"Jesteś przeciwko aborcji? Nie idę z tobą do łóżka". Mężczyźni oskarżają kobiety o dyskryminację
– Spotykałem się z dziewczyną o zupełnie odmiennych poglądach. "Lewaczka i prawak". Śmialiśmy się, że to tacy nowi Romeo i Julia. Raz mieliśmy rozmowę o tym, co by się stało, gdyby antykoncepcja zawiodła. Ona powiedziała, że nie wyobraża sobie mieć ze mną dziecka i że widzi jedno rozwiązanie, a ja, że na aborcję na pewno bym jej nie pozwolił. To był początek końca tej relacji – tłumaczy 26-letni Konrad.
- Aborcyjny Dream Team opublikował na Facebooku grafikę zgodnie, z którą kobiety mogą odmówić randkowania z osobami, które są za zakazem aborcji. Wywołała ona zarzuty o dyskryminację wśród męskiej części internautów.
- Kwestia aborcji stała się kością niezgody w wielu związkach, kobiety randkując zwracają uwagę na to, jakie mężczyźni mają zdanie na ten temat, podkreślając, że świadczy to o ich szacunku do partnerek w ogóle.
- Mężczyzna anti-choice stał się synonimem mężczyzny nierandkowalnego – kobiety nie chcą już wchodzić w relacje z mężczyzną, który w razie niechcianej ciąży nie pozwoli im na podjęcie własnej decyzji.
Popierasz zakaz aborcji? Nie idę z tobą do łóżka
Jeszcze kilka lat temu, zanim Polskę po raz pierwszy obiegła wiadomość o zaostrzeniu prawa aborcyjnego, niewielu z nas sądziło, że aborcja może być dobrym tematem do przegadania na pierwszej (ani na którejkolwiek z kolei) randce.Z jednej strony mieściła się w kategorii tematów tabu, jak eutanazja, stosunek do religii, o które raczej nie pyta się kogoś wprost w czasie small talk'u, z drugiej - nie należała po prostu do kwestii, o których na co dzień sądzimy, że nas dotyczą. W myśl zasady: "to może przydarzyć się komuś, ale nie mi". Ostatecznie – zainteresuję się tym, jeśli zajdzie taka potrzeba.Może cię zainteresować także: "Kobiety przerywały ciążę mimo gróźb więzienia, ognia piekielnego, śmierci. I będą przerywać nadal"
Jednak już pierwsza próba zaostrzenia w Polsce prawa aborcyjnego w marcu 2016 roku i towarzyszące temu po raz pierwszy "czarne protesty" sprawiły, że temat aborcji powoli zaczął przechodzić do mainstream'u.
A dzisiaj, gdy w Polsce panuje prawie całkowity zakaz aborcji i najsłabszy dostęp do antykoncepcji w Europie, nie ma chyba osoby, która na temat dostępu/zakazu aborcji nie miałaby wyrobionego zdania. A zdecydowanie nie ma kobiety, która choć raz nie zastanowiłaby się, co zrobiłaby teraz w sytuacji niechcianej ciąży.
W sytuacji, gdy strach przed niechcianą ciążą jest wśród kobiet powszechny, nie powinien dziwić fakt, że poza dbaniem o antykoncepcję kobiety "dbają" także o to, by dobierać partnerów, którzy popierają ich prawo do decydowania o swoim ciele i w razie czego będą je wspierać w każdej decyzji. I nagle okazuje się, że niektórych mężczyzn taka postawa nie tylko oburza, ale wręcz dyskryminuje. Panowie, co jest z wami nie tak?
Anti-choice znaczy nierandkowalny
Wydawać by się mogło, że to dość naturalne, że przy wyborze partnera kierujemy się tym, by podzielał wartości, które i w naszym życiu są priorytetowe. I że to jakie ktoś ma zdanie na temat podstawowych praw człowieka, jest jednak trochę ważniejsze od tego, czy na obiad preferuje rosół, czy pomidorową. I może go dyskwalifikować – zarówno jako partnera życiowego, jak i "tylko" seksualnego.Post zamieszczony przez Aborcyjny Dream Team na Facebooku, a raczej pojawiające się pod nim komentarze, udowadniają jednak, że wielu mężczyzn poczuło się absolutnie oburzonych tym, że "kobiety mogą nie chcieć randkować z osobami, które są przeciw aborcji".
Przypominam sobie, że sama mam konserwatywnego znajomego, którego związek rozbił się o różnicę w podejściu do aborcji. Wydawało mu się, że różnice w poglądach ze swoją dziewczyną dodawały raczej pikanterii ich związkowi i sprawiały, że każdy temat zamieniał się dla nich w żarliwą dyskusję.
– Spotykałem się z dziewczyną o zupełnie odmiennych poglądach. "Lewaczka i prawak" – śmialiśmy się, że to tacy nowi Romeo i Julia. Znasz mnie, wiesz, że nie lubię żyć w światopoglądowej bańce. Lubiliśmy dyskutować o polityce, feminizmie, przerzucać się argumentami. Czasem miałem wrażenie, że nas to rozwija, czasem, że po prostu lubimy się przekomarzać – tłumaczy.
Sytuacja zaczęła się komplikować, gdy dyskusje przestały dotyczyć "teorii feminizmu", a przeszły na bardzo praktyczny temat: co para zrobiłaby, gdyby antykoncepcja zawiodła.
– Ona powiedziała, że nie wyobraża sobie mieć ze mną dziecka i że widzi jedno rozwiązanie. Ja, że na aborcję na pewno bym jej nie pozwolił. To był początek końca tej relacji. Ona poczuła się zaatakowana, mówiła, że odbieram jej prawo do decyzji – wyjaśnia dalej.
Tłumaczy, że wtedy uważał dziecko za "początkową niedogodność", wydarzenie, którego nie oczekiwał, ale był pewny, że z czasem byłby z tamtą partnerką szczęśliwy, nawet w scenariuszu, którego nie planowali.
Problem w tym, że nie tylko "nie planowali" takiego scenariusza, ale on od początku wiedział o jej wyraźnym sprzeciwie, który wolał ignorować. Para rozstała się.
– Dzisiaj widzę, jakie to było naiwne myśleć, że niechciana ciąża jest czymś pozytywnym, co może kogokolwiek do siebie zbliżyć. Rozstaliśmy się też z powodu innych problemów, ale dzisiaj mogę się tylko cieszyć, że nigdy do "wpadki" nie doszło i nie miałem szansy zrobić tego, co zapowiedziałem, czyli zakazać jej decyzji – dodaje.
Okazuje się, że czas czarnych protestów przełożył się na okres gorących dyskusji w wielu związkach. 27-letnia Alicja na pytanie, czy dziś związałaby się z mężczyzną, który jest za zakazem aborcji, odpowiada, że nie. Ale dodaje, że już z takim była.
– On był bardzo wierzący i wiedziałam, że takich tematów lepiej z nim nie zaczynać, bo dyskusję zawsze kończył słowami "nie, bo nie". W czasie strajku kobiet temat aborcji sam ciągle wypływał i on powiedział mi, że "jeśli ktoś jest nieodpowiedzialny, to powinien ponosić konsekwencje swoich decyzji". Ciekawe było to, że on o antykoncepcję nigdy nie dbał. To ja zaczęłam brać hormony, a wcześniej wiele razy przekonywał mnie do seksu bez prezerwatywy – tłumaczy.
Mężczyzna uznał więc, że niechciana ciąża i powołanie na świat zupełnie nowego człowieka może być świetną lekcją odpowiedzialności dla popełniającej błąd kobiety. Jednocześnie sam nie poczuwał się nawet do tego, by niechcianej ciąży w odpowiedni sposób zapobiec.
Takich historii nie brakuje. Dzisiejsze kobiety stawiają warunki, które w związku czy seksualnej relacji mają zapewnić im bezpieczeństwo i wsparcie, a wielu mężczyzn nie może otrząsnąć się z szoku spowodowanego tym, że kandydatki odrzucają ich tak, jak oni sami odrzucają ich prawo do decydowania o sobie.
"Zawsze powtarzałam, że nigdy nie spotykałabym się z homofobem, ksenofobem, rasistą, antysemitą. A związałam się z mizoginem, który nazywał mnie egoistką, morderczynią, feminazistką, bo powiedziałam mu, że to ja będę podejmować decyzje dotyczące mojej przyszłości. Teraz mam partnera, który na temat praw człowieka ma takie samo zdanie, jak ja" – napisała mi internautka, którą zaczepiłam pod postem Aborcyjnego Dream Teamu.
Tolerancja wobec nietolerancji?
I jak to zawsze bywa w czasie dyskusji o prawach kobiet – znikąd pojawiają się mężczyźni obrażeni, skrzywdzeni i jawnie dyskryminowani faktem, że takowe w ogóle istnieją.Przerażeni, że kobieta ma prawo decydować o sobie i o zgrozo – odrzucać ich jako partnerów seksualnych i życiowych, nawet jeśli opowiadają się za (dotyczącym bezpośrednio jej ciała!) zakazem aborcji.
Niektórzy z nich krzyczą wręcz o nietolerancji. Zarzucając, że są ofiarami, które, tak jak osoby o konkretnej rasie, kolorze skóry, płci, orientacji seksualnej są po prostu dyskryminowane.
Zapominając kompletnie o tym, że ich poglądy w przeciwieństwie do wymienionych przez nich cech stałych, można, a nawet należałoby w XXI wieku zmienić. Zapominają także zupełnie o paradoksie tolerancji, zgodnie z którym tolerancyjne społeczeństwo nie może tolerować nietolerancji.
Jeśli oczekujecie być traktowani przez kobietę jako potencjalny partner, warto byłoby wykazać się tolerancją w tak "radykalnym" poglądzie, jak ten, że wasza partnerka zasługuje na podstawowe prawa.
Mała podpowiedź: odbieranie jej człowieczeństwa, może zostać przez nią odebrane jako "red flag". Jeśli nadal nie możecie się z tym pogodzić, warto zapamiętać, że nowym randkowym hasłem stało się: "Jesteś przeciwko aborcji? Nie idę z tobą do łóżka".