Wiceminister od Czarnka uderza w posłanki opozycji. "Nie chcę tych pań obrażać"
Agata Duda miała wyrazić swoje zastrzeżenia ws. "lex Czarnek". Potwierdziły to posłanki opozycji, które spotkały się z pierwszą damą i dyskutowały o kontrowersyjnej ustawie. Tymczasem wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski skrytykował przedstawicielki Koalicji Obywatelskiej i podważył ich wiarygodność.
Wiceminister edukacji i nauki stwierdził, że niejedna z tych posłanek dokonała znieważenia jego osoby, używając słów powszechnie uważanych za wulgarne. – Zatem wiarygodność osób, które obrażają innych parlamentarzystów, jest dosyć słaba – podkreślił.
Rzymkowski zapewnił, że minister Przemysław Czarnek jest gotowy spotkać się z pierwszą damą, by rozwiać wszelkie jej wątpliwości. Przypomniał, że najprawdopodobniej w czwartek szef MEiN w sprawie "lex Czarnek" spotka się z Andrzejem Dudą. – Uważam, że z racji na sympatię obydwu panów (…) będzie to dialog w duchu wzajemnej życzliwości i zrozumienia – dodał.
Agata Duda i "lex Czarnek"
Przypomnijmy, że 24 stycznia Agata Duda spotkała się ws. "lex Czarnek" z posłankami opozycyjnej Koalicji Obywatelskiej: Katarzyną Lubnauer, Kingą Gajewską, Barbarą Nowacką i Krystyną Szumilas. Po rozmowach okazało się, że pierwsza dama podziela ich obawy ws. kontrowersyjnych zmian.
– Chodzi o zwalnianie dyrektora bez wypowiedzenia, wzrost kompetencji kuratorów oświaty i zapisy dotyczące inwigilowania nauczycieli – relacjonowała po spotkaniu Gajewska. – Gdyby to ona decydowała, to prawo nie weszłoby w życie – dodawała.
Ze strony Agaty Dudy miała paść deklaracja, że będzie rozmawiała z prezydentem, ze swoim mężem. – Uzbroiłyśmy ją w solidne argumenty. Obiecała nam, że postara się być na spotkaniu z ministrem Czarnkiem i Andrzejem Dudą – zaznaczała Gajewska.
Kiedy rozmowy ws. "lex Czarnek"
Wstępnie wiadomo, że do rozmów prezydenta Dudy z ministrem Czarnkiem ma dojść w czwartek 27 stycznia. O nadchodzącym spotkaniu poinformowała w radiowej Jedynce szefowa KPRP Grażyna Ignaczak-Bandych.
Dodajmy, że już sama inicjatywa pierwszej damy z zaproszeniem posłanek opozycji do rozmów mogła wywołać zaskoczenie. Żona obecnego prezydenta raczej unika zabierania głosu w najważniejszych sprawach, a już na pewno nie w tych najbardziej kontrowersyjnych i dzielących społeczeństwo – tak jak m.in. "lex Czarnek".
Dlaczego więc pierwsza dama nagle postanowiła działać? Jak wiadomo, żona Andrzeja Dudy z zawodu jest nauczycielką. Zmiany w szkolnictwie muszą więc być jej wyjątkowo bliskie, a do tego dochodzi jeszcze ewentualny plan na przyszłość.
– Mogło zadziałać to, że jest nauczycielką i ktoś przypomniał jej, że za trzy lata może chcieć wrócić do pracy – komentował dla naTemat dr Mirosław Oczkoś, z którym rozmawiał Alan Wysocki.
Drugim scenariuszem może być rozpoczęcie cyklu działań, by wesprzeć męża w oderwaniu się od Prawa i Sprawiedliwości. – To może być pierwszy krok do pozyskania środowiska kobiet, które miała kiedyś Maria Kaczyńska – zasugerował Oczkoś.
Czytaj także: "Związek pana z kozą". Odlot posła PiS: "wyjaśnił" wybór cywilizacyjny między Dudą a Trzaskowskim
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut