Brytyjczycy w obawie przed atakiem Rosji wycofują część pracowników ambasady w Kijowie

Wioleta Wasylów
W ostatnich dniach jeszcze bardziej wzrosły obawy o to, że Rosja może zaatakować Ukrainę. Z tego powodu, jak podaje BBC, Wielka Brytania postanowiła ewakuować około połowy pracowników swojej ambasady w Kijowie. W niedzielę na podobny krok, ale w stosunku do rodzin pracowników własnej placówki dyplomatycznej, zdecydowały się Stany Zjednoczone. Dla odmiany UE na razie wstrzymuje się od takich decyzji.
Sytuacja na linii Rosja-Ukraina wciąż jest bardzo napięta. Fot. HANDOUT / AFP / East News

Pomimo wielu rozmów dyplomatycznych między krajami Zachodu i Rosją, na razie nie udało się zmniejszyć napięcia na linii Moskwa-Kijów. Już w zeszłym tygodniu ministerstwo obrony Ukrainy informowało o tym, że Rosjanie zgromadzili przy granicy ponad 100 tys. swoich żołnierzy i są niemal gotowi do inwazji.


Tydzień temu brytyjski minister obrony Ben Wallace poinformował, że Wielka Brytania wysłała na Ukrainę pierwsze lekkie systemy obrony przeciwpancernej po to, by wzmocnić zdolności obronne jej armii w razie ataku.

Czytaj także: Brytyjskie MSZ donosiło o możliwych planach Rosji na Ukrainie. USA: To bardzo niepokojące

Kilka dni później brytyjski Brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych informowało, że posiada informacje, które wskazują na to, że Władimir Putin chce doprowadzić do zainstalowania na Ukrainie prorosyjskiego przywódcę. USA określiło te doniesienia jako "głęboko niepokojące".

Sytuacja na Ukrainie: reakcja Wielkiej Brytanii i USA

Jak informuje w poniedziałek BBC, rząd Wielkiej Brytanii zdecydował się wycofać około połowy personelu swojej placówki dyplomatycznej w Kijowie. Przy czym jednak przedstawiciele brytyjskiej administracji zaznaczyli, że podjęto taką decyzję pomimo tego, że "nie wystąpiło szczególne zagrożenie dla tych osób".

Natomiast w niedzielę decyzję o ewakuowaniu rodzin wszystkich pracowników swojej ambasady podjął Departament Stanu USA. Przestrzegał dodatkowo, żeby amerykańscy obywatele nie wybierali się z Rosji na Ukrainę drogą lądową.

Czytaj także: Biden skieruje wojska USA na granice UE? Chodzi nawet o 50 tys. żołnierzy

W odpowiedzi na te decyzje, rzecznik ukraińskiego MSZ Ołeh Nikołenko stwierdził, że były to zbyt pochopne kroki. – Szanując prawo innych państw do zagwarantowania bezpieczeństwa swoim misjom dyplomatycznym, uważamy taki krok strony amerykańskiej za przedwczesny i za przejaw nadmiernej ostrożności – przekazał.

Podobnie jak na razie uważa wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Josep Borrell. – Nie powinniśmy dramatyzować. Dopóki trwają negocjacje, a trwają, nie powinniśmy opuszczać Ukrainy. Nie ma powodu, żeby to robić. Chyba, że sekretarz stanu USA Antony Blinken udzieli nam informacji, które uzasadnią te działania – oznajmił.

Czytaj także: Mocne słowa z Berlina. Wicekanclerz Niemiec grozi Rosji w razie napaści na Ukrainę

Nawiązał do zaplanowanej na poniedziałek wideorozmowy między szefami dyplomacji państw UE i wspomnianym wcześniej Blinkenem, a także do wciąż podejmowanych prób negocjacji państw Zachodu z Rosją.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut