Jest reakcja Ukrainy na działania Rosji. Armię wspomogą rezerwiści
Ukraina, w obliczu wkroczenia rosyjskich wojsk do Donbasu, postanowiła wzmocnić swoją armię. Prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał wchodzący w życie w trybie natychmiastowy dekret w sprawie poboru rezerwistów. Na razie jednak nie zamierza wprowadzać powszechnej mobilizacji.
W związku z pogłębiającym się kryzysem i działaniami Rosji, władze Ukrainy postanowiły natychmiast działać i naprawić militarne braki. – Musimy szybko uzupełnić armię ukraińską i inne formacje wojskowe – podkreślił w środę prezydent Wołodymyr Zełenski.
Zełenski: Ruszył pobór rezerwistów na Ukrainie
Ukraiński przywódca poinformował, że podpisał dekret dotyczący tej kwestii, który natychmiast wszedł w życie. – Jako naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy wydałem dekret o poborze rezerwistów w tym specjalnym okresie – tłumaczył.Czytaj także: Wykryto 100 pojazdów wojskowych przy granicy z Ukrainą. W tych miejscach zbroi się Rosja
Zgodnie z dokumentem już dziś Kijów zaczął powoływać rezerwistów. Jak przekazały w swoim oświadczeniu siły zbrojne Ukrainy, chodzi o mężczyzn w wieku 18-60 lat, którzy mieliby służyć maksymalnie przez rok.
Zełenski, informując o swojej decyzji, podkreślił jednocześnie, że wprowadzenie powszechnej mobilizacji na razie nie jest brane pod uwagę.
Reakcja Ukrainy na działania Putina i Rosji
Przypomnijmy, że Władimir Putin w poniedziałek podpisał dekret o uznaniu za niepodległe samozwańczych republik (Donieckiej i Ługańskiej) na wschodzie Ukrainy, które od 2014 roku są okupowane przez prorosyjskich separatystów. Zawarł też umowę o wzajemnej współpracy i przyjaźni z przywódcami tych "republik".Putin postanowił też wysłać do Donbasu rosyjskie wojska. Zasłaniał się "koniecznością przeprowadzenia operacji pokojowych". W swoim orędziu próbował przekonywać, że bezpieczeństwo Rosji zostało zagrożone przez działania NATO i USA". Z kolei o Ukrainie powiedział, że "nigdy nie miała tradycji własnej państwowości" i "jest nierozerwalną częścią historii Rosji".
Czytaj także: Blinken odwołał spotkanie z Ławrowem. Wyjaśnił, dlaczego spotkanie nie ma sensu
Kolejnego dnia zasugerował, że może dojść do deeskalacji, jeśli Ukraina zostanie zdemilitaryzowana i neutralna, nie wstąpi do NATO, uzna wyniki referendum na Krymie i będzie gotowa na "negocjacje ws. kwestii granicy z Donbasem".
Jeszcze w poniedziałek, po zebraniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, Zełenski podkreślał, że "Rosja naruszyła suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy". – Jesteśmy na swojej ziemi. Nikogo się nie boimy. Niczego nie jesteśmy nikomu winni i nic nikomu nie oddamy (...). Ukraina jest gotowa na wszystko, co się wydarzy, ale jest zdecydowana na polityczne rozwiązanie konfliktu i nie da się nabrać na prowokacje – zaznaczał.
Czytaj także: Ambasada USA w Kijowie odpowiada na wymysły Putina ws. historii Ukrainy. Genialny mem
W podobnym tonie wypowiadał się ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba. We wtorek – po rozmowie z sekretarzem stanu USA Antonym Blinkenem – stwierdził, że Kijów wciąż będzie próbował odstraszyć Rosję od eskalacji konfliktu, używając dyplomacji, ale jeśli to nie wyjdzie, to "planem B będzie walka o każdy centymetr naszej ziemi (...) aż do zwycięstwa".
Oznajmił też, że Zachód na działania Rosji musi zareagować bardzo stanowczo. – Świat musi odpowiedzieć całą swoją ekonomiczną siłą, by mocno ukarać Rosję za zbrodnie, które już popełniła, a także odstraszyć ją od popełniania kolejnych zbrodni – tłumaczył.
Kułeba zaapelował też do wszystkich obywateli Ukrainy, którzy przebywają w Rosji, żeby natychmiast opuścili ten kraj.
Czytaj także: USA nakładają dotkliwe sankcje na Rosję. Biden: Odcięliśmy ją od rynków zachodnich
Ukraińskie dowództwo na Facebooku informowało, że w ciągu ostatniej doby między siłami rządowymi i separatystami w Donbasie dochodziło do wielu napięć, a podczas ostrzału zginął jeden ukraiński żołnierz, a sześciu kolejnych odniosło obrażenia.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut