"Kwota taka, jak za Pegasusa". NIK ujawnił faktury za "zakup środków techniki specjalnej"

Wioleta Wasylów
Jak informuje TVN 24, Najwyższa Izba Kontroli ujawniła faktury za "zakup środków techniki specjalnej służących do wykrywania i zapobiegania przestępczości". Wynika z nich, że CBA na ten cel dostało dotację z Funduszu Sprawiedliwości w wysokości 25 mln zł. Jak podkreślał NIK fakt, że CBA otrzymało te pieniądze od Funduszu z Ministerstwa Sprawiedliwości, jest niezgodny z prawem. Tymczasem reporter "Czarno na białym" Piotr Świerczek zauważył, że choć na fakturach nie widnieje nazwa Pegasus, to kwota jest taka sama, jaką zapłacono za ten system.
NIK, którego prezesem jest Marian Banaś, ujawnił faktury za "zakup środków techniki specjalnej" Fot. Piotr Molecki / East News

NIK o fakturach na zakup środków techniki specjalnej


Reporter Piotr Świerczek z "Czarno na białym", zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej, poprosił Najwyższą Izbę Kontroli o udostępnienie tych faktur VAT. Dwie z nich okazały się jawne. W fakturach nie ujawniono o jakie dokładnie "środki techniki specjalnej służące do wykrywania i zapobiegania przestępczości" chodzi.


Jak jednak zaznaczył NIK w komunikacie do stacji TVN 24, faktury wystawiono, "z tytułu płatności ze środków otrzymanych z Funduszu Sprawiedliwości w kwocie 25 mln zł za realizację umowy z dnia 29 września 2017 r. (umowa niejawna) zawartej pomiędzy Ministerstwem Sprawiedliwości i Centralnym Biurem Antykorupcyjnym".

"Zdaniem NIK środki z Funduszu Sprawiedliwości nie mogły zostać przekazane CBA, gdyż zgodnie z art. 4 ust. 1 ustawy z dnia 9 czerwca 2006 r. o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym działalność CBA jest finansowana wyłącznie ze środków budżetu państwa, a środki państwowego funduszu celowego nie są środkami tego rodzaju" – zaznaczył dodatkowo w komunikacie NIK.

Jak z kolei tłumaczył reporter TVN 24 Piotr Świerczek, stacji udostępniono kopie dwóch faktur. Zgodnie z informacjami zawartymi w tych dokumentach, środki techniki specjalnej zakupiono poprzez spółkę Matic.

Czytaj także: Zapadła decyzja PE ws. Pegasusa. Do Polski przyjedzie specjalna delegacja

– To firma, która od lat współpracuje z polską policją, ale także ze służbami specjalnymi. Ma odpowiednie certyfikaty na handlowanie bronią i oprogramowaniem od 2001 roku. Ma też dostęp do informacji tajnych i niejawnych od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – poinformował dziennikarz.

Co więcej, to ta spółka widniała również na liście kontrahentów NSO Group, czyli właściciela systemu Pegasus. I chociaż na udostępnionych teraz fakturach nie pojawiła się ani razu nazwa Pegasus, to, jak zaznacza Świerczek, "kwota jest tożsama z ceną tego sprzętu. Wynosi 25 milionów złotych. Pozostałe środki, około 10 milionów złotych, pozwoliły na wdrożenie tego systemu".

Kwota 25 mln widnieje też na udostępnionym przez reportera "Czarno na Białym" piśmie z 17 listopada 2017 roku, które jest poleceniem wypłaty dla CBA drugiej transzy środków z Funduszu Sprawiedliwości. Podpisał je wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. Jeszcze pod koniec grudnia, gdy spytano go o Pegasusa, stwierdził: "Nie wiem, o jaki system pan pyta. Nie mam wiedzy, co to może być za system".

Afera wokół Pegasusa

W grudniu amerykańska agencja AP donosiła, że polskie służby specjalne wykorzystują izraelski system Pegasus (stworzony do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością) do inwigilowania opozycji i osób publicznych. Jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku włamywano się wielokrotnie do telefonów adwokata Romana Giertycha, prokurator Ewy Wrzosek i senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy, który wówczas był szefem sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej. Ślady włamań odkryła kanadyjska firma Citizen Lab.

Potem "Gazeta Wyborcza", na podstawie dokumentu, do którego dotarł poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba, informowała, że proces zakupu Pegasusa przez Polskę przebiegł bardzo szybko i był zakamuflowany, a sam minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nigdzie się nie podpisał, tylko zrobił to za niego jego zastępca Michał Woś.

Czytaj także: Córka Giertycha ma być kolejną ofiarą hakerów. "To zemsta za ujawnienie afery Pegasusa"

"GW" podała też, że na zakup systemu CBA otrzymało właśnie 25 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości. Co więcej, po złożeniu zażalenia przez NIK, Główny Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych z Ministerstwa Finansów stwierdził, że przy kupnie Pegausa doszło do złamania przepisów, ale "stopień szkodliwości czynu był znikomy".

Przez większość czasu politycy PiS zaprzeczali tym informacjom, albo z nich kpili. Jednak później Jarosław Kaczyński przyznał, że Polska ma Pegasusa. Stwierdził jednak, że "nie był używany do inwigilowania opozycji". Gdy był zapytany o to, czemu kupiono Pegasusa z pieniędzy pochodzących z Funduszu Sprawiedliwości, oznajmił: "To sprawa o charakterze technicznym, bez większego znaczenia. Pieniądze publiczne wydano na ważny cel publiczny, związany z walką z przestępczością, ochroną obywateli".