Michalik: Nie wierzę w przypadki. Bezczelni przestępcy zawsze działają łajdackimi metodami

Eliza Michalik
Czy aresztowanie rapera Maty, serię niepokojących telefonów do osób publicznych zaangażowanych w badanie afery Pegasusa i ich bliskich, serię prób zastraszenia bardzo podobnych do tych, którymi peerelowska Służba Bezpieczeństwa nękała działaczy antykomunistycznej opozycji można uznać za przypadek? Być może, ja jednak nie wierzę w przypadki.
Fot. Tadeusz Wypych/REPORTER
Wierzę natomiast w to, że bezczelni przestępcy zawsze, dopóki się ich nie powstrzyma, działają bezprawnymi i łajdackimi metodami - bo taka jest ich natura i dlatego, że takie właśnie metody uważają za najskuteczniejsze.

Wszyscy znamy anegdotę, która pokazuje, że nawet w obliczu agresywnej totalitarnej władzy, której represje nas dotykają, można zachować pewien dystans, przytomność umysłu, a nawet poczucie humoru. Przedwczoraj Krzysztof Król, były działacz opozycji z czasów PRL przytoczył ją na Twitterze: „W latach 70. i 80. SB Gierka/Jaruzela dzwoniło i szeptało w słuchawkę ‚umrzesz, umrzesz…’ Marian Brandys wykazał się refleksem i odpowiedział "A ty chuju myślisz, że będziesz żył wiecznie?”


Uśmiechamy się mimowolnie, gdy ją słyszymy, bo jest dowodem na to, że w niektórych ludziach, bez względu na okoliczności, duch walki nie umiera nigdy. Ale uśmiechamy się także dlatego, że znamy już zakończenie tej historii i wiemy, że źli ludzie przegrali, a dobro, przynajmniej na jakiś czas, zatryumfowało.

Nie możemy się jednak uśmiechać, gdy ktoś dzwoni do córki adwokata Romana Giertycha i mówi, że umrze, jeśli jej ojciec i rodzina nie przestaną opowiadać o Pegasusie lub wykonuje telefon do Borysa Budki informując go o śmierci żony, dokładnie taki sam, jaki dzień wcześniej odebrał prof. Marcin Matczak, który usłyszał, że jego syn Michał, znany jako popularny raper „Mata” nie żyje (następnego dnia aresztowano go za posiadanie marihuany).

Zniekształcony głos groził także śmiercią dzieciom, żonie i samemu adwokatowi Jackowi Dubois. Takich telefonów była w ciągu ostatnich dni cała seria i tak się składa, że odbierają je, bez wyjątku, osoby bardzo zaangażowane w nagłaśnianie sprawy nielegalnej inwigilacji systemem Pegasus i w powstanie sejmowej komisji śledczej mającej zbadać tę aferę.

Sprawa Pegasusa zresztą, która dopiero się rozkręca, może być najważniejszym politycznym temat em 2022 roku i powodem upadku rządu PiS. Sejmowa komisja śledcza jeśli powstanie - będzie dla PiS śmiertelnie niebezpieczna - bo umożliwi przesłuchanie pod przysięgą, na oczach opinii publicznej praktycznie wszystkich najważniejszych funkcjonariuszy pisowskich służb specjalnych.

A co za tym idzie, pozyskanie bezcennych tropów i dowodów, które mogą posłać ich na wiele lat do więzienia i zdecydować o przegraniu przez PiS wyborów. Kiedy sejmowa komisja powstanie rząd PiS znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

W tej sytuacji zasadne jest pytanie: czy to możliwe, by zagrożeni działaniem komisji ludzie z rządu PiS byli tak głupi, żeby na oczach całej Polski próbować zastraszyć osoby najbardziej zaangażowane w jej powstanie? Moja odpowiedź brzmi: tak. Tyle, że ich działania nie byłyby wcale tak głupie, jak mogłoby się wydawać. Zuchwałe, owszem, ale skoro dopuszczaliby się ich ludzie, którzy nie mają niczego do stracenia, to właściwie: dlaczego nie?

Zrozumcie mnie dobrze: nie mówię, że za tymi sytuacjami stoją ludzie z rządu PiS, mówię, że wobec dotychczasowych poczynań tego rządu nie można tego wykluczyć. Dla większości ludzi granicą ich oporu wobec totalitarnej władzy są ich dzieci i bliscy. Ta granica właśnie została przekroczona.

Przeczytaj więcej felietonów Elizy Michalik: