Bodnar: Afera Pegasusa dotyka samego jądra demokracji. To matka wszystkich afer?

Adam Bodnar
dr hab., prof. Uniwersytetu SWPS, były Rzecznik Praw Obywatelskich
Od prawie 2 miesięcy obserwujemy narastające napięcie dotyczące szpiegowania za pomocą systemu Pegasus. Czy w wyjaśnianiu tej afery skupi się większość wątków dotyczących funkcjonowania naszego państwa? Z zachowaniem wszystkich proporcji mianem „matki wszystkich afer” nazywano kiedyś aferę Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, dotyczącą wyprowadzania majątku Skarbu Państwa na masową skalę. Czy afera Pegasus może uzyskać podobne znaczenie?
Bodnar: Niezależnie od tego, co przyniesie wyjaśnienie poszczególnych aspektów afery Pegasusa, musi ona doprowadzić do głębokiej reformy działalności służb specjalnych, stworzenia cywilnego nadzoru nad ich działalnością oraz nowelizacji kilku ustaw regulu Fot. Piotr Zagiell/East News
O inwigilowaniu za pomocą systemu Pegasus oraz o potrzebie powołania niezależnego organu kontrolującego działalność służb specjalnych już pisałem na łamach NaTemat.pl. Od tego czasu jednak bardzo wiele się wydarzyło.

Po pierwsze, wiemy znacznie więcej na temat okoliczności i skali inwigilacji sen. Krzysztofa Brejzy, adw. Romana Giertycha i prok. Ewy Wrzosek. Do tej trójki mogą dojść kolejne osoby i to wywodzące się z kręgu władzy, o czym pisze dzisiaj w „Gazecie Wyborczej” Wojciech Czuchnowski.

Czytaj także: Co "Don’t Look Up" mówi o naszym stosunku do nauki? Bodnar punktuje fanów teorii spiskowych


Po drugie, wykorzystywanie Pegasusa zostało potwierdzone przez dwa ośrodki – Citizen Lab związany z Uniwersytetem w Toronto oraz przez Amnesty International. Po trzecie, zakup Pegasusa został potwierdzony przez samego Jarosława Kaczyńskiego, a w związku z tym w pył została obrócona narracja polityków partii władzy o tym, że Pegasus kojarzy im się z wygrzebaną ze strychu konsolą do gier.

Do wyjaśnienia afery Pegasusa została powołana komisja nadzwyczajna w Senacie RP, kierowana przez sen. Marcina Bosackiego. Wprawdzie Senat nie posiada tak szerokich możliwości działania, jak sejmowa komisja śledcza, to jednak przy odrobinie determinacji efekty pracy komisji mogą być istotne.

Jest to związane z tym, że sprawa Pegasusa przekracza granice kraju. Istotne informacje mogą być zdobyte dzięki źródłom zagranicznym i współpracą z instytucjami międzynarodowymi. Środowiskom międzynarodowym zainteresowanym obroną wartości i praw człowieka może zależeć na tym, aby przekazywać informacje, które mogą ukrócić wykorzystywanie tego typu narzędzi szpiegowskich przez państwa autorytarne lub pół-autorytarne.

Poza tym afera Pegasusa może zacząć przypominać swoisty serial, z nowymi odsłonami i wydarzeniami. W takiej sytuacji Komisja Nadzwyczajna może stać się naturalnym miejscem do debaty publicznej, nawet jeśli w jej pracach nie będą uczestniczyli przedstawiciele władzy. Ważne, że wciąż niezależne media będą o tym informowały.

Czytaj także: Adam Bodnar: W Polsce mamy stan zalegalizowanego bezprawia

Afera Pegasusa dotyka także samego jądra demokracji. Nie bez przyczyny na temat konsekwencji tej afery wypowiadały się tak wielkie autorytety jak prof. Ewa Łętowska, prof. Andrzej Zoll czy prof. Adam Strzembosz.

Szpiegowanie i wykradanie informacji z telefonu szefa kampanii parlamentarnej głównej partii opozycyjnej to uderzenie w samo sedno konkurencji politycznej. Uczestniczenie w wyborach powinno opierać się na zasadzie równości, co oznacza, że wszyscy konkurenci na tych samych zasadach walczą o głosy wyborców.

Jeśli jedna strona ma nieuczciwą przewagę, bo zdobywa nielegalnie informacje z obozu przeciwnika, to narusza zasadę równości. W konsekwencji oszukuje wyborców. Dlatego afera Pegasusa dotyczy nie tylko samego faktu szpiegowania telefonów niektórych osób, ale także wykorzystywania zdobytych informacji do celów politycznych.

Podobnie należy myśleć o sytuacji mec. Romana Giertycha. Nasze konstytucyjne prawo do obrony opiera się na absolutnym zaufaniu do obrońców. Konsekwencją tego jest święta zasada dla każdego adwokata – tajemnica obrończa. Wszystko co powierzamy naszym pełnomocnikom, powinno być dostępne tylko im i nikomu innemu.

Jeśli jakikolwiek adwokat jest szpiegowany, to informacje dotyczące nas mogą wpaść w niepowołane ręce służb specjalnych. Nasze prawo do obrony zatem leży w gruzach.

Pojawia się także pytanie w jakim zakresie Pegasus był wykorzystywany do inwigilowania przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego. Prok. Ewa Wrzosek mogła być celem ze względu na jej zaangażowanie w działalność Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia.

Ale być może niektóre wydarzenia publiczne z ostatnich lat (np. demonstracje) były pod „kontrolą” ze strony obozu władzy, właśnie dzięki temu, że można było przewidzieć i uprzedzić ruchy działaczy społecznych, organizatorów, aktywistów, protestujących sędziów czy prokuratorów.

Czytaj także: Bodnar: ACTA upadła, ale dużo zmieniła w naszej świadomości

Tego jeszcze nie wiemy, ale logika podpowiada, że w wielu przypadkach obóz władzy nie czuł się skrępowany ograniczeniami oraz nie ponosił odpowiedzialności za nadużycia.

Afera Pegasusa ujawnia także, że użyta technologia to nie tylko sprawdzanie informacji z telefonów, w tym przebijanie się przez bariery różnych komunikatorów typu Signal czy What’s App.

Już samo to potrzebowałoby zgody sądu, a jest prawdopodobne, że służby specjalne wcale się nawet nie trudziły o uzyskanie zgody na kontrolę operacyjną. Pegasus jest znacznie groźniejszy, ponieważ pozwala na całkowite przejęcie kontroli nad naszym telefonem (w tym rozsyłanie wiadomości, podkładanie plików, dostęp do kamery).

Wraz zatem z rozwojem afery będziemy zdawali sobie coraz bardziej sprawę z zagrożeń technologicznych związanych z używaniem smartfonów. Afera ma zatem szansę stać się dla całego społeczeństwa wielką lekcją higieny w zakresie cyberbezpieczeństwa.

Jeśli informacje o sprawdzaniu przedstawicieli obozu władzy za pomocą Pegasusa się potwierdzą, to ciekawe mogą być konsekwencje polityczne. Warto zauważyć, że o używaniu technik inwigilacyjnych w obozie władzy, w kontekście walki o kontrolę nad spółkami Skarbu Państwa, już wcześniej donosiły media.

Po latach może się zatem okazać, że częste zmiany w składach zarządów i rad nadzorczych były nie tylko wynikiem tarć politycznych, ale także wykorzystywania aparatury szpiegowskiej. Jest to aspekt sprawy, który powinien zostać zbadany przez senacką Komisję Nadzwyczajną.

Niezależnie od tego co przyniesie wyjaśnienie poszczególnych aspektów afery Pegasusa, musi ona doprowadzić do głębokiej reformy działalności służb specjalnych, stworzenia cywilnego nadzoru nad ich działalnością oraz nowelizacji kilku ustaw regulujących zakres dopuszczalnej inwigilacji.

Dlatego tak ważny jest apel 8 organizacji społecznych, aby Komisja Nadzwyczajna skupiła się także na systemowych aspektach problemu. Jak piszą organizacje: „Nie tylko Pegasus jest problemem. Każdego dnia poza jakąkolwiek kontrolą służby sięgają po dane setek niewinnych osób – zwykłych obywateli, ale też aktywistów, dziennikarzy, polityków. Potrzebne są systemowe rozwiązania. Senat powinien przygotować ich propozycję.”
Mogę się tylko pod tym apelem podpisać.
Czytaj także: Prezes PiS-u bezradny i ośmieszony. Oto Jarosław „nic nie mogę” Kaczyński