Co robi dzisiaj "Oszust z Tindera"? Oszukał kobiety na 10 milionów, ale nadal żyje jak król
Simon Leviev oszukiwał kobiety, które brały na niego pożyczki, dzięki którym mógł prowadzić luksusowe życie i... oszukiwać kolejne kobiety. Bohater głośnego dokumentu Netflixa "Oszust z Tindera" spędził w więzieniu jedynie kilka miesięcy i wciąż żyje jak bogacz. Tymczasem jego "sponsorki" muszą żyć z długami.
"Wszystkim randkującym polecam z czujnością przyjrzeć się metodom Simona i wsłuchać w jego słowa. Takich frajerów jest na pęczki i często działają bardzo podobnie. Wierzę, że im więcej ofiar znajdzie w sobie siłę i odwagę, by opowiedzieć o swoich doświadczeniach, tym więcej osób będzie mogło wyuczyć się mechanizmów obronnych" – pisała w recenzji w naTemat Alicja Cembrowska.
Mimo że Leviev, zwany "księciem diamentów", oszukał kobiety, z którymi się spotykał, nie poniósł żadnych konsekwencji prawnych. W 2019 roku został skazany na 15 miesięcy więzienia za przestępstwa (kradzież i oszustwo) popełnione w Izraelu. Po 5 miesiącach wyszedł jednak na wolność za dobre sprawowanie.
Co robi dzisiaj Simon Leviev?
Po premierze dokumentu "Oszust z Tindera" media zainteresowały się Simonem Levievem. Mimo że pod koniec dokumentu widzimy nagrania, w których Leviev żyje jak "książę bezdomnych" i je resztki posiłków z centrum handlowego (błagał wówczas oszukane kobiety o pieniądze na przeżycie), to najwyraźniej to już przeszłość. Okazuje się, że Leviev nadal prowadzi luksusowe życie.Wiadomo również, że Simon Leviev ma obecnie nową dziewczynę. To Katherine "Kate" Konlin, 24-letnia modelka pochodząca z Izraela. Należy do prestiżowej agencji modelek IMG Models, w której pracują między innymi supermodelki Bella i Gigi Hadid, a jej zdjęcia pojawiły się na okładkach "Vogue", "L'Officiel Paris" i "Harper's Bazaar HongKong". Na Instagramie Konlin obserwowało 76 tys. osób, więc można zakładać, że jest dosyć znana w branży. Po premierze filmu jej konto ma już ponad 100 tys. obserwatorów. Modelka nie ma jednak na nim zdjęć z Levievem.
Simon Leviev usunięty z Tindera
Leviev poniósł jednak konsekwencję, która dla "oszusta z Tindera" jest wyjątkowo dotkliwa. Mianowicie Tinder zablokował jego konto. "Przeprowadziliśmy wewnętrzne śledztwo i możemy potwierdzić, że Simon Leviev nie jest już dłużej aktywny pod żadnym ze swoich znanych pseudonimów" – czytamy w oświadczeniu przesłanym redakcji "Variety".Leviev zareagował również na poświęcony mu dokument, o którym mówi niemal cały świat. Na swoim pierwszym koncie na Instagramie (również już nieaktywnym) podziękował za "ogrom otrzymanego wsparcia", zapowiedział, że w najbliższych dniach opowie swoją własną wersję historii i zaapelował do widzów, aby "do tego czasu mieli otwarte umysły i serca".
Fot. Instagram / kate_konlin
Przypomnijmy, że oszukane przez Levieva kobiety, które dalej spłacają długi mężczyzny, założyły zbiórkę na www.gofundme.com. Ofiary Simona liczą na wsparcie finansowe, dzięki któremu będą mogły spłacić zaciągnięte przez naciągacza długi i wrócić do "normalnego życia". Kobiety podkreśliły, że zdają sobie sprawę, że są ważniejsze cele niż ich własne.
"Pozostaniemy na zawsze wdzięczne, jeśli zdecydujesz się przekazać nam darowiznę. Wszystko, czego pragniemy, to powrót do normalnego życia" – napisały na stronie zbiórki. Za cel postawiły sobie zebranie 600 tys. funtów. W chwili pisania tego artykułu ofiary "Oszusta z Tindera" zebrały ponad 67 tysięcy funtów.
Polak w "Oszuście z Tindera"
Przypomnijmy również, że post na profilu "Pokój Adwokacki" potwierdził domysły widzów netfliksowego hitu: ochroniarz głównego bohatera Peter to w istocie Piotr. Do tej pory mogliśmy wysnuwać tylko takie tezy – w jednym ujęciu, gdy pokazywane są bilety lotnicze, faktycznie widać polskie imię. Z dokumentów wynika również, że mężczyźni bywali w Warszawie."Mleko się już wylało, nie ma sensu eskalować rozmiaru krzywdy i szkody, jakiej za sprawą tej publikacji doznał cichy (bo niezapytany o zdanie) bohater drugiego planu, czyli Piotr K. (ochroniarz głównego bohatera)" – czytamy we wpisie prawniczki.
Przedstawicielka mężczyzny wskazuje, że Netflix bezprawnie wykorzystał wizerunek, nie uzyskał wymaganej prawem zgody na wykorzystanie wizerunku i pomimo dysponowania danymi osobowymi i kontaktowymi pokrzywdzonego nie dał pokrzywdzonemu możliwości wypowiedzenia się w materiale.
Piotr K. żąda od Netfliksa przeprosin, które miałyby być widoczne na stronie głównej platformy przez 60 dni, a także odszkodowania w wysokości 3 milionów euro: 2 milionów w związku z doznaną krzywdą i kolejnego miliona tytułem "odszkodowania wynikającego z braku możliwości dalszego wykonywania zawodu specjalisty ochrony osób i mienia".
Joanna Parafianowicz w piśmie przekonuje, że jej klient jest osobą poszkodowaną, nie był zaangażowany w przedstawiony w filmie proceder i nie miał wiedzy na temat działań Simona Levieva.
Czytaj także: Nie możesz zapomnieć o "Oszuście z Tindera"? Tych 6 dokumentów zszokuje cię jeszcze bardziej
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut