Mistrzowie Europy o włos lepsi od Biało-Czerwonych. Świetny występ polskiego 20-latka

Maciej Piasecki
Jednym trafieniem mecz z mistrzami Europy przegrali polscy szczypiorniści. Biało-Czerwoni w ostatnim występie na turnieju walczyli dzielnie, ale ostatecznie to Hiszpania wygrała 28:27 (14:13). Rywale Polaków zapewnili sobie miejsce w półfinale, a drużyna trenera Patryka Rombla pozostawiła dobre wrażenie.
Polscy szczypiorniści pokazali się z niezłej strony przeciwko mistrzom Europy. Nie wystarczyło to jednak do zwycięstwa. Fot. Twitter/Handball Team
Mistrzostwa Europy szczypiornistów w 2022 roku z pewnością zostaną zapamiętane ze względu na swój mocno loteryjny charakter. Przed ostatnim meczem Biało-Czerwonych ponownie doszło do sytuacji, w której trudno było określić, w jakim zestawieniu zagra zespół trenera Patryka Rombla.

Komunikat z polskiej strony we wtorkowe południe nie był zbyt optymistyczny. Z gry ze względu na pozytywny wynik testu na COVID-19 wypadli: Mateusz Kornecki, Szymon Sićko, Melwin Beckman, Patryk Walczak i Łukasz Wicha. Reprezentanci zostali poddani izolacji tuż po meczu z Rosją, w niedzielę.


Dzień później złe wieści o wyniku testu ponownie otrzymał Melwin Beckman. Pozostali zawodnicy i sztab szkoleniowy uzyskali negatywny rezultat testowania. Za to w dniu meczu (tj. 25 styczna) w godzinach porannych komisja EHF wezwała do wykonania testów: Sićko, Korneckiego, Beckmana i Wałacha. Ostatecznie z tego grona do meczu został dopuszczony tylko bramkarz Miłosz Wałach. Choć informacje komisja EHF podała dopiero godzinę przed rozpoczęciem meczu. Skupiając się na emocjach sportowych, zaczęło się kiepsko dla Biało-Czerwonych. Polacy przegrywali czterema trafieniami (2:6), brakowało skuteczności i pomysłu na szybie ataki ze strony Hiszpanów. O przerwę poprosił jednak trener Rombel i to był przełomowy moment pierwszej części, już na korzyść Polaków. W 16 minucie po trafieniu Damiana Przytuły na tablicy wyników pojawił się remis (8:8).

Ważną zmianą było również pojawienie się na boisku Piotra Jędraszczyka. Dwudziestolatek bez kompleksów rozrywał szyki rywala, dając możliwości kolegom do trafiania do bramki. W 28 minucie Biało-Czerwoni nadal remisowali (13:13), ostatecznie na przerwę schodząc z jednym trafieniem straty (13:14). Z dobrej strony pokazywali się również polscy bramkarze, wspierając defensywę. Mistrzowie Europy podkręcili tempo w drugiej części spotkania. Hiszpanie żeby nie zakończyć swojego udziału w turnieju we wtorek musieli wygrać bądź w najgorszym przypadku zremisować z Biało-Czerwonymi.

Polacy nie zamierzali jednak odpuszczać, konsekwentnie punktując w ofensywie i nieźle broniąc. Na kwadrans przed końcem Hiszpanie prowadzili nadal tylko jedną bramką (21:22). Dobrą pracę w obronie wykonywał duet środkowych: Piotr Chrapkowski i Dawid Dawydzik.

Dziesięć minut przed ostatnim gwizdkiem rywale Biało-Czerwonych wyszli na trzy trafienia przewagi (23:26). Ciężar zdobywania bramek na siebie wzięli do spółki młodziutki Jędraszczyk oraz Arkadiusz Moryto. Swoje dokładał też doświadczony Michał Daszek. Biało-Czerwoni byli w stanie się jednak zbliżyć do faworytów na jedno trafienie (27:28) na minutę przed końcem - bramkę zdobył Moryto.

Decydujące okazało się to, co zrobił obchodzący we wtorek urodziny Rodrigo Corrales. Hiszpański bramkarz dwukrotnie zatrzymał, najpierw Morytę, a następnie Jana Czuwarę w akcji na remis 28:28. I tym swym skończyło się na jednobramkowej, ale porażce Polaków - 27:28. Na małe, ale jednak pocieszenie, najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Michał Daszek. Meczem z Hiszpanami Polacy zakończyli udział w ME. Wtorkowi rywale wywalczyli za to awans do najlepszej czwórki turnieju.

Polska - Hiszpania 27:28 (13:14)
Sędziowali: Bojan Lah i David Sok (obaj Słowenia).

Czytaj także: Kardynalny błąd nie zostanie naprawiony. Protest Biało-Czerwonych oficjalnie odrzucony

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut