To może być najpotężniejszy przestępca na całym świecie. Kim jest Siemion Mogilewicz?
- Siemion Mogilewicz to rosyjski biznesmen i gangster. Powszechnie uważa się, że to on stoi na czele groźniej rosyjskiej grupy przestępczej braci sołncewskiej.
- Mogilewicz znany jest również jako "Człowiek o siedmiu twarzach" ze względu na posługiwanie się przynajmniej siedmioma nazwiskami.
- Rosyjski mafioso był bohaterem jednego z odcinków serialu dokumentalnego Netflixa "Najbardziej poszukiwani przestępcy".
Brać sołncewska – jedna z najgroźniejszych grup przestępczych na świecie
Brać sołncewska to jedna z największych i najgroźniejszych organizacji przestępczych na świecie. Została założona w latach 80. przez Siergieja Michajłowa, pozującego na szanowanego biznesmena.
Michajłow został schwytany w 1998 roku i miał zeznawać jakoś świadek koronny przeciwko swoim ziomkom z gangu. Nigdy jednak tego nie zrobił – przed procesem został zastrzelony przez "nieznanych sprawców".
Na miejsce Michajłowa wskoczyli Wiaczesław Iwankow i Siemion Mogilewicz. Iwankow (ps. Japończyk) został aresztowany w Nowym Jorku, a następnie wydany rosyjskiemu wymiarowi sprawiedliwości i chociaż był oskarżony m.in. o zabicie dwóch tureckich gangsterów, został wypuszczony przez prokuraturę.
Gangster do śmierci utrzymywał, że prawdziwymi szefami braci sołncewskiej są funkcjonariusze rosyjskich służb specjalnych. W 2009 roku Iwankow podzielił los Michajłowa – mafioso został zastrzelony przez snajpera po wyjściu z restauracji. Na scenie pozostał Siemion Mogilewicz, który obecnie uważany jest za jedynego bossa rosyjskiej mafii.
Kim jest Siemion Mogilewicz?
Siemion Mogilewicz urodził się 30 czerwca 1946 roku w Kijowie. Mafioso znany jest także jako "Człowiek o Siedmiu Twarzach" ze względu na posługiwanie się co najmniej siedmioma nazwiskami oraz pięcioma paszportami. Gangster miał prawdopodobnie przynajmniej trzy żony.
Mogilewicz zaczynał od handlu złotem i walutą na dworcu kolejowym w Kijowie. Znany był wtedy (w latach 70.) jako cinkciarz "Kidała" ("Naciągacz"). Z kolei bogaczem uczyniło go zdobycie zamówienia na utrzymywanie toalet na dworcach.
Jako rezydent rosyjskiej mafii we Włoszech koordynował nielegalny import broni z krajów poradzieckich dla ogarniętej wojną Jugosławii. Masowo podrabiał też wtedy słynne jaja Faberge oraz prowadził sieć domów publicznych na Węgrzech.
Właśnie na Węgrzech udało mu się wejść w handel surowcami energetycznymi. Nazwisko Mogilewicza szybko zaczęło być kojarzone z firmami pośredniczącymi w handlu turkmeńskim i rosyjskim gazem, który trafiał później m.in. na Ukrainę, do Polski oraz do innych europejskich państw.
Te firmy zdaniem specjalistów miały służyć przede wszystkim do pobierania z nich lewych pieniędzy, które następnie były rozdzielane pomiędzy podejrzanych polityków i biznesmenów z Moskwy oraz Kijowa.
Czytaj także: https://natemat.pl/391845,oto-5-najbardziej-znanych-miejsc-zwiazanych-z-polska-mafia-listaMogilewicz ma tak silne powiązania z ukraińskim oraz rosyjskim biznesem i polityką, że dla wielu komentatorów rosyjskiej rzeczywistości jego aresztowanie w Moskwie w styczniu 2008 roku było szokiem. Późniejsze, szybkie wypuszczenie na wolność jeszcze przed rozprawą sądową, było nie mniej zaskakujące.
Gangster został wówczas zatrzymany w związku z zarzutami o przekręty podatkowe w firmie Arbat Prestiż, czyli rosyjskiej sieci sklepów z luksusowymi kosmetykami. Jej właściciel Władimir Niekrasow miał wraz z Mogilewiczem oszukać fiskusa na 1,5 mln dolarów. Niekrasow twierdził później, że został aresztowany tylko po to, by sypnąć na Mogilewicza.
Jak donosił wtedy rosyjski dziennik "Wiedomosti", aresztowanie i zwolnienie szefa rosyjskiej mafii mogło być związane z ówczesną polityką gazową Rosji wobec Ukrainy. Kiedy Mogilewicz siedział w więzieniu, premier Julia Tymoszenko po raz pierwszy od czasu upadku ZSRR zezwoliła Gazpromowi na handel gazem na Ukrainie.
Tymoszence i Władimirowi Putinowi udało się wówczas wyeliminować z rynku handlu gazem na Ukrainie i w Europie Środkowej firmę RosUkrEnergo, z którą podobno miał powiązania właśnie Mogilewicz, jednak nigdy nie udało się tego udowodnić.
Inna teoria głosi, że gangster może sporo wiedzieć o nieczystych interesach Gazpromu, który przez wiele lat wspierał finansowo kremlowskich liberałów z Dmitrijem Miedwiediewem na czele.
Być może więc szefa braci sołncewskiej wpakowano wtedy do więzienia, by nie ujawnił żadnych kompromitujących informacji na temat startującego wówczas w wyborach prezydenckich Miedwiediewa.
Zarzuty USA wobec szefa braci sołncewskiej
W USA Siemion Mogilewicz figuruje na liście najbardziej poszukiwanych przez FBI przestępców. Ciąży na nim długa lista zarzutów – gdyby Rosja zdecydowała się na jego ekstradycję do Stanów, mógłby dostać wyrok 390 lat więzienia.
Oskarża się go m.in. o zdefraudowanie 150 mln dolarów z jednej z amerykańskich firm, a następnie wyprowadzenie tych pieniędzy do rajów podatkowych; wymuszanie oraz planowanie zamachu na dziennikarza śledczego podążającego jego tropem.
O mafiosa Waszyngton zaczął upominać się już pod koniec lat 90. Mogilewicz zapadł się wtedy pod ziemię i zamieszkał pod Moskwą jako Siergiej Sznajder. Chociaż udzielał się w rosyjskim życiu publicznym, rosyjscy prokuratorzy zapewniali Amerykanów, że "nie potrafią odnaleźć Siemiona Mogilewicza".
Szefa braci sołncewskiej szuka Interpol, FBI i MI6. Sam Siemion Mogilewicz w udzielonym wiele lat temu BBC wywiadzie stwierdził, że jest tylko biznesmenem, na którego świat uwziął się, bo... pali za dużo papierosów. Siemiona Mogilewicza nie odnaleziono do dziś.
Może Cię zainteresować również: