Antyniemiecka obsesja PiS dociera do Berlina i PE. "Jest zdziwienie i pytanie: o co chodzi?"

Katarzyna Zuchowicz
UE, Angela Merkel, Donald Tusk, teraz Ukraina. Każdy pretekst jest dobry, by uderzać w Niemcy. Politycy PiS, prorządowe media, zwolennicy prawicy w sieci jakby wpadli w jakiś szał i obsesję. Dzięki nim temat Niemiec jest w Polsce wszechobecny, każdego dnia, non stop. Komuś wydawało się, że ten przekaz nie dociera za Odrę? Nowy szef CDU wyraźnie powiedział, co o tym myśli.
W grudniu 2021 roku nowy kanclerz Niemiec Olaf Scholz był z wizytą w Warszawie. Fot. Piotr Molecki/East News
"Skończcie z hejtem na Niemcy" – taki przekaz z wywiadu nowego następcy Angeli Merkel w CDU poszedł w Polskę. Friedrich Merz rozmawiał z niemiecką gazetą "Die Welt" i francuską "Le Figaro", w czasie weekendu rozmowę w całości opublikowała "Gazeta Wyborcza".

Przypomnijmy. Dziennikarze zapytali go m.in. o coraz bardziej agresywną antyniemiecką propagandę w polskich mediach – publicznych i prywatnych – które są bliskie rządowi. "Czy rząd Niemiec i pan jako przywódca CDU będziecie milczeć w tej sprawie?" – padło pytanie.

"Nie, nie możemy dłużej milczeć o tym, że niektórzy politycy w Polsce prowadzą politykę wewnętrzną, kierując się wstecznymi resentymentami wobec Niemiec. To nie prowadzi nas do przodu" – odpowiedział Merz. Nowy szef CDU powiedział także, że "razem z Francją Polska i Niemcy mogłyby w Europie wiele osiągnąć, ale to stanie się tylko wtedy, gdy w końcu zostawimy za sobą stare urazy". Merz przypomniał też, że został zaproszony przez premiera Mateusza Morawieckiego i niedługo będzie gościł w Warszawie. "Podczas wizyty powiem: Proszę, przestańcie! Zwracam na to uwagę po przyjacielsku i z wielką sympatią dla Polski. Niemcy i Polskę łączy o wiele więcej, niż dzieli. Nawiasem mówiąc, podczas moich pobytów w Polsce nigdy nie doświadczyłem żadnych uprzedzeń" – powiedział.

Antyniemiecki przekaz dociera do Niemiec


Czy to "Przestańcie" zadziała, gdy antyniemiecka machina jest na dobre rozkręcona w TVP i w prawicowych mediach? Gdy politycy partii rządzącej przy każdej okazji wbijają szpilę Niemcom i łączą je z Putinem, a "Wiadomości TVP" niemieckim wątkiem nieustannie biją w Donalda Tuska? Gdy Jarosław Kaczyński osobiście użył sformułowania "IV Rzesza", wywołując burzę w niemieckich mediach?


Patrząc na to, co się dzieje od dawna, a ostatnio z wyjątkową siłą, trudno to sobie nawet wyobrazić. – Uważam, że Merz i tak jest delikatny. Jego apel, jeśli tak go nazwać, to takie uderzenie w dzwonek "uwaga", pokazanie, że są jakieś granice. Że można być cierpliwym, tolerancyjnym i grzecznym, ale do czasu. W jakiejś mierze jest to zrozumiałe. Oczywiście, że antyniemiecki przekaz do nich dociera – komentuje w rozmowie z naTemat Andrzej Halicki, europoseł PO.
Andrzej Halicki
europoseł PO

To dotyczy całej atmosfery, która od wielu lat budowana jest przez polityków rządzących w Polsce. Takich, którzy reprezentują Polskę na arenie europejskiej, gdzie Niemcy są naszym pierwszym partnerem gospodarczym, strategicznym jeśli chodzi o budowanie bezpieczeństwa i zawsze – od czasów przełomu 1989 roku – były naszym ambasadorem.

Mówi, że bardzo często słyszy w Brukseli głosy na temat antyniemieckiej narracji w Polsce. Ze strony polityków z Niemiec, ale też z innych krajów.

– Jest rozczarowanie i zdziwienie, wręcz pytanie, o co chodzi. Wielokrotnie w różnych sytuacjach byłem pytany, czemu to służy i dlaczego to pojawia się teraz. To jest kompletnie niezrozumiałe. Ta reakcja bardzo zaostrzyła się na jesieni, a punktem zwrotnym było wystąpienie premiera Morawieckiego w Strasburgu. To było coś, czego się nie spodziewali, czego nie rozumieją i czego nie akceptują. Merz nie jest pierwszy, ale na pewno powiedział to głośno i dobitnie – mówi europoseł.

Uważa tylko, że waga tego przekazu jest inna, gdy wychodzi z mediów, a gdy z ust polityków.

– To, co przekazują media można nazwać hejtem podlanym nacjonalistycznym sosem. Można tłumaczyć, że są różne media, że szukają emocji itp. Natomiast premier używający agresywnych słów na międzynarodowym forum to zupełnie nowe zjawisko. Dlatego każde zdanie wypowiedziane w Polsce przez polityków reprezentujących nasz kraj natychmiast jest w Europie słyszane. Myślenie o tym, że przekaz premiera do Polaków i nie będzie analizowany przez zagraniczne media, czy za 15 min nie będzie przetłumaczony i nie znajdzie się na biurkach urzędników w Brukseli, czy niemieckich, jest błędne – wskazuje europoseł.

Uderzanie w Tuska i UE


A niemieckie media już robią swoje."Nagonka przeciwko Niemcom należy w Polsce do repertuaru mediów państwowych i wielu polityków, chociaż oba kraje są partnerami. Kampania manipulacji wymknęła się spod kontroli" – tak podsumował w połowie stycznia warszawski korespondent niemieckiego "Die Welt” Philipp Fritz. Deutsche Welle przekazało potem jego opis dalej, zacytujmy fragment: "Niemcy pokazywane są jako imperium, które nie chce dopuścić do awansu Polski, a równocześnie zazdrości Polsce sukcesów gospodarczych. Krytykowany jest podobno agresywny liberalizm. Zagrożeniem jest rzekomo niemieckie "superpaństwo”, które nowy niemiecki rząd chce budować w Europie".

Ostatnio europosłanka PiS Beata Mazurek stwierdziła, że Niemcy chcą zainstalować w Polsce marionetkowy rząd. – Widzimy, że nasi partnerzy nie mogą już udawać, że nie widzą tego, co w Polsce dzieje się w mediach publicznych i ze strony polityków PiS. Po pierwsze, z punktu widzenia obecnej władzy, atak na Niemcy, to atak na całą UE. Po drugie jest to zakamuflowany albo mniej zakamuflowany, atak na Tuska. To ciągłe powtarzanie, że jako szef EPL odpowiada za wszystko, co dzieje się w Niemczech, pozwala przez atak na Niemcy zaatakować również Donalda Tuska – komentuje posłanka KO Katarzyna Lubnauer.

Dodaje: – Dokładnie tak, jak zanalizował polityk niemiecki, mam wrażenie, że chodzi o politykę wewnętrzną, czyli w jaki sposób uderzać w UE i opozycję przy pomocy Niemiec. Zauważmy też, ile jest ataków dotyczących opozycji poprzez utożsamianie nas z obroną Niemiec. Koronnym argumentem zawsze są reparacje wojenne i Nord Stream 2. Akurat NS2 za największy błąd Angeli Merkel i Niemiec uznaje też Donald Tusk. Ale nie można całej polityki Niemiec utożsamiać z Nord Stream 2.

Niemcy sojusznikiem Putina


Antyniemiecka narracja nie jest oczywiście ani nowa, ani odkrywcza. Ataki na lidera PO, powtarzanie bez końca "Für Deutschland", "przyjaciel Merkel i Niemiec", to już standard. "Lewicowy rząd Niemiec chce rządzić Europą" – stwierdził w grudniu wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.

A 31 stycznia poseł PiS Arkadiusz Mularczyk mówił w TVP Info: – Dzisiaj największym sojusznikiem Putina są Niemcy, którzy robią z nim interesy i niemieccy politycy, którzy liczą na synekury po zakończeniu swojej kariery (...). Trzeba powiedzieć jasno, że Niemcy i główna formacja w Parlamencie Europejskim, czyli Europejska Partia Ludowa (EPP) Donalda Tuska, są największymi przyjaciółmi Putina.

I tak można długo wyliczać. W ostatnich tygodniach doszła jeszcze groźba inwazji Rosji na Ukrainę, a wraz z nią wyłoniło się nowe pole do uderzenia. Oto, czego przeciętny Niemiec mógłby się dowiedzieć o swoim kraju, słuchając tylko osób czy mediów, związanych ze stroną rządową.

Polityka Niemiec ws. Ukrainy


"Drugie dno niemieckiej strategii wobec Rosji i Ukrainy?", "PiS o decyzji Niemiec: Znów w tandemie z Rosją. Polskę w 1920 też blokowali" – to tylko niektóre tytuły z ostatnich dni w portalu TVP Info.

Odkąd Berlin zapowiedział, że nie wyśle wojsk na Ukrainę, Niemcy niemal codziennie są bohaterem mediów publicznych. – Już wielokrotnie pokazały, że ważniejsze są dla nich interesy z Rosją, szczególnie Nord Stream 2 niż suwerenność Ukrainy – analizowały "Wiadomości" TVP 30 stycznia.

Dzień wcześniej: "Niemieckie media zarzucają własnemu rządowi, że zachęca Putina do eskalacji napięcia".

Kilka dni temu na pasku pojawiło się: "Berlin zabezpiecza interesy Rosji". – Mimo napiętej sytuacji Niemcy odmawiają Ukrainie dostaw broni, a brytyjska pomoc ominęła niemiecką przestrzeń powietrzną. Putin może wydać kolejny rozkaz ataku na Ukrainę, czując niemiecką troskę o dobre relacje – usłyszał widz TVP. Europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski doszedł zaś do wniosku, że "gdyby obecne podejście Niemiec odmawiające Ukrainie pomocy i członkostwa w NATO zastosować swego czasu do nich samych, to Niemcy nie zostałyby przyjęte do NATO". Przekaz TVP oczywiście robi swoje. Wystarczy przypomnieć słynne spotkanie Tuska z seniorką w Mińsku Mazowieckim, gdy starsza kobieta pytała go: – Dlaczego pan nic nie robi? Dlaczego pan tak sprzyja Niemcom? Bo może pan nie jest Polakiem?

Cały czas w tle jest też sprawa reparacji wojennych. – Jestem przekonany głęboko, że w ciągu tej kadencji Sejmu sprawa zostanie położona na stole negocjacyjnym – zapowiedział w połowie stycznia poseł Arkadiusz Mularczyk. Polityk od 2018 roku zapowiada, że przedstawi raport dotyczący reparacji wojennych od Niemiec.

Kim jest Friedrich Merz


W głośnym wywiadzie Friedrich Merz powiedział też, że z największym niepokojem patrzą na rozwój sytuacji w Polsce.
Friedrich Merz

"W ostatnich latach spędziłem w Polsce dużo czasu w interesach i poznałem ją od strony jej gospodarki, co mnie bardzo do Polski przekonało. (...) Imponująca dynamika gospodarcza Polski mogłaby być jeszcze większa, gdyby nie ograniczenia polityczne. Ale nie chcę, żeby Niemcy w jakikolwiek sposób przyczyniali się do budowania uprzedzeń, że chcemy 'pouczać Polaków'". Czytaj więcej

Jego słowa szybko wywołały burzę w sieci po obu stronach politycznej barykady.
Na czele CDU stanął zaledwie tydzień temu. Jest uważany za bardzo doświadczonego, ale kontrowersyjnego działacza tej partii.

"Należał do konserwatywnego skrzydła CDU, co z czasem doprowadziło go do ostrego konfliktu z Merkel zakończonego w 2002 roku usunięciem ambitnego polityka z funkcji szefa klubu CDU/CSU" – opisywał w naTemat Jacek Lepiarz. Teraz jego ambicje się spełniły. Choć oczywiście CDU nie rządzi dziś w Niemczech.
Czytaj także: Merz nowym szefem CDU. Merkel nie znalazła czasu na gest pojednania z byłym partyjnym rywalem
– Przez wiele lat Kanclerstwa Merkel politykę Niemiec charakteryzował pozytywny stosunek do Polski i Polaków, co powodowało, że bardzo często w relacjach z UE stawali w naszej obronie, również w sytuacji, gdy już rządził PiS. Wrogie działania ze strony polskiego rządu w stosunku do największego sąsiada są po prostu zdradą interesów państwa. Nic na tym nie może Polska ugrać – uważa Katarzyna Lubnauer.

– Dla swoich wewnętrznych interesów PiS uderza w coś, co jest kwestią naszego bezpieczeństwa i interesu gospodarczego. To uderzanie w kogoś, kto z jednej strony jest naszym sąsiadem, z drugiej jednym z największych krajów UE. Powinniśmy współpracować z najsilniejszymi krajami UE, a nie toczyć z nimi boje – mówi o relacjach z Niemcami.