Lewandowski wygrał kolejny idiotyczny plebiscyt. Ale chociaż Paulo Sousa tym razem pomógł

Krzysztof Gaweł
Robert Lewandowski drugi rok z rzędu jest najlepszy w głosowaniu FIFA The Best i jesteśmy z niego bardzo dumni, bo zwyczajnie sobie na ten tytuł zasłużył. Prawda? Ale samo głosowanie i to, jak przeprowadzony jest plebiscyt to już osobna historia i antyteza sprawiedliwego głosowania. Niestety, ale to kolejna formuła – obok Złotej Piłki – która wymaga zmian. Dlaczego? Sami zobaczcie.
Robert Lewandowski znów piłkarzem roku według FIFA, choć niektórzy głosowali bardzo dziwnie Fot. Imago Sport and News / East News
Dla pewności, na początku tego felietonu rozwiewamy wasze wątpliwości w kwestii nagrody dla Roberta Lewandowskiego: tytuł piłkarza roku FIFA po prostu mu się należał i jesteśmy dumni, że drugi rok z rzędu kapitan reprezentacji Polski znalazł się na szczycie. I to dzięki głosom – a może właśnie pomimo tychże – kapitanów i selekcjonerów drużyn narodowych, a także dziennikarzy.

Nie tak dawno zżymaliśmy się na jawną niesprawiedliwość w głosowaniu "France Football" i porażka "Lewego" w plebiscycie Złotej Piłki jawnie nas rozsierdziła. Wygrał Lionel Messi, co wydaje się rzeczą niezbyt fortunną dla plebiscytu, a dla boiskowej sprawiedliwości w zasadzie napluciem w twarz kibicom i samym piłkarzom. Cóż, tak zbudowane jest głosowanie "FF" i nic na to nie poradzimy. Niestety, plebiscyt FIFA lepszy nie jest.

Dla przypomnienia: zwycięzcę wybierają kapitanowie oraz selekcjonerzy reprezentacji zrzeszonych w FIFA (to 50 procent głosów), a także kibice (25 procent) i przedstawiciele mediów (25 procent). Jak się okazuje, ta formuła wcale sprawiedliwa nie jest, a może z głosowaniem "France Football" konkurować pod względem dziwaczności. Albo mówiąc wprost: jest idiotyczna. Dlaczego?


Bo zostawia ogromne pole manewru do faworyzowania kumpli z drużyny i boiskowych towarzyszy, kosztem sprawiedliwości. Zerknijcie tylko, jak głosowali niektórzy wielcy w plebiscycie. Zaczniemy od przypadku najbardziej uderzającego, głosował sam Lionel Messi. Miejsce 1: Neymar. Miejsce 2: Kylian Mbappe. Miejsce 3: Karim Benzema. Naprawdę, takie głosy oddał Argentyńczyk, kapitan swojej kadry. Jak to nazwać? Cóż, sami oceńcie... Dla nas to robienie sobie jaj.

No to jedziemy dalej. Hugo Lloris, kapitan francuskiej kadry. Miejsce 1: Karim Benzema. Miejsce 2: Kylian Mbappe. Miejsce 3: N'Golo Kante. Zgadnijcie, czym kierował się golkiper wskazując najlepszych. Bo piłkarską wiedzą i sprawiedliwością (nawet jej krztyną) z pewnością nie. Być może uznał, że poza francuską kadrą nie ma godnych nagrody FIFA. Ale czy o to chodzi w plebiscycie na najlepszego piłkarza świata?

Są też przypadki chlubne i bliskie temu, jak wyglądała sytuacja w 2021 roku na murawach całego świata. Cristiano Ronaldo wskazał kolejno: Robert Lewandowski, N'Golo Kante i Jorginho. Mohamed Salah: Jorginho, Lionel Messi, Robert Lewandowski. A kapitan mistrzów Europy Giorgio Chiellini: Jorginho, a dalej Robert Lewandowski i N'Golo Kante. Czyli można, prawda? Ale ile tych głosów można uznać za merytoryczne, a ile to po prostu wyraz okazywania sympatii kolegom z szatni?

Dużo tych znaków zapytania i daleko tego typu głosowaniom do sprawiedliwości, choć tym razem wygrał człowiek, który na tytuł zasłużył najbardziej. Idiotyczne jest jednak to, że rywalizujący o palmę pierwszeństwa z "Lewym" wielki zawodnik może ot tak wskazać kolegów z drużyny czy szatni, pomijając tych, którzy zdecydowanie bardziej na wyróżnienie zasługiwali. I na pewno nie jest to sprawiedliwe, co pewnie sami już zauważyliście.

Recepta? Chyba idealnej nie ma, ale może te głosowania uczynić tajnymi, by Lionel Messi odważył się wskazać np. na Mohameda Salaha i Roberta Lewandowskiego, a nie zbierał punkty u nowych kolegów z szatni Paris Saint-Germain? Albo ograniczyć głosowanie do fachowców, którzy w jakikolwiek sposób będą bezstronni i nadadzą całemu wydarzeniu wymiaru sprawiedliwości? Jak to z plebiscytem, dyskusje zawsze będą trwały i zawsze będą niezadowoleni. Ale prestiżu i szacunku z pewnością taka sytuacja głosowaniu nie dodaje.

I na koniec, już w formie anegdoty, przedstawiamy wam trójkę, którą wskazał nasz (niedawny przecież) selekcjoner, czyli niezbyt nad Wisłą dobrze wspominany Paulo Sousa. Jak myślicie? Numer 1: Robert Lewandowski. Dalej Jorginho i N'Golo Kante. Nieźle to złożył, prawda? Chociaż w tym przypadku Portugalczyk stanął na wysokości zadania.

Czytaj także: FIFA The Best, czyli jak Lewandowski zasłużył na miano najlepszego piłkarza świata

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut