Pracownik NIK ranny w wypadku. Dyrektorka, która najechała na niego autem, nie udzieliła pomocy
Jak donosi "Super Express", w ostatni dzień 2021 roku pracownik NIK został poszkodowany w wypadku samochodowym, w którym uczestniczyła też była już dyrektorka jednego z departamentów. Tego samego dnia kobieta odchodziła ze swojego stanowiska.
"Super Express" dowiedział się, że kobieta nie udzieliła poszkodowanemu pomocy. Co więcej, tego samego dnia ustępowała z pełnionej przez siebie funkcji. Sprawy policji nie zgłosiła też dyrektorka generalna instytucji, Janina B.
Z pogotowiem skontaktował się dopiero dyrektor Biura Gospodarczego NIK, jednak w okolicy nie było wówczas wolnych karetek. Potrąconego mężczyznę odwieziono więc bezpośrednio do szpitala, gdzie okazało się, iż ma złamane dwa żebra i kość biodrową.
W rozmowie z gazetą Jarosław T zdradził, że czuje się słabo. Ponadto otrzymał pomoc od prezesa NIK Mariana Banasia. – Nie zostawił mnie samego. Zawieziono mnie na dodatkowe badania – wyjaśnił pracownik.
NIK odpowiedział "SE" na zapytanie w sprawie wypadku. "Potwierdzam, że na terenie NIK doszło do wypadku 31 grudnia ubiegłego roku. Jeśli chodzi o okoliczności zdarzenia, to nie czuję się uprawniony do tego, aby przekazywać więcej informacji. 4 stycznia skierowaliśmy zawiadomienie na policję. Na polecenie prezesa Mariana Banasia roztoczono opiekę nad p. Jarosławem T" – oznajmił rzecznik prasowy Łukasz Pawelski.
Banaś zeznaje ws. Pegasusa
Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, Marian Banaś stanął przed senacką komisją nadzwyczajną ws. Pegasusa. Jak poinformował, w wyniku kontroli wykonania budżetu państwa za rok 2017, NIK ustaliła fakt nielegalnego dofinansowania działalności CBA na kwotę 25 milionów złotych. Szef NIK nie ma wątpliwości, że on sam również padł ofiarą inwigilacji.Jak stwierdził, przeciwko niemu jest prowadzona cała akcja. – Zmierza do tego, by pozbawić mnie funkcji prezesa, i by na moim miejscu znalazł się wygodny dla władzy komisarz polityczny – ocenił. Szef NIK potwierdził, że powiadomił w tej sprawie prokuraturę, ale nie dostał żadnych informacji o postępach.
Podczas posiedzenia Banasiowi zasugerowano, że wcześniej pozostawał w lepszych relacjach z przedstawicielami obecnej władzy. – Ja nigdy nie zmieniłem swoich zasad. Państwo polskie było dla mnie najważniejszą wartością. Gdy pełniłem funkcję szefa KAS, wiceministra, to robiłem to jak najlepiej. Nigdy nie byłem partyjnym działaczem, tylko wykonywałem konkretne rzeczy na rzecz państwa – dodał.