Znacie ten budynek z memów. Wrocławski Solpol będzie wyburzony – ale wiele osób go broni

Dorota Kuźnik
– Będę omijał Świdnicką szerokim łukiem. Nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze tam pójdę – mówi naTemat.pl Wojciech Jarząbek, projektant wrocławskiego domu handlowego Solpol. Ten po niemal 30 latach zniknie z powierzchni miasta.
Solpol zostanie wyburzony. Krzysztof Kaniewski/REPORTER
Jest kolorowy, trochę cudaczny, ma fikuśne, fioletowe chorągiewki, zielone okna, które wyglądają jak schody... Krótko mówiąc, dom handlowy Solpol we Wrocławiu jest po prostu przaśny.

Z drugiej jednak strony, gdy pomyślimy sobie o szalonych latach 90., programie "Disco Relax" do niedzielnego śniadania, dżinsach z brokatem, białych kozakach i włosach na żel... Cóż do tego krajobrazu radości z upadku komunizmu, przypominającego świętowanie Sylwestra przez cały rok, pasuje lepiej niż ten budynek?

– Kiedy pierwszy raz usłyszałem o koncepcji rozebrania Solpolu, pomyślałem, że nic z tego nie będzie. W końcu na tę działkę trzeba mieć pomysł, który my wtedy mieliśmy. Naszym założeniem było stworzyć obiekt unikalny, ale też wpisujący się w ulicę Świdnicką. Zresztą widać to chociażby po tym, że zbudowany jest w taki sposób, żeby nie zasłaniać prezbiterium sąsiadującego z nim kościoła pw. Św. Doroty., do tego ten budynek koresponduje z otaczającą go architekturą. Jestem więc zdania, że rozbieranie tego budynku jest dużym błędem, bo jest on w końcu wyjątkowy, nie tylko zresztą moim zdaniem – mówi Wojciech Jarząbek, główny projektant Solpolu.


I faktycznie, budynek odnotowała francuska encyklopedia architektury, a także fachowa, brytyjska literatura. Przede wszystkim doceniano go jednak w naszym kraju, gdzie znalazł się w gronie 25 najważniejszych budynków w "Nowej Polsce", które zaprezentowało warszawskie Muzeum Sztuki Nowoczesnej, a także na liście dziesięciu najważniejszych budynków postmodernistycznych.

Niemniej, wiele osób uznało go jednak za tandetny, bezwartościowy, kompletnie odklejony od staromiejskiej architektury Wrocławia, pośród której stoi. Sęk w tym, że ta również jest bardziej eklektyczna, niż może się wydawać.

– Warto zauważyć, że ulica Świdnicka, przy której zbudowano Solpol, w ogóle jest pewnym ewenementem i można śmiało ją nazwać atlasem architektury Wrocławia. Mamy tam średniowieczny ratusz, który stoi u jej podstaw, przez kamienicę na rogu z ulicą Oławską, z renesansową attyką, dwa kościoły gotyckie, secesyjny hotel Monopol, neoklasycystyczną operę, dawny PDT, czyli dzisiejszą galerię Renoma, utrzymaną w stylu modernistycznym, aż po Solpol, który jest doskonałym wręcz przedstawicielem postmodernizmu. To też pewnego rodzaju budynek-dowcip, o co zresztą chyba też Wojciechowi Jarząbkowi chodziło – żeby wprowadzić trochę zabawy i koloru do pompatycznego centrum miasta – mówi dr Jerzy Łątka, architekt i wykładowca Politechniki Wrocławskiej.

Że Solpol faktycznie miał reprezentować na Świdnickiej kolejny, nowy styl w architekturze, potwierdził także Paweł Jaszczuk, który wraz z głównym projektantem Wojciechem Jarząbkiem, a także pozostałą dwójką architektów – Janem Matkowskim i Jackiem Sroczyńskim – stworzyli projekt budynku.

Jak mówi, jemu również jest żal, ale nie ma na to wpływu przez to, że nie docenili go ani fachowcy, ani władze miasta. – Bo jeśli ktoś mówi, że Solpol to kicz, to zupełnie mnie to nie dotyka. Ludzie mogą go nie rozumieć, mają do tego prawo, może im się nie podobać, ale to projekt, który bez wątpienia się wyróżnia na tle innych i był znakiem czasu i z tej perspektywy można rozpatrywać jego formę. Jest mi szkoda, bo umiejscowienie tej nieoczywistej dla wszystkich budowli, na tej konkretnej działce, było szczególnie przemyślane, między innymi w kontekście kościoła. Natomiast jeśli wstawią w jego miejsce coś tak nieprzemyślanego, jak ta "wielka faja Czarneckiego" (liczący 51 pięter Sky Tower – przyp. red.), która przygniata ul. Powstańców Śląskich, to będziemy mieli kolejny nijaki fragment miasta, więc oby tak nie było. Wiele osób dziś wyciera sobie usta słowem "kontekst", tymczasem, co widać na tym i paru innych przykładach, że zupełnie się go nie szanuje — tłumaczy Paweł Jaszczuk.

I faktycznie, Solpol to nie tylko nietuzinkowy budynek, lecz odzwierciedlenie kontekstu gospodarczo-społecznego tamtych czasów. Inwestorem, który zresztą do dziś jest właścicielem Solpolu i to on zabiegał o zgodę na rozbiórkę, jest Zygmunt Solorz-Żak. Dziś jeden z najbogatszych Polaków, w latach 90. wraz z Solpolem postanowił zbudować inną "potęgę", czyli telewizję Polsat. Oba te byty łączy ze sobą nie tylko nazwisko ich właściciela, ale też program telewizyjny "BAR", którego dzieckiem było objawienie polskiej sceny popkulturowej, czyli Doda.

Solpol znika oczywiście przez pieniądze. Budynek jako dom handlowy od lat świecił pustkami. Trudno oprzeć się wrażeniu, że przyczyniła się do tego polityka miasta w zakresie gospodarowania przestrzenią handlową. – Wrocław jest w ścisłej czołówce miast, w których na mieszkańca przypada najwięcej przestrzeni handlowej. Co kilometr, a nawet mniej, mamy galerię handlową, więc nic dziwnego, że takie obiekty jak ten zaczęły podupadać. Ale do powstania tych galerii przyczynili się też architekci, łącznie z tymi, którzy potem krytykowali wyburzenie Solpolu – tłumaczy dr Jerzy Łątka, który jest przeciwnikiem rozbiórki.

Krytycy Solpolu wielokrotnie podnosili też, że jest on źle wykonany, co również mogłoby być dowodem na pewną beznadzieję okresu około transformacyjnego. Tymczasem materiały, co zresztą potwierdził sam projektant, były z najwyższej półki. Chorwaci i Słoweńcy, którzy budowali Solpol, zdecydowali się użyć wyjątkowo drogich jak na tamte czasy wielkoformatowych płytek ceramicznych, oczywiście zagranicznych, a pierwsze wykonanie było wyjątkowo dokładne.

– Wówczas wiele realizacji było spolszczonych, czyli nie wyglądały jak na projekcie, bo ktoś zdecydował się użyć tańszych zamienników. W przypadku Solpolu sytuacja wyglądała zdecydowanie inaczej. Nawet został kupiony zapas płytek, które wykorzystano na elewacji. Problemem było jednak to, że o ten budynek nikt za bardzo nie dbał, a wypełnienia robili wyjątkowo niewykwalifikowani ludzie — mówi Wojciech Jarząbek.

Nadzieją na uratowanie Solpolu miała być konserwator zabytków. Ale do niedawna urzędująca na tym stanowisku Barbara Nowak-Obelinda mimo wielu apeli aktywistów stwierdziła, że zabytkiem nie zostanie. Jak uzasadniła: "w świetle obowiązujących zapisów nie ma on wartości artystycznej, naukowej i historycznej".

Fakt, projekt Solpolu powstał szybko, o czym powiedział sam zespół projektowy. Ta wypowiedź niestety została wykorzystana przeciwko architektom. Konserwator miała na to powiedzieć, że w kilka dni nie mogło powstać nic wartościowego. Tymczasem pięć dni faktycznie zajęło zrobienie projektu, ale tylko jego wstępnej wersji, a do tego – dniem i nocą – pracował nad nim zespół 40 osób. Konserwatorzy zawsze jednak byli sceptycznie nastawieni do Solpolu i jego twórców. Gdy powstawał Solpol II po przeciwnej stronie ulicy Świdnickiej, pełniąca wówczas obowiązki konserwatora Maria Frankowska zaakceptowała dopiero czwartą wersję projektu.

Przedstawiciele Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia forsując pomysł objęcia Solpolu ochroną konserwatorską zwracali uwagę, że to symbol zmian ustrojowych. Skrytykowano ich jednak, że zmian po 1989 roku nie można spłycić do handlu. I tym właśnie sposobem przy Świdnickiej prawdopodobnie stanie hotel. A to dlatego, że na tyłach domu handlowego jest duża działka, jedna z ostatnich niezabudowanych w centrum Wrocławia, o której w kręgach właścicielskich miały się toczyć właśnie takie dyskusje.

Wojciech Jarząbek mówi, że próbował odwieść inwestora od pomysłu zrobienia tam bezdusznego, anonimowego obiektu. – Napisałem list, chciałem się z Solorzem spotkać, namówić do tego, by może stworzył tam multimedialne muzeum lat 90., które będzie zachowywało kontekst tego miejsca, ale do spotkania nie doszło. Nawet nie wiem, czy mój list trafił w jego ręce – mówi architekt.

Na pytanie, czy przyjdzie na "pogrzeb" Solpolu, Wojciech Jarząbek odpowiada ze smutkiem: – To był jeden z tych projektów, który powstał z serca i przekonania. Nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze tam pójdę. Z pewnością zrobię wszystko, żeby ulicę Świdnicką omijać szerokim łukiem.

Początkowo zakładaną datą rozbiórki Solpolu miał być 17 stycznia, jednak tego nie potwierdzili przedstawiciele właściciela. Jak ustaliła "Gazeta Wrocławska", termin ten może się przeciągnąć nawet o kilka miesięcy.