Zapłakana Maliszewska po upadku na igrzyskach. "Czuję wstyd, że nie zrobiłam tego, co chciałam"
Natalia Maliszewska na ćwierćfinale zakończyła swój udział w rywalizacji na 1000 metrów w short tracku. Polka zaliczyła upadek na ostatnim okrążeniu, walcząc o wejście do czołowej trójki, liczącej się w grze o awans. Po zakończonym starcie Maliszewska nie ukrywała łez przed kamerami Eurosportu.
Młodsza z sióstr Maliszewskich wystartowała na dwa razy dłuższym dystansie dosłownie kilkanaście godzin po utraconej szansie na udział w swojej koronnej konkurencji. Polka na 1000 metrów awansowała do ćwierćfinału. Niestety, ostatecznie Maliszewska upadła w piątkowym biegu, kiedy mocno walczyła o wejście półfinału.
– To co było, to już jest historia. Nawet to, o czym teraz rozmawiamy. Nic i nikt za żadną cenę mi tego nie przywróci. Po prostu jest mi bardzo, bardzo przykro. Śmiałam się, że umyłam włosy, pomalowałam rzęsy, założyłam reprezentacyjny strój i byłam gotowa na to, żeby być dzisiaj w tym finale. Ale niestety nie wyszło... Następna szansa za cztery lata. Mówię o tym, co mogło się wydarzyć dzisiaj – mówiła zapłakana Polka przed kamerami Eurosportu.
Ambitna reprezentantka Polski była też mocno krytyczna w stosunku do swojego występu na dystansie, który nie jest jej ulubionym. Należy też pamiętać, że Maliszewska przez osiem dni nie trenowała na lodzie - ze względu na przymusową izolację - co z pewnością również nie pomogło przy "czuciu" lodu podczas startu.
– Jako sportowiec, jako ktoś, kto zrobił tak wiele, żeby wystartować na igrzyskach i pokazać się z jak najlepszej strony, czuję wstyd, że nie mogłam zrobić tego, co chciałam. Jest mi ciężko coś więcej powiedzieć, naprawdę chce mi się beczeć [...] Jestem cholernie dumna, że mogę reprezentować nasz kraj, mam tak duże wsparcie. Nigdy nie czułam aż takich "pleców" za sobą. Przyjeżdżając tutaj, czułam wielką moc. Mówiłam: Dajcie mi już te igrzyska. Miałam świadomość tego, kim jestem w biegu i co mogę zrobić, będąc w nim – nie ukrywała jedna z najlepszych zawodniczek na świecie na dystansie 500 metrów.
Zapytana o to, co zadecydowało o upadku w piątkowym ćwierćfinale, Polka otwarcie przyznała, że podjęła ryzyko. Maliszewska chciała po prostu awansować do półfinału.
– To była ostatnia rzecz, jaka przyszła mi do głowy, żeby jeszcze powalczyć o awans. Poszłam "po małej", ale się nie udało – skwitowała.
Polka wystartuje jeszcze na ZIO 2022 na dystansie 1500 metrów oraz w rywalizacji sztafetowej.
Czytaj także: Upadek i koniec marzeń Natalii Maliszewskiej o medalu. Te igrzyska to pasmo nieszczęść
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut