Wstrząsające sceny u Rosjan. Trenerka zrugała 15-letnią łyżwiarkę, wszyscy mają już tego dość
Zapłakana Kamila Walijewa, załamane Anna Szczerbakowa i Aleksandra Trusowe, które zdobyły złoty i srebrny medal olimpijski w Pekinie. Do tego wściekła trenerka Eteri Tutberidze, dopingowa afera i nieludzkie metody przygotowań rosyjskich łyżwiarzy do igrzysk. A przecież mówimy o nastolatkach, które nigdy nie powinny znaleźć się w takich warunkach. Czy zbliża się przełom, który pomoże chronić dzieci porwane przez sportową machinę bez żadnego wsparcia i kontroli?
Ten obrazek na długo pozostanie w pamięci kibiców i sportowców na świecie. 15-letnia Kamila Walijewa walczyła o złoty medal olimpijski w programie dowolnym, była liderką zmagań i wielką faworytką. Ale wszystko co działo się wokół niej podczas igrzysk w Pekinie, fala krytyki, presja i ogromne oczekiwania, skumulowały się podczas decydującego przejazdu. W efekcie dwa razy upadła i zajęła czwarte miejsce.
Jak zareagowała na błędy i porażkę genialnej łyżwiarki jej trenerka, Eteri Tutberidze? Zrugała zapłakaną łyżwiarkę i nie miała dla nastolatki nawet cienia zrozumienia. – Dlaczego odpuściłaś? Wytłumacz mi to, dlaczego? Dlaczego zupełnie przestałaś walczyć? – krzyczała do Walijewej Tutberidze, wściekła po porażce swojej zawodniczki. To o tyle dziwne, że złoto wywalczyła Anna Szczerbakowa, a srebro wzięła Aleksandra Trusowa.
Eteri Tutberidze i tak była wściekła, być może chciała zgarnąć wszystkie trzy medale, a może nie potrafi przegrywać. O tym, że dla swoich łyżwiarek od lat jest okrutna wiedzą wszyscy. O tym, że wokół kadry i ekipy prowadzonej przez Tutberidze kręcą się podejrzane osoby, w tym lekarz Filipp Szwecki, szef od dopingu, wiemy od niedawna. Jedno się nie zmienia: opiekunka Rosjanek to osoba nad wyraz toksyczna i bezwzględna. Co opisaliśmy niedawno w naTemat.
Szokujące są kulisy rywalizacji solistek. Awanturę zrobiła Eteri Tutberidze Aleksandra Trusowa, trzecia w rywalizacji, od lat ofiara swojej trenerki i rosyjskiej "fabryki talentów" czy "hodowli ludzi", jak określają szkołę Tutberidze media oraz eksperci. – Wszyscy mają złoty medal, oprócz mnie. Nienawidzę łyżwiarstwa! Nienawidzę tego sportu! Nigdy więcej nie będzie jeździć. Nigdy! – krzyczała wściekła Aleksandra Trusowa.
Dodatkowo łyżwiarka wykrzyczała w swojej trenerki, że "wiedziała o wszystkim", co można łączyć z doniesieniami mediów, dotyczącymi świadomości nielegalnych praktyk stosowanych przez rosyjską kadrę łyżwiarską. Na dopingu przyłapano Kamilę Walijewa, ale ciężko uwierzyć, by innym łyżwiarkom w grupie podawano odmienne środki, niż 15-latce. Szczerbakowej i Trusowej jednak na dopingu nikt nie przyłapał.
Tak czy siak załamana Kamila Walijewa i nieludzka reakcja Eteri Tutberidze są symbolem upadku Rosjan w olimpijskiej rywalizacji. Doping, mobbing, drastyczne metody i okrutne treningi. A wszystko dla medalu olimpijskiego. Sprawa staje się o tyle niebezpieczna dla łyżwiarek, że wszystkie są jeszcze nastolatkami i warunki w drużynie narodowej mogą się odbić na ich zdrowiu na całe życie.
