W wieku 20 lat zaczęła nagrywać amatorskie porno. "To nie był przymus, a spełnienie marzeń"

Agnieszka Miastowska
– Ludzie zarzucają mi, że sprzedaję swoje ciało, ale dla mnie takim samym sprzedawaniem swojego ciała jest praca na etat, dla niesprawiedliwego szefa, w ciągłym przemęczeniu – to też eksploatowanie swojego ciała dla kogoś. Ja po prostu operuję innymi częściami ciała, zarabiając na nim. Z 80 naszych filmów opublikowanych w internecie, miesięcznie zarabiamy po dobrej wypłacie na głowę. Nagrywanie porno to plan na przyszłość i spełnione marzenie – wyjaśnia 22-letnia szatynka, którą w internecie znajdziecie pod nickiem Cherry Candle.
Archiwum prywatne Cherry Candle

Z Pornhuba na TikTok

80 proc. Polaków regularnie lub sporadycznie ogląda treści pornograficzne. Trudno wyobrazić sobie zresztą kogoś, kto choć raz w "tamte rejony" internetu się nie zapuścił. Szczególnie w czasach, w których dostęp do treści pornograficznych jest łatwiejszy niż kiedykolwiek, możliwy jednym kliknięciem bez weryfikacji i z pełną anonimowością.
Obcowanie z pornografią od lat nie wymaga już zaopatrzenia się w czasopismo nazywane potocznie świerszczykiem lub wypożyczenia filmu na kasecie VHS.


Pornografia stała się nie tylko dostępna, ale też widoczna. I nie chodzi tylko o to, że seks wylewa się z reklam, bilbordów i sprzedaje nawet produkty zupełnie się z nim na pierwszy rzut oka niekojarzące. Widoczne stały się także osoby, które ją tworzą.

Camgirls, aktorki i modelki porno są jednymi z osób, których pracę określa się mianem sexworkingu, walcząc tym samym ze stygmatyzacją, z którą od zawsze spotykały się pracownice seksualne. A walka ta przynosi swoje efekty.

Przestajemy mówić o pracy seksualnej jak o czymś, czego podejmują się kobiety "niemające innego wyboru". Aktorki ze stron porno wchodzą na social media - prowadzą Instagrama, TikToka czy Youtube, na których albo reklamują swoją działalność i nawiązują do pornograficznego contentu, albo wprost przeciwnie – pokazują się od zupełnie innej strony prywatnej.

Praca w porno? Marzenie!

Wiele kobiet podkreśla, że seksualna praca przed kamerą nie ma nic wspólnego z desperacką próbą zdobycia pieniędzy, a wprost przeciwnie – zapewnia im o wiele lepsze warunki pracy i pensję niż zawody bardziej społecznie szanowane.

Wśród aktorek porno nie brakuje byłych ekspedientek sklepowych, pracowniczek magazynów czy gastronomii, ale także nauczycielek, trenerek personalnych czy pracownic korporacji. A także osób takich, jak Cherry Candle, która przyznaje wprost, że branża porno od zawsze była jej marzeniem i... pierwszą poważną pracą, którą zaczęła w wieku niespełna 20 lat.

A słowo "przymus" w ogóle nie pojawia się w jej słowniku dotyczącym pracy. W rozmowie ze mną podkreśla, że w branży porno, chce zdobyć popularność i "dojść na szczyt". Cokolwiek tym szczytem się okaże.

A gdy wygooglujecie ją na stronach, na których trzeba potwierdzić swoją pełnoletniość, pierwszym co was zaskoczy, będą liczby. Liczba wyświetleń filmów: 7 938 464.
Wyświetlenia profilu: 1 962 557. Ale jak sama przyznaje – to zdecydowanie za mało.

Agnieszka Miastowska: Czy pamiętasz, od czego zaczęło się twoje zainteresowanie światem porno? Co było takim punktem zapalnym, że pomyślałaś, jak mało kto – ja mogę to robić?

Cherry Candle: Myślę, że to się zaczęło od ciekawości. Trochę o tym czytałam i stwierdziłam, że mogłabym się w tym odnaleźć, ale właśnie amatorsko – nie dla producentów.

Jak to się stało, że trafiłaś do branży filmów dla dorosłych?

Zaczęło się to dwa lata temu. Nagrywanie filmów porno zawsze było moim skrytym marzeniem, ale także szczególnie mojego partnera. Jako facet marzył o tym, żeby wejść do tego biznesu i zrobiliśmy to razem, ale ja też wcześniej o tym myślałam. Nie miałam tylko z kim tego zrobić. Gdy się poznaliśmy, nie musieliśmy nawzajem się na to namawiać. Wzięliśmy kamerę, nagraliśmy pierwszy film i opublikowaliśmy w internecie, żeby zacząć na tym zarabiać.

Na Pornhubie?

Tak, od początku chcieliśmy na tym zarabiać i tam zaczęliśmy działać.

Ile do tej pory nagrałaś filmików?

Myślę, że będzie ich już około 300-400.

Wystarczy się zalogować i wrzucić firm?

Nie, takie strony są szczególnie chronione, żeby nie było na nich nielegalnych treści np. z osobami niepełnoletnimi. Trzeba podpisać wiele zgód, poświadczyć to dowodem osobistym czy paszportem – nie można pozostać anonimowym.

Wrzuciliście filmik i czekaliście na to, aż ktoś znajomy was rozpozna?

Szczerze mówiąc, to na początku nie sądziliśmy, że ktoś to w ogóle zauważy, myśleliśmy, że zginiemy w tysiącach filmów. Jednak my nigdy się z tym nie kryliśmy, gdy ktoś pytał, czym się zajmujemy, mówiliśmy, że nagrywamy filmy porno. Ale też na początku tego nie reklamowaliśmy. Od razu poinformowaliśmy też znajomych i rodziny, że takie rzeczy z naszym udziałem można znaleźć w internecie.

Jak zareagowali?

Niestety nie mogłam z nimi porozmawiać twarzą w twarz, ponieważ gdy to wszystko się zaczęło, mieszkałam z moim partnerem na Sardynii. Rozmowa odbyła się telefonicznie, nawet kilka razy. Mieli dużo pytań i oczywiście martwili się, czy na pewno wiem, co robię. W mojej rodzinie powtarza się, że rodzina jest po to, by kochać i wspierać, nie oceniać. 

Uważam, że do tej pracy mimo wszystko pasuje słowo „normalna”, ale wiem, że dla większości osób jest zbyt kontrowersyjna, bo seks to temat tabu. Ale od części bliskich otrzymaliśmy wsparcie, akceptację.

Część znajomych się natomiast „wykruszyła”, ale uważam, że dobrze, że tak się stało. Jeśli ktoś uważa, że jest poszkodowany przez to, co robi osoba trzecia i czuje się tym zagrożony, to świadczy o jego własnym problemie. I cieszę się, że takich osób wokół mnie już nie ma.

Czuli się zagrożeni tym, co robicie?

Nie chcieli być kojarzeni z osobami grającymi w porno, bo jest to "coś, czego powinniśmy się wstydzić" i tym samym, nie chcą brać na siebie tego ciężaru, tej opinii innych.

Rodzice okazali się bardziej tolerancyjni niż młodsi od nich znajomi?

Zdecydowanie.

Granie w porno to dla was praca na pełny etat czy coś, czym zajmujecie się obok?

Powiedziałabym, że to jest nawet praca na o wiele więcej niż jeden etat. Na początku w ogóle nie spodziewaliśmy się, że taka praca będzie wymagała tyle czasu i energii.
Archiwum prywatne Cherry Candle
Mogę powiedzieć, że 20-minutowy film, który pojawia się na Pornhubie czy innej stronie porno, to 12-godzinny dzień pracy.  A poza nagrywaniem, montowaniem i reklamą musimy jeszcze prowadzić social media, Instagrama, Tiktoka, Onlyfans, odpisywać na maile, mieć czas na życie prywatne.

Niektórym wydaje się, że wystarczy nagrać kilka filmów, opublikować je w internecie i zarobi się na tym fortunę. Podczas gdy przebicie się z tego tłumu profesjonalnych aktorów i ludzi, którzy próbują amatorsko nagrywać porno, jest naprawdę trudne. Nam zajęło to 2 lata, by móc się nazwać znanymi.

Jak myślisz, co zdecydowało o tym, że to akurat wam udało się wybić na Pornhubie?


Uważam, że przez te dwa lata robiliśmy wszystko, żeby zacząć na tym zarabiać. Nagrywaliśmy regularnie, zakładaliśmy social media i dużo w to inwestowaliśmy. Cały czas zresztą inwestujemy, kupując lepszy sprzęt do nagrywania i edycji, żeby z filmu na film było widać różnicę w jakości i różnorodności, żeby trafić do jak największej liczby odbiorców.

Wolisz mówić o sobie aktorka czy modelka, to granie w seks czy pokazywanie go?

Nie widzę różnicy w tych słowach, ale my w naszych filmach staramy się pokazać sto procent prawdziwości i nagrywać seks tak, jak on u nas po prostu wygląda.

Wiele osób pyta cię, czy nie boisz się, że będziesz miała problem ze znalezieniem partnera przez to, co robisz. Ale ty nagrywasz ze swoim facetem – czy to ma swoje wady?

Faktycznie filmy pornograficzne są wielką częścią naszego życia, która już zresztą nigdy nie zniknie. My oczywiście nie planujemy się rozstawać, a raczej spędzić ze sobą życie, więc nie zastanawiam się nad tym, co mój kolejny partner myślałby o tych filmach.

Ale naszym zdaniem największym zagrożeniem związku jest brak dobrego seksu – my sobie bardzo ufamy, a ta praca daje nam możliwość odkrywania w sferze seksualnej nowych rzeczy. 

Nie mówię, że nie można tego robić poza kamerą! Ale obydwoje marzyliśmy o takiej pracy i teraz czujemy się usatysfakcjonowani i związkowo, i zawodowo. A głównym fundamentem tego wszystkiego jest zaufanie.

Mimo całego hejtu, który dostajemy, to mamy też dużo pozytywnych wiadomości. Ludzie piszą, że jesteśmy prawdziwi, a nasze filmy pozwoliły się im otworzyć na nowe doznania seksualne, odważyć się, rozwinąć swoją seksualność. Mamy radość, że robimy coś, co cieszy innych.

Satysfakcja to jedno, a zarobki? Czy to też główna z zalet tej pracy?

Jeśli mam być szczera to tak. Jeśli ktoś wie, jak i gdzie umieścić swoje filmy, może mieć niezłe przychody miesięczne z kilku stron, co w całości daje nam dobrą wypłatę.

Ile można zarobić na Pornhubie?

Pornhub płaci za wyświetlenia oraz różne dodatki, jak reklamy. W sumie nigdy nie liczyliśmy, ile wychodzi na każdym filmie. Ale z około 80 naszych filmów w całości miesięcznie mamy po dobrej wypłacie na głowę.

Poza Pornhubem masz też Onlyfans – co tam robisz?

OF to dodatkowa strona, na której mogę pokazać inne treści, sprzedaje tam swoje ekskluzywne usługi – filmy, zdjęcia, treści na zamówienie, sprzedaje nawet swoje prywatne przedmioty np. bieliznę, skarpetki, ciuchy, moje zdjęcia z podpisem. To też jedyna strona, na której piszę osobiście z fanami. 

To bardziej prywatne niż obejrzenie filmu ze mną. I jedyne miejsce, gdzie naprawdę odpisuję fanom i mogą mnie poznać.  Za miesięczną opłaconą subskrypcję, odwdzięczam im się poświęcaniem  czasu. Niektórzy chcą ze mną porozmawiać, jak z koleżanką – zapytać, jak minął mi dzień.

Czy OF daje podobne zyski jak PH?

U mnie subskrypcja kosztuje 10$ i bardzo często robię nawet promocje. W skład subskrypcji wchodzi to, co sami sobie wybierzemy. Moi subskrybenci otrzymują ode mnie około 500 postów (filmy i zdjęcia), codziennie nowy post, możliwość pisania ze mną oraz zamówienia spersonalizowanego materiału lub filmy ze współprac.

W naszym przypadku OF daje nam o wiele większe zarobki od Pornhuba. Mamy dużo subskrybentów, którzy lubią zamawiać filmy lub po prostu mnie rozpieszczać. Mam też kilku wielbicieli, którzy są ze mną prawie od początku mojej kariery dlatego, że dostarczam im dobry materiał oraz spędzam z nimi czas.

To wszystko pozytywy, a co z negatywami tej pracy?

Zdecydowanie hejt, który spotkał nas w największej dawce na TikToku. Odechciewało mi się włączać tę platformę – spotkaliśmy się tam nie tylko z obrażaniem mnie ze względu na pracę seksualną, ale też z rasizmem – mój partner pochodzi z Włoch i ma ciemniejszą karnację. 

Był wyzywany, a do mnie hejterzy kierowali wręcz zarzuty o to, że nie związałam się z Polakiem. Byłam obrażana na każdy możliwy sposób. Mimo że wszędzie mówimy wprost, że jesteśmy parą, to słuchałam, że jestem prostytutką, która robi to z każdym.

Praca w sexworkingu powinna być znormalizowana i ja do tego dążę. Mam wokół siebie małą społeczność ludzi, którzy śledzą mnie na swoich mediach społecznościowych i chcę ich uświadamiać, uczyć, że otwartość na innych i ich wybory jest po prostu ważna.

Z jednej strony sexworkerki spotykają się z hejtem, z drugiej nawet edukatorki seksualne ostrzegają przed zagrożeniami wynikającymi z oglądania pornografii. To nie wpędza innych kobiet w kompleksy, nie zakrzywia obrazu seksu?

Jeżeli rozmawiamy o filmach pornograficznych, to jest wiele różnych kategorii i modelki w nich grające wcale nie są zawsze szczupłe, perfekcyjne, po operacjach plastycznych. Poza tym według mnie filmy pornograficzne mają poruszyć wyobraźnię, zainspirować nas do czegoś w seksie, pomóc osobom, które są samotne albo są w związku i chcą wspólnej rozrywki. 

Według mnie traktowanie tego, co widzimy w pornografii jako instrukcji, to tak jak traktowanie strzelaniny w filmie akcji, jak prawdziwego dramatu. To też jest rozrywka i fikcja.

Czy wiążesz swoją przyszłość z porno?

Tak, chcielibyśmy kontynuować to, co zaczęliśmy i piąć się na szczyt. Mamy bardzo dużo pomysłów związanych z sexworkingiem, ale chcemy także stworzyć konto na YouTube i tam pokazywać, jak wygląda nasze życie prywatne – nie tylko to od strony łóżka. Chcemy, żeby inni zobaczyli trochę naszej prawdziwości i życia codziennego.

Jeśli nie nagrywałabyś porno, to co byś robiła?

Zawsze chciałam być modelka. Byłam nawet na kilku sesjach zdjęciowych, ale nigdy w żaden sposób na tym nie zarabiałam. Mój facet, gdyby nie ta praca, to byłby zawodowym graczem amerykańskiego footballu. 

A jak wygląda środowisko sexworkerów – aktorów porno w Polsce. Znacie się, wspieracie, jesteście dla siebie konkurencją?

Jedną z par, którą znamy i nawet mieliśmy okazję współpracować w filmie, są Owiaks, oni też zdecydowali się pokazywać swoje prywatne życie poza planem – na Instagramie i YouTube. Jednak poza tym bardzo dużo dziewczyn propozycje współpracy odbiera jako konkurencję i próbę kradzieży im obserwatorów.

Jak chciałabyś, żeby kobiety, które grają w filmach pornograficznych, były odbierane?

Chciałabym, żebyśmy były odbierane jak normalne pracowniczki, chciałabym znormalizować ten „zawód”. Ludzie zarzucają mi, że ja sprzedaję swoje ciało, ale dla mnie takim samym sprzedawaniem swojego ciała jest praca dla kogoś, w nieodpowiednich warunkach 8 godzin dziennie, przemęczeniu – to też sprzedawanie ciała dla kogoś. Ja po prostu operuje innymi częściami ciała i uważam, że sexworking powinien być znormalizowany i akceptowany.

A co, gdy nie będziesz mogła dalej nagrywać porno?

Planuję robić to tak długo, aż wyrobimy sobie markę i nie będziemy musieli szukać innej pracy. Nie wstydzimy się tego, to nasz wybór, nie boimy się opinii innych, więc nawet jeśli w przyszłości będziemy musieli szukać innej pracy, to nie będę się obawiała i ukrywała, że takie filmiki po sieci krążą.

Jakie są jeszcze zagrożenia wynikające z tej pracy?

Zagrożeniem jest molestowanie seksualne. Wielu mężczyzn uważa, że skoro nagrywam porno, to mogą bez pytania wysyłać mi swoje nagie zdjęcia, dickpicki. Skoro jest to coś, na co nie wyraziłam zgody, to jest po prostu molestowaniem. Ludziom wydaje się, że tracę prawo do zgody i swojego ciała, skoro nagrywam.

A czy jesteście rozpoznawani na ulicy?

Tak, ostatnio w galerii handlowej mieliśmy sytuację, gdzie ktoś pokazał na nas palcem i domyśliliśmy się, że chodzi o to, że rozpoznał z nas filmu. Ale nikt jeszcze nie zdecydował się z nami porozmawiać.

A jeśli z czasem staniecie się naprawdę rozpoznawalni – nie boisz się tego, że ludzie będą kojarzyć cię z tych filmów?

Rozpoznawalności się nie obawiam, bo na nią pracuję. Zależy też, jaki będzie odbiór i sposób, w jaki zostanę zaczepiona. Uprzedmiotowienie aktorek jest tak powszechne, że obawiam się po prostu napaści, przekroczenia granic. To też pokazuje, jak wiele mamy w tej kwestii podejścia do aktorek porno, pracowniczek sexworkingu, ale też ogółu kobiet do zrobienia. Nikt nie ma prawa przekraczać naszych granic, tylko dlatego, że widział nas w internecie nago.
Czytaj także: Oglądasz porno, a jesteś w związku. Czy to zdrada? Odpowiedź brzmi: to zależy