także: Michelle i Barack Obama zachwycili sylwestrową stylizacją. Polakom coś to przypomniało

Bill de Blasio jako świeży burmistrz poszedł na przykład - zgodnie ze zwyczajem - skonsumować w 2014 r. pizzę, która zdobyła pierwsze miejsce w dorocznym rankingu i rozpętał aferę szybko nazwaną “forkgate”- zjadł bowiem swój kawałek przy pomocy widelca i noża. - Horror! - wrzasnęli zgodnie wszyscy niezależnie od opcji politycznej. Pogwałcenie nowojorskiej tradycji, straszne foux pas, przecież miał być orędownikiem klasy średniej, a tu takie coś.

Biedak musiał się tłumaczyć, że jego “styl jedzenia” jest przejęty od włoskich przodków. Właściciel pizzerii Goodfella’s, do której wtedy ustawiały się kolejki równie długie, jak dziś do punktów testujących COVID-19, komisyjnie feralne sztućce zafoliował. Otrzymały certyfikat policji, a jakiś czas później zostały sprzedane na aukcji charytatywnej. Burmistrzowi tę wpadkę wypominano przy każdej okazji. Temat wracał jak bumerang przez osiem lat jego urzędowania i wrócił na koniec. Dla wyjaśnienia: w Nowym Jorku je się pizzę łapkami.

Noc z bogatymi przyjaciółmi i sponsorami

Eric Adams na razie zaliczył jedną tego typu wpadkę, ale o zdecydowanie mniejszej sile rażenia. Otóż jego komitet wyborczy, rodzina, przyjaciele i on sam oczekiwali na wyniki w dzielnicy Brooklyn. Zaraz po ogłoszeniu pożegnał wszystkich i przeniósł się do ekskluzywnego klubu na Manhattanie - i tam spędził noc ze swoimi “bogatymi przyjaciółmi i sponsorami” - co wywołało falę komentarzy w lokalnej prasie.

Nowy burmistrz lubi życie nocne. W trakcie kampanii zdarzało się, że jego przeciwnik z GOP, Curtis Sliwa stawał pod wejściem tego czy innego klubu nocnego i krzyczał: "Eryku Adams! Pokaż się! Przecież wiemy, że tam balujesz".

Już po wygranej Adams stwierdził, że Nowy Jork był zawsze miastem słynnym na całym świecie z miejsc i okazji do dobrej zabawy i jednym z jego priorytetów jako burmistrza będzie przywrócenie tego stanu. Nowojorczycy zamarli w oczekiwaniu.

Weganin, a lubi patrzeć na zabijanie zwierząt?

Kontrowersje wzbudził też jego plan pozbycia się szczurów. Populacja tych gryzoni w ciągu ostatnich lat na skutek podawania hormonalnych środków upośledzających rozród znacznie spadła, ale znów wzrosła w trakcie pandemii. Oblicza się, że aktualnie jest ich co najmniej dwa miliony.

Adams na konferencji dla dziennikarzy w tej sprawie pokazał szamoczące się w agonii osobniki w tzw. szczurzym wiadrze, jak to ochrzciła prasa. Jest to pułapka wypełniona octem, w którą gryzonie przywabione zapachem jedzenia wpadają i topią się. Proces uśmiercania trwa długo. Wcześniej utopione zaczynają się w środku pułapki rozkładać.

- Adams jest dla mnie jak puzzle, które dopiero zaczyna się układać - mówi Emma Li, spiesząca się do wejścia do popularnej wegańskiej i jednocześnie koszernej restauracji Buddha Bodai w Chinatown. - Jest weganinem, ale najwyraźniej lubi patrzeć na męczące się zwierzęta. Wiadomo, że nikt nie ma ochoty mieszkać w zaszczurzonym budynku. Ale, no ludzie, latamy w kosmos, właśnie czytam, że sparaliżowany napisał pierwszą wiadomość bez użycia rąk, wyłącznie myślami, dzięki wszczepionemu w jego mózg czipowi, a mamy topić szczury w occie! - oburza się.

Czytaj także: USA walczą z Omikronem. Już 80-90 proc. przypadków zakażeń to nowy wariant koronawirusa

Dziennikarze z tej okazji przypomnieli nowemu burmistrzowi starą prawdę: nie da się wytępić szczurów bez rozwiązania problemu leżących na ulicach w plastikowych workach śmieci, które w dodatku na dzień wywiezienia czekają w piwnicach.

Natomiast trzeba zaznaczyć, że Adams nigdy nie mówił, że zmienił swoją dietę z powodu miłości do zwierząt. Został weganinem, żeby schudnąć i ustabilizować poziom cukru we krwi, bo chciał się ustrzec przed braniem insuliny.

Trochę śmiechu wzbudziły też jego opowieści o tym, jak się będzie relaksował po ciężkiej pracy dla dobra ogółu: w ciepłej kąpieli z dodatkiem płatków róż i że oczywiście ma zamiar położyć sobie w City Hall materac, żeby pracować cały czas i nie tracić czasu na dojazdy.

Pensja dla burmistrza w kryptowalucie

Ale to anegdotki. Większa fala krytyki nastąpiła, gdy okazało się, że wraz ze swoją partnerką i współpracownikami pofrunął prywatnym samolotem przyjaciela do Puerto Rico na spotkanie partyjne. Ten przyjaciel to Brock Pierce, były aktor dziecięcy obecnie zarabiający na kryptowalucie, milioner, kandydat niezależny w ostatnich wyborach prezydenckich, oskarżany o powiązania, o których można napisać książkę. Ma zamiar kandydować do Senatu USA. Adams tłumaczył, że za bilety w jedną stronę zapłacił, a wrócił lotem rejsowym. Ma przedstawić dowody kupna biletów.

Jednocześnie Adams oświadczył, że chce pobierać pensję w kryptowalucie przez trzy miesiące i ma projekt, żeby do szkół nowojorskich wprowadzić nauczanie na temat bitcoina. Innym poważnym problemem dla wielu komentatorów jest dwoistość, która wyszła na jaw niedawno. W trakcie kampanii dla wielu osób problemem był fakt, że kandydat jest byłym policjantem, który 22 lata spędził w służbie. Adams mówił, że to bardzo dobrze, bo zna wszystkie policyjne sztuczki, zna meandry policyjnego myślenia, nie da się omamić.

Mniej więcej to samo powiedział już po wyborach przywódcom ruchu BLM. Po ich spotkaniu i dyskusji, komentarze obydwu stron nie brzmiały szczególnie przyjaźnie.

Hawk Newsome, współzałożyciel nowojorskiego oddziału BLM stwierdził, że jeśli burmistrz rzeczywiście wróci do zarzuconych form pracy policji, na ulice wrócą demonstracje i nie będzie spokoju, bo znów trzeba będzie bronić ludzi. - Nie ma takiej możliwości, żeby on wprowadził swoje gestapo na ulice, żeby krzywdzić naszych ludzi. Modlimy się o spokój, ale szykujemy na najgorsze - stwierdził.

Adams na to, że przecież wystarczy, że będą z nim współpracować i wszystko będzie dobrze i obejdzie się bez dramatów, natomiast na palenie samochodów i rabunki nie udziela swojej zgody.

Czytaj także: San Francisco. Rajd złodziei na sklepy. Wybiegali tłumami z butiku Louis Vuitton

Z ich publicznych wypowiedzi widać jedno: mówią niby o tym samym tzn. o tworzeniu warunków do edukacji i poprawie bezpieczeństwa mieszkańców. Jednak nowy burmistrz postrzega to bardziej w kategoriach walki, zwycięstw, frontów. Przywódcy BLM widzą jego rolę w inny sposób: to osoba wybrana na stanowisko po to, żeby realizować to, czego chcą wyborcy. Inna sprawa, że wolę wyborców respektował Bill de Blasio i teraz to jego obwinia się i to mocno o aktualny stan miasta, szczególnie o wzrost przestępczości.

Powrót policyjnych nieumundurowanych patroli

W Sylwestra, jak w każdy weekend, wyruszyli na ulice aktywiści na rowerach, przypominając głośnymi okrzykami, że “No justice, no peace”- hasło podobne w wymowie do niegdysiejszego: "Nie ma wolności bez Solidarności”.

Ogólnie znane plany nowego burmistrza dotyczące policji to np. powrót do praktykowanych od końca XIX wieku, ale od lat zarzuconych patroli policyjnych, które chodzą lub jeżdżą na rowerach zawsze w tym samym terenie i w tym samym składzie, rozmawiają z mieszkańcami, wpadają do lokalnej pizzerii, starają się poznać każdego.

Rodzaj polskiego dzielnicowego, tyle że z większą ilością czasu spędzanego na spacerach po okolicy. Zdaniem Adamsa dzięki temu każdy mieszkaniec będzie się mógł przekonać, że policjant "to też człowiek, ma rodzinę, dzieci i kłopoty jak każdy”.