"To jest chwila, kiedy trzeba powiedzieć: biedne dziecko. Nie powinno się jej stawiać w takiej sytuacji. Nie powinna tu być, stała się twarzą problemu większego niż ona sama" – napisała na Twitterze poruszona całą sytuacją Ashley Wagner, łyżwiarska wicemistrzyni świata z 2016 roku. Jej głos nie jest odosobniony, a na Rosjan spadła fala krytyki. Paradoksalnie kwestia dopingu wyciągnęła na światło dziennie znacznie gorsze problemy.
"Nie powinno się jej zezwalać na udział w tej rywalizacji. To straszne pod każdym względem, że znalazła się w takiej sytuacji" – dodała Polina Edmunds, inna mistrzyni sprzed lat. "Rosja popełnia błędy niedopuszczalne w sporcie i nie wyciąga z nich później żadnych wniosków" – oburza się Irina Rodnina, trzykrotna mistrzyni olimpijska w barwach ZSRR, obecnie deputowana do Dumy.
Sportowy świat jest poruszony historią Kamili Walijewej, a coraz więcej osób zwraca uwagę na jej otoczenie i na to, jak rosyjska kadra łyżwiarzy jest zbudowana. Zbierają się czarne chmury nad głowami Eteri Tutberidze, Siergieja Dudakowa i Daniiła Glejchengałza, którzy są odpowiedzialni za wyniki i przygotowanie zespołu. Mordercze treningi, poniżanie i zastraszanie zawodniczek, a na dokładkę faszerowanie lekami i dopingiem, za co odpowiada tajemniczy dr Filipp Szwecki, spec od dopingu.
"Presja, której poddano Kamilę Walijewą, jest poza moim wyobrażeniem. Nie mogę zrozumieć tego niewyobrażalnego chłodu, który spotkał łyżwiarkę po występie ze strony jej otoczenia. Nawet w telewizji czuć było ten ogromny chłód i dystans płynący ze strony jej otoczenia" – grzmi szef MKOl Thomas Bach i zapowiada, że federacja przyjrzy się dokładnie otoczeniu łyżwiarki i osobom, które tworzą rosyjską kadrę.
Media piszą wprost o metodach rodem z NRD oraz ZSRR, czyli dwóch szkół dopingowych sprzed dekad, które charakteryzowała "produkcja" zawodników i wyników. Kosztem zdrowia fizycznego i psychicznego sportowców, kosztem olimpijskich zasad i kosztem wszystkich, którzy się sprzeciwiali. Przypadek Kamili Walijewej wywołał dyskusję na temat dopuszczania do startu w igrzyskach nieletnich sportowców.
Ten problem jest żywy od lat, a dotyczy nie tylko łyżwiarstwa figurowego czy snowboardu, ale też np. gimnastyki czy rywalizacji deskorolkarzy, którzy debiutowali w olimpijskiej rywalizacji latem w Tokio. Gdzie są granice zawodowego sportu i jak je postawić? "Igrzyska to nie jest miejsce dla dzieci" – apelują dziennikarze, eksperci oraz sami sportowcy. Inaczej przypadków takich, jak Walijewej i Rosjan będzie więcej.
Czy właśnie zaczyna się rewolucja? Mamy taką nadzieję. Inaczej komuś stanie się krzywda, a podobne tragedie staną się znakiem rozpoznawczym igrzysk. Osoby takie jak Eteri Tutberidze nie powinny nigdy opiekować się nastoletnimi sportowcami, o ile jakimiś w ogóle. Inaczej w drodze po sukces człowieczeństwo stanie się kwestią drugorzędną, a liczyć się będzie tylko wynik i miejsce na podium.
Czytaj także: Wstrząsające sceny w rosyjskim obozie po przegranej Walijewej. "Nienawidzę wszystkich!"
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut