Agnieszka Gozdyra w "Hallo Haller": Nie kupuję fasadowego feminizmu

Natalia Kamińska
Agnieszka Gozdyra, czyli dziennikarka i prezenterka telewizji Polsat News była gościem kolejnego odcinka podcastu Doroty Haller "Hallo Haller". W rozmowie poruszono wiele tematów: od stresu na wizji podczas programów na żywo, po feminatywy, feminizm oraz środowisko LGBT. Dziennikarka zadeklarowała, iż nie lubi "fasadowego feminizmu", czyli takiego, kiedy ktoś bardzo skupia się np. na feminatywach, ale już nie stanie w obronie kobiety w klubie.
Dziennikarka Agnieszka Gozdyra była gościem podcastu "Hallo Haller". Fot. naTemat.pl
Dziennikarka opowiedziała w podcaście "Hallo Haller" m.in. o tym, jak radzi sobie ze stresem podczas pracy w telewizji, w tym także przy tworzeniu programu na żywo.

Gozdyra o pracy przy programie na żywo

– Stres jest w ciągu dnia. Jak rusza kamera stres odpuszcza. To jest najlepszy moment dnia – odpowiedziała. Jak wyjaśniła, stresujące w ciągu dnia jest m.in. to, czy uda się zaprosić takich gości, jacy byli zaplanowani oraz zrealizować zamierzony pomysł dotyczący danego odcinka.

Agnieszka Gozdyra wyznała też, że ma "podły charakter", ale w pozytywnym sensie. – Mam wrażenie, że umiem zapanować nad biegiem wydarzeń, który może być w programie niespodziewany czy nad niesfornym gościem – wytłumaczyła.

Prezenterka odniosła się także do tego, że jest postrzegana jako bardzo wyrazista osoba i ma pogląd na każdy temat. Jak mówiła, w tym roku kończy 50 lat i coraz bardziej szkoda jej czasu, aby "naparzać się" w Internecie. – Coraz rzadziej taka wymiana opinii jest wymianą opinii – oceniła, dodając, że są ludzie, których i tak się nie przekona.

W rozmowie poruszono również kwestię feminatywów. Gozdyra wspominała, że dostała kiedyś wiadomość od prowadzącej Doroty Haller, którą zna prywatnie, że nie powinna jako nowoczesna kobieta pisać o sobie "dziennikarz". – Ja się tego nie boję. To u mnie nie wynika ze strachu, ale z wyczucia językowego. Wyczucie językowe jest bardzo istotną kategorią, w związku z tym ja nie mam problemu, żeby powiedzieć o sobie, że jestem dziennikarzem i w niczym mi to nie uwłacza – wyjaśniła. W jej ocenie nie będzie przez to mniej dziennikarką, jeśli nazwie się dziennikarzem.

Gozdyra o feminizmie i feminatywach

Nie obyło się tutaj także bez wspomnienia feminizmu. Gozdyra mocno zadeklarowała: "nie kupuję i nie lubię takiego feminizmu, który jest fasadowy". Podała przykład osób, które bardzo zwracają uwagę na to, czy ktoś używa feminatywów, ale ma już problem, aby zareagować, kiedy ktoś w klubie traktuje źle kobietę. – Wtedy pytam: gdzie jesteście feministki? Wyjdźcie ze swoich norek – oświadczyła.

Obejrzyj także: O ciekawym przedstawianiu rzeczywistości za pomocą liczb. "Można nimi wiele spraw odkłamać"

Dziennikarka odniosła się też do zarzutu, że jest w kontrze do środowiska LGBT. Jak mówiła, twierdzenie, że jest kontrze do całego środowiska, gdyż nie spodobał jej się ktoś z tego środowiska, "jest poważnym fikołkiem intelektualnym". Zadeklarowała, że są oczywiście środowiska, których nie akceptuje. Wymieniła myśliwych i grupy, które są ksenofobiczne.

– Nie podoba mi się takie podejście, że będę popierała, co powie każdy przedstawiciel środowiska LGBT, ponieważ w każdej grupie są ludzie fajni i niefajni. Jeśli skrytykuję kogoś z tego środowiska, to prawdopodobnie krytykuję tę osobę za jego postawy i poglądy, a nie środowisko jako takie – podkreśliła.

Prowadząca podcast zapytała również dziennikarkę, czy jest coś, czego żałuje w życiu. Jak stwierdziła, nie ma sensu o tym myśleć, bo tak nie pójdzie się do przodu. – Życie tak "zachrzania", że nie ma co – zauważyła, dodając jednocześnie, że oczywiście każdy ma momenty refleksji. Gozdyra jest zdania, że trzeba z różnych doświadczeń wyciągać wnioski.
Nowe odcinki rozmów z inspirującymi kobietami ukazują się w każdą środę o 20.00 na stronie głównej naTemat.pl, naszym kanale YouTube i Spotify.
Czytaj także: "Jestem zadaniowcem". Prof. Śledziewska o łączeniu nauki z wychowywaniem syna w spektrum autyzmu