77 lat od wyzwolenia Auschwitz. To będą inne obchody, bo może tego właśnie potrzebujemy

Diana Wawrzusiszyn
27 stycznia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu. Data nie jest przypadkowa, 27 stycznia 1945 roku Armia Czerwona wyzwoliła nazistowski obóz Auschwitz-Birkenau. Jak co roku odbywają się uroczystości upamiętniające ten moment i pamięć o ofiarach, jednak tym razem bez głosu polityków. "Naprawdę przemyślmy, czy każdy zrobił wszystko, by powstrzymać w miarę swoich możliwości rozrost zła na naszym świecie" - napisali organizatorzy.
Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu. Fot. Jan Graczynski/East News
Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu został uchwalony 1 listopada 2005 roku przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w celu uczczenia pamięci ofiar pochodzenia żydowskiego, pomordowanych w czasie II wojny światowej przez nazistowskie Niemcy.

Nadanie temu dniu międzynarodowego charakteru to ważny sygnał dla świata, podkreśla zobowiązanie do upamiętniania ofiar Holokaustu i edukowania o jego historii, a także potrzebę walki z antysemityzmem i rasizmem. Hasłem tegorocznych obchodów w instytucjach Organizacji Narodów Zjednoczonych jest "Pamięć, Godność i Sprawiedliwość".


Historia Zagłady


Holocaust był pierwotnie terminem religijnym oznaczający ofiarę całopalną. Z biegiem historii, mianem "Holocaust" określano ludobójstwa prześladowanych grup etnicznych, narodowych i społecznych w obozach koncentracyjnych przez nazistów, zwłaszcza europejskich Żydów.

Nazistowskie Niemcy prowadziły politykę antysemicką względem Żydów na szeroką skalę od 1933 roku. 1 kwietnia zorganizowano bojkot sklepów żydowskich, od tego czasu wydawano kolejne ustawy i rozporządzenia, które stopniowo ograniczały uprawnienia Żydów jako obywateli i ich udział w życiu gospodarczym. Wprowadzono podział na Aryjczyków i nie-Aryjczyków, przez których rozumiano osoby posiadające co najmniej jednego żydowskiego dziadka. Ci ostatni mieli zostać zwolnieni ze stanowisk administracyjnych i rządowych.

Działania państwa były wspierane przez propagandę, stworzono pojęcie "hańbienia rasy" (Rassenschande), aby uzasadnić wprowadzenie restrykcyjnego prawa zakazującego małżeństw kobiet niemieckich z Żydami. Kolportowano dyskredytujące plakaty propagandowe, Żydzi byli bohaterami niepochlebnych artykułów w prasie. To wszystko miało na celu ich marginalizację w społeczeństwie niemieckim.
Czytaj także: Te książki stały się hitami przez... awanturę z Izraelem. Polacy szturmują księgarnie
Niechlubnym momentem w historii była tzw. "noc kryształowa" z 9 na 10 listopada 1938 roku. Było to zainicjowany przez władze pogrom Żydów. Nazwa pochodzi o kryształowych odłamków szkła na ulicach niemieckich miast, pokrywających je po tym, jak wybijano szyby w mieszkaniach i sklepach Żydów. W efekcie "nocy kryształowej" zamordowano 91 osób narodowości żydowskiej, spalono 171 synagog, zniszczono 7500 sklepów należących do Żydów, a 26 tys. osób osadzono w obozach koncentracyjnych.

Po wybuchu wojny polityka nazistów wobec Żydów była wprowadzana w kolejnych państwach europejskich. Przybierało to z reguły formy zmuszania do noszenia na ubraniach gwiazdy Dawida, wprowadzania różnych zakazów i posunięć dyskryminujących, czy izolację w gettach, często otoczonych murem. Jesienią 1941 roku podjęto decyzję o tzw. "ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej", co było eufemistycznym określeniem nazistowskiego planu zagłady wszystkich europejskich Żydów. Rozpoczęła się masowa eksterminacja na nieznaną dotychczas skalę i z ogromnym okrucieństwem.

6 milionów ofiar


Wiele ofiar Holocaustu nie ma nawet własnych grobów, ale pamięć o nich trwa przekazywana przez pokolenia na pokolenie. Dlatego tak ważne jest kultywowanie pamięci o ofiarach Holokaustu, tej przerażającej zagłady.

Zagłada przyniosła śmierć 90 proc. społeczności żydowskiej w Polsce. Liczba polskich Żydów wśród ofiar szacowana jest według różnych źródeł od 2,6 mln do 3,3 mln osób. W sumie żydowskich ofiar Holocaustu jest prawie 6 milionów. Obecnie Izrael zamieszkuje ponad 5,5 mln Żydów, pół miliona mniej niż zginęło w sumie podczas Holokaustu.

Osoby, które przeżyły Zagładę, mówią wprost – to było piekło na Ziemi. Halina Birenbaum 92-lenia polsko-izraelska pisarka i tłumaczka przeżyła piekło Holokaustu. Podzieliła się swoimi wspomnieniami kilka lat temu w wywiadzie dla Wysokich Obcasów. Halina Birenbaum miała trzynaście lat, gdy trafiła do obozu. Najpierw do Majdanku, potem Auschwitz-Birkenau, Ravensbrück, a na końcu do Neustadt-Glewe. Mimo młodego wieku, matka zabroniła jej się przyznawać, ile ma lat, bo bała się, że nie przejdzie selekcji do obozu i trafi "na eksperymenty".

Dzięki matce przeżyła w warszawskim getcie, jednak zaraz po przetransportowaniu do obozu w Majdanku, kobieta trafiła do komory gazowej. Gdy Halina dowiedziała się, że jej mamy już nie ma, cały świat jej się zawalił. Jak opowiadała, kręciła się w kółko i powtarzała: "Nie ma mamy, nie ma mamy". Miała tylko 13 lat. Jednak była w niej wola walki, cudem udało jej się uniknąć komory gazowej. Kiedy była w Majdanku skończył się gaz, wraz z bratową Helą zostały przetransportowane do Auschwitz-Birkenau. Hela była bardzo słabo, od razu została wpisana na listę do zagazowania. Gdy Halina to usłyszała, obudził się w niej bunt. Zaczęła krzyczeć, że Hela nigdzie nie pójdzie, nie godzi się na to. Esesman stwierdził, że w takim razie obie trafią do komory gazowej.

– Zapisał mój numer i numer Heli. Ale ja nigdzie nie idę. Stoję, jakby ktoś mi betonem przymocował nogi do ziemi, a oni mnie ciągną, szarpią – wspominała po latach. Naprzeciw nas stała kolumna oficerów. Zastępca komendanta zawołał mnie do siebie. Pędzę do niego i krzyczę z daleka, że to moja siostra, moja bratowa, a ten: „Milcz, bo jak nie, to pójdziesz tam!”, i pokazał na komin. "A jak umilkniesz, to cię puszczę. Razem z twoją bratową".

W ten sposób udało się im uniknąć śmierci. Jednak gdy z powodu choroby Hela zmarła, dla Haliny świat ponownie się zawalił. Mimo to była w niej wola życia. Śmierć zaglądała jej w oczy kilka razy, ale zawsze "jakimś cudem" udało jej się przeżyć.

Opowiadała też historię, jak w 1945 roku, gdy już zbliżał się koniec obozu, została postrzelona w plecy przez strażnika. Trafiła do szpitala, gdzie zazwyczaj wykańczano ludzi, zamiast leczyć. Jednak jeden z esesmanów porozmawiał z nią i kazał operować.

Obóz Auschwitz-Birkenau został wyzwolony 27 stycznia 1945 roku. Jednak nie był to koniec męczarni Haliny Birenbaum. Podczas ewakuacji obozu szła w Marszu Śmierci do Wodzisławia Śląskiego, skąd przetransportowano ją do Ravensbrück, a następnie do Neustadt-Glewe w Niemczech.

Po wojnie wyemigrowała do Izraela z powodu antysemityzmu. Tam założyła rodzinę, a potem wydała książki, które są świadectwem Holokaustu. W Auschwitz miała numer 48693. Po latach jej trzyletni syn zapytał, wskazując na jej rękę: "A coś ty tu sobie narysowała?!".

"To nie ja. To była wojna. Źli ludzie mi to zrobili"– odpowiedziała.

77. rocznica wyzwolenia Auschwitz


Halina Birenbaum wygłosi przemówienie podczas obchodów 77. rocznicy wyzwolenia Auschwitz w Dniu Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Wraz z czworgiem innych ocalałych z Zagłady. Podczas uroczystości nie zabierze głos żaden z polityków. Muzeum Auschwitz podało, że po konsultacji z prezydentem Andrzejem Dudą, zamiast przemówień polityków zapadnie "wymowna minuta ciszy i refleksji".

"Niech przemówią tylko Ocalali z Auschwitz. Naprawdę przemyślmy, czy każdy zrobił wszystko, by powstrzymać w miarę swoich możliwości rozrost zła na naszym świecie" - zaapelowali organizatorzy.

Dwa lata temu, 27 stycznia 2020 roku słynne przemówienie w tym samym miejscu wygłosił Marian Turski, były więzień obozu, który przeżył Marsz Śmierci z Auschwitz.

"18 stycznia zaczęła się moja ewakuacja z obozu Auschwitz, która po sześciu i pół dniach okazała się Marszem Śmierci dla większości więźniów. Byliśmy razem w kolumnie 600-osobowej"– mówił.

Głos Ocalałego z Zagłady wybrzmiał wówczas bardzo głośno. Marcin Turski przypomniał, że "Auschwitz nie spadło z nieba". Mówił o historii Żydów przed wojną: wykluczeniu, getcie ławkowym, napisach "Żydom wstęp wzbroniony".
Czytaj także: "Jedenaste przykazanie: nie bądź obojętny". Przemówienie Mariana Turskiego, b. więźnia Auschwitz
"Zaczynamy się oswajać z myślą, że można kogoś wykluczyć, że można kogoś stygmatyzować, że można kogoś wyalienować. I tak powolutku, stopniowo, dzień za dniem ludzie zaczynają się z tym oswajać – i ofiary, i oprawcy, i świadkowie" – mówi.

Nawiązywał on tymi słowami do obecnej sytuacji społeczno-politycznej, gdy niektóre grupy społeczne również są wykluczone. Odwoływał się do naszych sumień, żebyśmy nie byli obojętni, bo "Auschwitz nie spadło nagle z nieba. Auschwitz tuptał, dreptał małymi kroczkami, zbliżał się, aż stało się to, co stało się tutaj".
Marian Turski

Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana do aktualnych potrzeb polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana. Istotą demokracji jest to, że większość rządzi, ale demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek władza narusza przyjęte umowy społeczne, już istniejące. Bądźcie wierni przykazaniu. Jedenaste przekazanie: nie bądź obojętny.



Świat nie wyciągnął lekcji II wojny światowej

Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu ma w tym roku wyjątkowo ważny wydźwięk. Dochodzą do nas informacje o możliwym ataku Rosji na Ukrainę. I chociaż współczesne wojny wyglądają inaczej, to i tak wojna w jakiejkolwiek postaci jest najgorszym możliwym wyborem.

"Widzimy, co dzieje się wokół granic Ukrainy; widzimy, co dzieje się w licznych częściach świata. Czujemy też wzrost zbędnych napięć i groźnych powiewów haseł antysemickich i rasistowskich. Czujemy rosnącą obojętność i bierność. Świat nie wyciągnął lekcji z drugiej wojny światowej" – czytamy w oświadczeniu Muzeum Auschwitz.

Auschwitz nie spadło z nieba…