Inny jego pomysł - i ten wzbudza największe sprzeciwy - to powrót na ulice patroli nieumundurowanych policjantów. W jego wersji mają wyszukiwać osoby uzbrojone. Patrole te wycofał z miasta poprzedni burmistrz, gdy się okazało, że formacja ta brała udział w nieproporcjonalnie dużej liczbie strzelanin ze skutkiem śmiertelnym. Adams chce też powrotu do więzień kierowanych przez miasto kary karceru, którą uznano za niehumanitarną i niedającą żadnych efektów resocjalizacyjnych.

Na co przeznaczyć pieniądze?

Ciekawa będzie współpraca Adamsa z dyrektorem finansowym miasta. Brad Landler w kampanii nie miał poparcia tzw. wielkiego biznesu, o które starał się Adams i zresztą z wieloma osobami spośród właścicieli i prezesów wielkich biznesów mających siedziby w NYC jest zaprzyjaźniony. Wspierała go natomiast liczna grupa od Berniego Sandersa oraz senator Elizabeth Warren, która nie zdobyła co prawda nominacji Demokratów do startu w wyborach prezydenckich, ale ma wielu zwolenników, szczególnie wśród młodych mieszkańców. Wspierały go też stowarzyszenia pracujących rodzin, grupy lokalnych aktywistów i organizacje charytatywne.

Landler, z wykształcenia organizator społeczności, uważany jest za najbardziej progresywnego polityka nowojorskiego. Struktury zarządu miasta zna równie dobrze, jak Adams, bo wiele lat pracował w City Council w dzielnicy Brooklyn. Jego biuro zatrudnia więcej pracowników niż biuro burmistrza. Od razu po ogłoszeniu wyników Landler podkreślił, że ma z Adamsem wieloletnie, serdeczne, wręcz kordialne kontakty i zgadzają się w sprawach takich jak konieczność zapewnienia nowojorczykom bazy tanich mieszkań, przyspieszenie remontów i tym podobne.

Czytaj także: Takich bzdur nie usłyszysz o covid-19 nawet w Polsce. Media w USA nie mają żadnych zahamowań

Ale w wielu sprawach mają odmienne zdania. Przede wszystkim inaczej widzą problemy zapewnienia bezpieczeństwa i sprawiedliwości karnej i zarządzania więzieniami.
Landler jest na przykład zdecydowanie przeciwko rozbudowywaniu aparatu policyjnego.

Uważa, że środki powinny być przeznaczone na rozwój służb cywilnych, na edukację, zapewnienie zajęć pozaszkolnych młodzieży, rozwój organizacji i stowarzyszeń lokalnych, na zapewnienie lepszej opieki nad niepełnosprawnymi, także nad chorymi psychicznie, którzy często stają się bezdomnymi. Jego zdaniem to jest lepsza inwestycja w przyszłość niż następne patrole. Jego priorytetem jest również walka ze skutkami pandemii - uważa, że w tej chwili to jest najważniejsze.

Burmistrz, choć już kilkakrotnie powtórzył, że przecież to on rządzi, wcześniej czy później zmierzy się z faktem, że owszem, może wprowadzać zarządzenia dotyczące więzień miejskich, ale wszystko, co wymaga funduszy, wymaga też zgody rady miasta, która jest wybierana i odpowiada przed wyborcami.

Powołanym przez niego urzędnikiem jest natomiast szef policji. NYPD jest finansowany ze środków miasta, ale z działalności i efektywności rozlicza się przed burmistrzem, wypełnia też zadania przez niego nakreślone i popularnie mówi się o tych osobach: jego szef policji. Teraz będzie to szefowa.
Keechant SewellFot. AP Photo/Brittainy Newman
Adams wybrał kobietę, zaznaczając, że ceni ją również za jej “emocjonalną inteligencję”. Keechant Sewell jest pierwszą w historii miasta kobietą na tym stanowisku. Ma za sobą lata służby jako policjantka patrolująca ulice, była tajniaczką i kierowała posterunkami. Za jakiś czas okaże się, co wspólnie przedsięwezmą.

W pierwszy dzień kadencji 110. burmistrz Nowego Jorku i jego szefowa policji od razu mieli co robić. W samochodzie parkującym pod posterunkiem znaleziono policjanta postrzelonego w głowę, a burmistrz wzywał patrol do bijących się mężczyzn, których zauważył w trakcie tradycyjnego pierwszego objazdu miasta.

W NYC zanotowano tego dnia 85. 476 nowych przypadków COVID-19.