Gorączka, wymioty, wycieńczenie. Coraz więcej uchodźców z Ukrainy w polskich szpitalach

Beata Pieniążek-Osińska
02 marca 2022, 09:15 • 1 minuta czytania
Przygraniczne szpitale i punkty medyczne pozostają w gotowości. Przyjmują na bieżąco uchodźców z Ukrainy. Do szpitali trafiają głównie dzieci z bólami głowy, gorączką, wymiotami, bólami brzucha. Duża część tych, którzy potrzebują obserwacji w szpitalu, to także kobiety w ciąży.
Zdjęcie ilustracyjne. Do polskich szpitali przy granicy trafia coraz więcej uchodźców z Ukrainy. Głównie dzieci i kobiety w ciąży. Fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google Przygraniczne szpitale i punkty medyczne pozostają w gotowości i przyjmują uchodźców z Ukrainy. Do szpitali trafiają dorośli, ale zwłaszcza dzieci z bólami głowy, gorączką, wymiotami, bólami w klatce piersiowej. Duża część tych, którzy potrzebują obserwacji w szpitalu, to kobiety w ciąży.


Dyrektor szpitala w Hrubieszowie Alicja Jarosińska w rozmowie z naTemat podkreśla, że szpital od czwartku jest zaangażowany w tworzenie punktów recepcyjnych, najpierw w Horodle, a teraz w Hrubieszowie. Jak wyjaśnia, tam udzielane są tzw. porady doraźne.

To są bóle brzucha, bóle głowy, skoki ciśnienia, omdlenia. Natomiast jeżeli pacjent wymaga hospitalizacji, to przewożony jest do placówki.Aicja JarosińskaDyrektor szpitala w Hrubieszowie

Do tej pory na Izbie Przyjęć hrubieszowskiego szpitala zostało udzielonych ok. 60 takich porad. Wykonywana jest tam szersza diagnostyka i lekarz podejmuje decyzję czy pacjent zostaje na oddziale, czy może jechać w dalszą drogę.

Wyczerpane drogą dzieci

- Hospitalizacji mieliśmy do tej pory ok. jedenastu. Przede wszystkim są to dzieci. Kilkoro trafiło do nas z bólami brzucha i wymiotami, czyli wskazaniami do zatrzymania w szpitalu i obserwacji. W tej chwili mamy troje dzieci na oddziale. Ponadto na oddziale wewnętrznym było hospitalizowanych trzech dorosłych mężczyzn, którzy po krótkim pobycie zostali wypisani - wylicza dyrektor Jarosińska.

Podkreśla, że dzieci są często skrajnie wycieńczone długą podróżą i ciężkimi warunkami, bo czasem idą też nocą przez wiele godzin, a temperatura w nocy spada nawet do minus dziesięciu stopni.

Większość hospitalizacji dotyczy dzieci i kobiet w ciąży

Dodaje, że jednak najwięcej porad jest udzielanych kobietom w ciąży.

- Mamy dziś radosną informację, bo urodził się chłopczyk, w 37. tygodniu ciąży. Zarówno dziecko, jak i mama czują się dobrze. Dziecko jest duże, dorodne - opisuje.

Informuje, że cały czas konsultowane są kobiety w ciąży i po wstępnych badaniach podejmowana jest decyzja, czy mogą opuścić placówkę. Hospitalizowane były dotychczas cztery ciężarne.

- Pierwsza kobieta, którą przyjęliśmy jeszcze w czwartek była w 33. tygodniu ciąży. Groził jej przedwczesny poród, a ze względu na to, że nie mamy patologii noworodka, kobieta została przewieziona do szpitala w Zamościu. Nieoficjalnie wiem, że ciąża została rozwiązana. Zarówno mama, jak i dziecko czują się dobrze - relacjonuje szefowa hrubieszowskiej placówki.

Jarosińska podkreśla, że szpital funkcjonuje na bazie łóżkowej, która była i na razie nie ma potrzeby, aby ją zwiększać.

W Przemyślu też hospitalizowane głównie dzieci i kobiety w ciąży

Uchodźcy trafiają także do szpitala wojewódzkiego w Przemyślu. Rzecznik szpitala Paweł Bugira relacjonuje w rozmowie z naTemat.pl, że do tej pory przez szpital przetoczyło się ok. 80 pacjentów z Ukrainy.

- Większość z nich została zaopatrzona na SOR-ze. 23 osoby są dziś na oddziałach, przede wszystkim pediatria i ginekologia. Panie głównie w ciąży w różnym stopniu zaawansowania. Natomiast są wyczerpane tą podróżą. Podobnie jest z dziećmi - wylicza.

Jak dodaje, wszyscy pacjenci, którzy trafiają do szpitala, są wyczerpani podróżą, którą mają za sobą.

- To są odwodnienia, wyczerpanie, biegunki - wylicza i podkreśla, że nie ma z kolei pacjentów urazowych, czyli rannych w wyniku działań wojennych.

Bariery językowe

Pytany o ewentualne problemy, zaznacza, że do szpitala trafiają nie tylko osoby pochodzenia ukraińskiego, ale wśród uchodźców jest też wiele osób z krajów afrykańskich. Tu barierą niekiedy jest język, bo część tych osób mówi trochę po angielsku, trochę po francusku, a nawet była osoba, która znała wyłącznie język urdu.

Z kolei z osobami pochodzenia ukraińskiego problemów komunikacyjnych jest znacznie mniej.

- Oni nas trochę rozumieją, my ich też. Wielu pracowników szpitala zna język ukraiński lepiej lub słabiej. Niekiedy trudności powstają przy wywiadzie medycznym i specjalistycznych pytaniach, określeniach. Ale dajemy sobie radę - mówi nam Paweł Bugira.

Czytaj także: https://natemat.pl/zdrowie/398835,wojna-na-ukrainie-bedzie-zapewniona-opieka-zdrowotna-dla-uchodzcow