Jak "Forrest Gump" pokonał "Pulp Fiction", czyli 8 filmów, które wcale nie powinny dostać Oscara

Ola Gersz
Nic nie budzi większych oscarowych emocji niż... źle przyznane statuetki. Nagle Oscary, które budzą mniejsze zainteresowanie niż kilkadziesiąt czy kilkanaście lat temu są na ustach wszystkich, a widzowie zamieniają się w zaciętych krytyków. W 96-letniej historii tych prestiżowych nagród Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej nie raz przyznała najważniejszą nagrodę wieczoru – dla najlepszego filmu – produkcji, która zwyczajnie na to nie zasługiwała. Oto 8 tytułów, które nie powinny dostać Oscara. Nie dlatego, że są złymi filmami, ale dlatego, że pokonały obrazy znacznie wybitniejsze, a nawet kultowe.
Które filmy nie powinny dostać Oscara? Fot. Kadry z filmów: "Tańczący z wilkami", "Zakochany Szekspir" i "Forrest Gump"

1. Zakochany Szekspir (1998)

Fot. Kadr z filmu "Zakochany Szekspir"

Film, który powinien wygrać: "Szeregowiec Ryan"

"Zakochany Szekspir" Johna Maddena to świetna szekspirowska komedia i piękna kostiumowa historia wielkiej miłości, którą do dziś ogląda się z wielką przyjemnością. Problem w tym, że w 1999 roku do Oscara dla najlepszego filmu nominowane były znacznie lepsze tytuły, które bardziej zasługiwały na to prestiżowe wyróżnienie: "Elizabeth" Shekhara Kapura, "Życie jest piękne" Roberto Benigniego, "Szeregowiec Ryan" Stevena Spielberga i "Cienka czerwona linia" Terrence'a Malicka.


Który z nich powinien zostać nagrodzony najważniejszym Oscarem? "Szeregowiec Ryan", czyli jeden z najlepszych filmów wojennych w historii kina. O zwycięstwie "Zakochanego Szekspira" głównie zaważyła agresywna promocja filmu w Hollywood, za którą odpowiadał producent Harvey Weinstein, dzisiaj zhańbiony i zapomniany. Również dlatego Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej nieoczekiwanie przyznano gwieździe "Zakochanego Szekspira" Gwyneth Paltrow, a nie znakomitej Cate Blanchett za rolę brytyjskiej królowej Elżbiety I w "Elizabeth".

2. Zwyczajni ludzie (1980)

Fot. Kadr z filmu "Zwyczajni ludzie"

Film, który powinien wygrać: "Wściekły byk"

"Zwyczajni ludzie" Roberta Redforda to kameralny i poruszający dramat o młodym chłopaku, który nie potrafi poradzić sobie ze śmiercią brata. To film znakomity, chociaż po latach zapomniany. Tymczasem produkcja, która otrzymuje Oscara, powinna zwycięsko przejść próbę czasu. Który film z 1981 roku ją przeszedł? "Wściekły byk" Martina Scorsesego, czyli jeden z najlepszych filmów sportowych w historii kina i tytuł już kultowy.

3. Wożąc panią Daisy (1989)

Fot. Kadr z filmu "Wożąc panią Daisy"

Film, który powinien wygrać: "Urodzony 4 lipca" lub "Stowarzyszenie Umarłych Poetów"

"Wożąc panią Daisy" Bruce'a Beresforda nie można odmówić uroku. To bardzo dobry film ze znakomitymi rolami Morgana Freemana i Jessiki Tandy, jednak w porównaniu z innymi nagrodzonymi Oscarem obrazami po prostu wypada blado. Zdecydowanie nie był to również najlepszy film 1990 roku – wygrana "Wożąc panią Daisy" była zaskoczeniem. Film wygrał bowiem z tak znakomitymi i nieśmiertelnymi tytułami, jak: "Urodzony 4 lipca" Olivera Stone'a lub "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" Petera Weira.

4. Rydwany ognia (1981)

Fot. Kadr z filmu "Rydwany ognia"

Film, który powinien wygrać: "Poszukiwacze zaginionej Arki"

"Rydwany ognia", brytyjski dramat Hugha Hudsona, zapisał się w historii kina znakomitą muzyką Vangelisa i słynną sceną biegu nad brzegiem morza. To bardzo dobry, piękny film, ale nigdy nie powinien otrzymać Oscara. W 1982 roku zwyczajnie były po prostu lepsze produkcje. Nagroda dla najlepszego obrazu roku powinna powędrować do kultowych "Poszukiwaczy zaginionej Arki" Stevena Spielberga, czyli najlepszego filmu o Indianie Jonesie i dzieła, który jest sztandarowym dziełem Kina Nowej Przygody.

5. Angielski pacjent (1996)

Fot. Kadr z filmu "Angielski pacjent"

Film, który powinien wygrać: "Fargo"

Nie można oczywiście powiedzieć, że "Angielski pacjent" jest filmem słabym. Ten epicki romans wojenny Anthony'ego Minghelli to jeden z najwybitniejszych popisów obsady aktorskiej w historii oraz kawał dobrego kina. Mimo że to dzieło poruszające, dziś niewiele widzów o nim pamięta. Lata 90. były wypchane znakomitymi filmami, dlatego dużo tytułów zostało pokrzywdzonych przez Akademię Filmową. W 1997 roku było to "Fargo" braci Coen, czarna komedia, która jest jednym z najwybitniejszych tytułów w historii kina amerykańskiego i która, mimo swojej kameralności, bardziej zasługiwała na wyróżnienie.

6. Tańczący z wilkami (1990)

Fot. Kadr z filmu "Tańczący z wilkami"

Film, który powinien wygrać: "Chłopcy z ferajny"

Epicki "Tańczący z wilkami" Kevina Costnera swego czasu był niezwykle popularny i do dziś ma rzeszę wiernych fanów. Po latach był jednak krytykowany za historyczne nieścisłości i motyw białego wybawcy (white savior), który dzisiaj budzi ogromne kontrowersje i jest ostro tępiony (jak w przypadku dyskusji wokół "Służących" z 2011 roku). Pomijając jednak aspekty polityczne i obyczajowe, "Tańczący z wilkami" zwyczajnie nie był najlepszym filmem 1991 roku. Do dzisiaj krytycy i widzowie drapią się po głowie i zastanawiają, dlaczego Oscara nie otrzymali doskonali "Chłopcy z ferajny" Martina Scorsesego.

7. Forrest Gump (1994)

Fot. Kadr z filmu "Forrest Gump"

Film, który powinien wygrać: "Pulp Fiction" lub "Skazani na Shawshank"

Nie ma wątpliwości, że "Forrest Gump" Roberta Zemeckisa to świetny film: mądry, ciepły, uwielbiany przez widzów i genialnie zagrany przez Toma Hanksa. Jednak jeśli spojrzymy na filmy nominowane do Oscara w 1995 roku, rzucą się nam w oczy dwie wybitne, kultowe produkcje: "Pulp Fiction" Quentina Tarantino i "Skazani na Shawshank" Franka Darabonta. Czy każdy z tych dwóch filmów zasługiwał na Oscara bardziej niż poczciwy "Forrest Gump"? Jak najbardziej.

8. Miasto gniewu (2004)

Fot. Kadr z filmu "Miasto gniewu"

Film, który powinien wygrać: "Tajemnica Brokeback Mountain"

W historii oscarowej kategorii "najlepszy film" chyba żadna wygrana nie zadziwiła tak bardzo, jak triumf "Miasta gniewu" ("Crash"). Pomijając fakt, że o dramacie Paula Haggisa raczej nikt dziś nie pamięta, to jest to po prostu bardzo przeciętny tytuł, który o tak ważnym temacie, jakim jest rasizm, opowiada topornie i bez finezji. W 2006 roku "Miasto gniewu" nieoczekiwanie pokonało "Tajemnicę Brokeback Mountain" Anga Lee, film wówczas kontrowersyjny, głośny i szeroko dyskutowany. Po latach możemy stwierdzić, że podczas gdy "Tajemnica Brokeback Mountain" ma stałe miejsce w historii kina, to "Crash" raczej nie zapisał się w niej złotymi zgłoskami.