Polska faworytka do medalu przeżywa koszmar w Pekinie. "Czuję się, jakby mnie ktoś oszukał"
Natalia Maliszewska, nasza faworytka do medalu olimpijskiego w short tracku, otrzymała pozytywny wynik testu na koronawirusa już po dotarciu do Pekinu. 26-latka jest na izolacji i czeka na okazję do startu, a czas szybko ucieka. W rozmowie z TVP Sport opisała, jak potraktowali ją organizatorzy. "Jestem okazem zdrowia. Czuję się, jakby mnie ktoś oszukał" – przyznała.
O tym, jak wyglądała cała procedura po wykryciu COVID-19 opowiedziała TVP Sport. "Jestem okazem zdrowia, nie mam gorączki, nie jestem osłabiona, jakby mi ktoś powiedział kilka dni temu, że będę miała test pozytywny, to bym mu się zaśmiała w oczy, czuję się, jakby mnie ktoś oszukał" – stwierdziła nasza olimpijka. Przed wylotem do Azji w Polsce wyniki testów były negatywne.
Niestety, w Pekinie szybko okazało się, że coś jest nie tak. Jeden z testów dał wynik pozytywny, a Polka trafiła na izolację. Przyjechała po nią karetka, a wszystko wypadło bardzo nieprzyjemnie. "Po mnie przyjechał ambulans, to było straszne, jechali na sygnale, na czerwonym świetle, jakby wieźli osobę z wypadku, a przecież ja jestem zdrowa" – stwierdziła Maliszewska.
Zakażenie przechodzi bezobjawowo, ale musi pozostać w izolacji i czekać na wyniki kolejnych testów. Dwa kolejne wyniki negatywne dadzą jej prawo powrotu na lód i szansę startu. Niestety czasu jest bardzo mało, bo już w sobotę ruszają eliminacje na 500 metrów. Polka nie traci nadziei i czeka, nie ma innego wyjścia.
"Jestem w nieznanym mi miejscu i nieznanym mi kraju, jak odrzutek" – zwierzyła się Natalia Maliszewska. Jak sama stwierdziła, nie potrzebuje wiele czasu, by być gotową do startu więc zrobi wszystko, żeby wywalczyć medal olimpijski w Pekinie. Ale najpierw musi zostać dopuszczona do startu. Czas ucieka, mamy nadzieję, że tym razem los okaże się łaskawy.
Czytaj także: Fatalne wieści z Pekinu. Polska nadzieja na medal z pozytywnym wynikiem testu COVID-19
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut