Adam Bodnar o finale WOŚP: To święto społeczeństwa obywatelskiego

Adam Bodnar
dr hab., prof. Uniwersytetu SWPS, były Rzecznik Praw Obywatelskich
Co roku finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jest świętem społeczeństwa obywatelskiego. W organizację tego wydarzenia angażują się setki tysięcy obywateli – w charakterze wolontariuszy, koordynatorów i sztabowców. Przekazywane są liczne rzeczy na licytację. Inicjatywa jest wspierana przez władze lokalne, szkoły, uczelnie i biznes. W Wielkiej Orkiestrze grają - także dosłownie - artyści i celebryci. Ograniczenia wiekowe aktywizmu orkiestrowego praktycznie nie istnieją.
Adam Bodnar o WOŚP Fot. Piotr Zagiell/East News
Jurkowi Owsiakowi udała się rzecz niesłychana i niepowtarzalna. Stworzył organizację, która przekracza granicę normalnej, typowej działalności charytatywnej. Zbieranie pieniędzy na określony cel społeczny związany z ochroną zdrowia (w tym roku okulistyka) to jeden cel.

Czytaj także: Bodnar: W jakim państwie chcemy żyć, jakim państwem chcemy być?

Ale kto wie, czy dla wielu nie liczy się bardziej uśmiech na widok serduszka WOŚP, poczucie, że możemy być razem i działać dla szczytnego celu. Słynna „letnia zadyma w środku zimy” właśnie na tym polega – na szczególnym poczuciu wspólnotowości.


Zdaję sobie sprawę, że pisząc te słowa, nie odkrywam Ameryki i że na temat fenomenu WOŚP powstało już mnóstwo prac naukowych. Niemniej warto to za każdym razem przypominać, bo co roku finałowi WOŚP towarzyszy radość i refleksja nad fenomenem tego ruchu.

Radość została zakłócona trzy lata temu. Zamordowanie Prezydenta Pawła Adamowicza przez Stefana W. w czasie finału WOŚP w Gdańsku stało się częścią polskiej historii oraz symbolem podziałów, które drążą polskie społeczeństwo. Przypomnijmy, że wtedy Jerzy Owsiak zrezygnował z prowadzenia WOŚP.

Ale udało się przezwyciężyć traumę i orkiestra gra dalej. Kto wie, czy teraz nie jest jeszcze mocniejsza. Niestety Stefan W. do dzisiaj nie został osądzony.

Wielkim sukcesem jest to, że pomimo podziałów politycznych i społecznych w Polsce, pomimo licznych ataków ze strony środowisk partii władzy oraz Kościoła katolickiego, WOŚP gra dalej. Co więcej, cieszy się niesłabnącym olbrzymim zaufaniem społecznym.

Według badań przeprowadzonych przez Grupę IQS w grudniu 2020 r. do WOŚP zaufanie ma 84% Polaków. Jest to wynik dalece przekraczający zaufanie choćby do rządu czy parlamentu, a porównywalny jedynie z wojskiem czy strażą pożarną.

Czytaj także: Adam Bodnar: Czy potrzebne są przepisy o znieważeniu Prezydenta?

W czasie ostatniego finału odwiedziłem trzy lokalne sztaby WOŚP – byłem w Instytucie Reportażu w Warszawie, w łódzkiej Manufakturze oraz w Wyszkowie. Pan Karol Pych, organizator finału w Wyszkowie, zorganizował krótką debatę na temat społeczeństwa obywatelskiego w Polsce.

Zadał mi pytanie, jakie ma właśnie znaczenie WOŚP dla kształtowania postaw demokratycznych i zaangażowania ludzi. Uświadomiłem sobie, że być może to jest jedno z naszych największych wyzwań. Jak przełożyć emocje, pozytywne wibracje oraz masowość WOŚP na inne postawy społeczne. Bo jeśli się bliżej przyjrzymy, to nie mamy w Polsce innego ruchu społecznego (poza organizacjami związanymi z Kościołem katolickim oraz ochotniczymi strażami pożarnymi), który angażowałby ludzi na podobną skalę.

Dlaczego tak się dzieje? Myślę, że kluczem są dwa czynniki. Po pierwsze, wspomniane już wcześniej zaufanie. Łatwiej jest poświęcić czas i wysiłek na inicjatywę, która ma jasno sprecyzowaną, konsekwentnie budowaną agendę, gdzie mamy poczucie, że rzeczywiście każda minuta naszego wysiłku oraz każda zdobyta złotówka, zostanie należycie wykorzystana dla wspólnego celu.

Czytaj także: Co "Don’t Look Up" mówi o naszym stosunku do nauki? Bodnar punktuje fanów teorii spiskowych

Po drugie, WOŚP stwarza przestrzeń do różnych form zaangażowania, które są dla nas bezpieczne pod względem organizacyjnym i pozwalają na przekroczenie tej niewidocznej granicy między życiem prywatnym a publicznym.

Jesteśmy obywatelami RP. Ale nasze obywatelstwo przejawia się przede wszystkim w udziale w wyborach. Raczej mniejsza część z nas angażuje się w działalność organizacji społecznych, wolontariat, chodzi na demonstracje, uczestniczy w konsultacjach społecznych czy w akcjach związanych z budżetem partycypacyjnym.

Istnieje szereg barier, które powodują, że nie chcemy wyjść poza nawias naszych codziennych, prywatnych problemów i wkroczyć w sferę publiczną. Niektórzy nie mają na to czasu, inni nie wiedzą, jak to zrobić, jeszcze inni boją się ludzkich spojrzeń, a ostatnio krytyki w mediach społecznościowych. Pojawiają się także obawy ze strony rodziców dotyczące bezpieczeństwa ich pociech.

Tymczasem WOŚP znosi te ograniczenia. Każdemu daje przestrzeń na aktywność. Najważniejsza jest dobra wola i uśmiech. Jest to możliwe właśnie dzięki dobrej organizacji, świetnej orkiestrowej komunikacji oraz jasności w zakresie podziału zadań.

Nawet jak się nie zorganizowało przykładowej puszki (rzeczywistej czy wirtualnej), to można stać się darczyńcą, zagrać koncert, przekazać przedmiot na licytację czy zrobić kanapki dla wolontariuszy.

Czytaj także: Adam Bodnar: Jak osiodłać Pegaza?

Od WOŚP można się uczyć. Ale niestety minęło 30 lat, a podobnych mechanizmów działania nie stworzyła żadna inna organizacja społeczna, ruch społeczny czy partia polityczna. Trudno się spodziewać podobnej masowości.

Przez cały okres transformacji zabrakło tych dwóch czynników: konsekwentnego, niezłomnego budowania zaufania wokół określonej idei oraz zapewnienia świetnej organizacji i koordynacji działań, co gwarantowało bezpieczną przestrzeń dla każdej zaangażowanej osoby.

Jerzy Owsiak, dzięki swojemu uporowi, charyzmie i konsekwencji, spajał te czynniki i stał się punktem odniesienia. Jego przykładu nie można (i wręcz nie należy) kopiować. Ale trzeba wyciągać wnioski z sukcesu jego działalności.

Być może kiedyś w Polsce nadejdzie dzień, kiedy działalność partii politycznych czy innych organizacji społecznych będzie się opierała właśnie na takiej determinacji – na ciągłym budowaniu zaufania wokół określonej idei oraz na tworzeniu ogólnopolskich, docierających do każdej gminy, struktur organizacyjnych stwarzających możliwość pełnego korzystania z naszych praw obywatelskich.

Być może z czasem powstaną miliony organizacji społecznych, a każdy z nas będzie mógł się pochwalić wspieraniem 3-4 inicjatyw, zajmujących się różnymi rzeczami – od działalności charytatywnej, przez prawa człowieka, ochronę zwierząt, po zmianę klimatu.

Siła społeczeństwa obywatelskiego i demokracji zależy od tego, czy będziemy aktywnymi obywatelami nie tylko w czasie wyborów, nie tylko od święta, ale na co dzień. Jerzy Owsiak pokazuje nam z żelazną konsekwencją, że jest to możliwe. Korzystajmy z jego know how.
Czytaj także: Adam Bodnar: W Polsce mamy stan zalegalizowanego bezprawia