Najwierniejszy przyjaciel Putina. Kim jest magnat medialny i milioner Jurij Kowalczuk?
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Jurij Kowalczuk to magnat prasowy i jeden z założycieli Banku Rossiji, pierwszego komercyjnego banku w Sankt Petersburgu.
- Zaczynał jako fizyk, jednak dzięki przyjaźni z Putinem i innymi oligarchami, stał się jednym z najważniejszych ludzi w Rosji.
- Obecnie Putin nie słucha prawie nikogo i z nikim nie komunikuje się osobiście, wyjątek stanowi Jurij Kowalczuk.
Władimir Putin nie dopuszcza do siebie zbyt wielu osób. Wokół prezydenta Rosji od lat twardo trzyma się kilku oligarchów, z którymi zna się od lata. To grupa bliskich przyjaciół prezydenta Rosji z początków jego kariery w ówczesnym Leningradzie. Najbliższe relacje utrzymuje tylko z Jurijem Kowalczukiem.
Kim jest Jurij Kowalczuk?
Jurij Kowalczuk przyszedł na świat 25 lipca 1951 roku w Leningradzie (dziś Sankt Petersburg). Dorastał w inteligenckiej rodzinie. Jego ojciec Walentyn Michajłowicz Kowalczuk był radzieckim historykiem, wykładał historię w Szkole Morskiej w Odessie i Akademii Marynarki Wojennej w Petersburgu. Jego matka Miriam Abramovna również wykładała nauki historyczne na wyższych uczelniach. Jurij wychowywał się w domu, w którym przywiązanie do tradycji i historii było bardzo ważne, wciąż żywa była historia oblężonego Leningradu i bohaterskiej obrony jego mieszkańców.
Czytaj także: Córka rzecznika Putina oburzona sankcjami nałożonymi na nią przez USA. "To niedorzeczne"
Od najmłodszych lat rodzice zaszczepili w nim zamiłowanie do wiedzy. Jednak zdecydowanie bardziej interesowały go nauki ścisłe niż humanistyczne. W wieku 23 lat ukończył wydział fizyki na Uniwersytecie Stanowym w Leningradzie, a w latach 1987-1991 był pierwszym zastępcą dyrektora Instytutu Fizyko-Technicznego im. AF Ioffego. Jednak po czasie porzucił świat fizyki dla biznesu. Dziś jest uznany za jednego z najbardziej majętnych biznesmenów w Rosji, który uchodzi za osobistego "bankiera Władimira Putina".
Kowalczuk biznesmen
Jurij Kowalczuk jest jednym z największych rosyjskich biznesmenów.
Mimo że od początku politycznej kariery Władimira Putina był zawsze blisko niego, to opinia publiczna usłyszała o nim w 2004 roku. Wówczas niezarejestrowany rosyjski kandydat na prezydenta Iwan Rybkin opublikował jako ogłoszenie w gazecie "Kommiersant" tekst pod tytułem "Putin nie ma prawa do władzy w Rosji". Przekonywał w nim, że Jurij Kowalczuk wraz z bratem Michaiłem, Gienadijem Timczenko i Romanem Abramowiczem prowadzą biznesy w imieniu Putina.
Czytaj także: Popularny w Rosji raper odcina się od ojczyzny i wyjeżdża. "Mam nadzieję, że kiedyś zobaczę rodzinę"
Autor tekstu niedługo po kontrowersyjnej publikacji zaginął, po kilku dniach odnalazł się w Kijowie i ogłosił, że rezygnuje z kandydowania w wyborach. Wygrał je Władimir Putin. W zdobyciu najwyższego urzędu w Rosji miał Putinowi pomóc właśnie Kowalczuk, który był jego doradcą w latach 90. Potem Władimir Putin odwdzięczył się przyjacielowi, który stał się jednym z najbogatszych i najbardziej wpływowych ludzi w Rosji.
Putin i Kowalczuk znają się od początku lat 90. W 1996 roku założyli wspólnie spółdzielnię daczy "Ozero" (Jezioro) nad brzegiem brzegu jeziora Komsomolskoje, a to był dopiero początek wspólnych interesów.
Prezes Banku Rossija
Kiedy Putin doszedł do władzy, duże wpływy zaczęli zyskiwać oligarchowie – bracia Arkadij i Borys Rotenberg, Giennadij Timczenko i właśnie Jurij Kowalczuk. Zdobyli oni pokaźny majątek dzięki aktywności w strategicznych dla Kremla sektorach: energetycznym, bankowym, medialnym. Stali się beneficjentami intratnych kontraktów i realizowali strategiczne projekty, w większości bez przetargów.
Od 2004 roku Jurij Kowalczuk jest prezesem głównym udziałowcem Banku Rossija, jednego z największych komercyjnych banków Rosji. Jest również współwłaścicielem firmy Ozon, jednego z ulubionych ośrodków narciarskich Władimira Putina. W sumie jego firmy przejęły aktywa m.in. w sektorze gazowym, ubezpieczeniowym i reklamowym.
Rosyjski Murdoch
Jurij Kowalczuk nazywany jest rosyjskim Rupertem Murdochem Rosji. Podobnie jak słynny amerykański potentat medialny, Kowalczuk jest największym udziałowcem na rynku medialnym w Rosji. Przyjaciel Putina początkowo przejął kontrolę nad kilkoma ogólnokrajowymi i regionalnymi stacjami TV (5 Kanał, Ren-TV itd.), dziennikiem "Izwiestia", popularnym portalem internetowym Lenta.ru oraz największą w Rosji agencją reklamową Video International. Kowalczuk kupił od oligarchy Romana Abramowicza większościowy pakiet akcji rosyjskiej telewizyjnej "Jedynki". Tym samym stał się jednym z największych właścicieli na rynku medialnym Rosji. I stworzył płynną biznesową relację banku z mediami.
Czytaj także: https://natemat.pl/401257,putin-kontaktuje-sie-tylko-z-nim-kim-jest-jurij-kowalczukWierny Przyjaciel Putina
Rosyjski dziennikarz Michaił Zygar w felietonie dla "New York Timesa" opisał relację, jaka łączy Putina z Kowalczukiem. Według informatorów Zygara z Kremla i elity biznesowej Putin obecnie nie słucha prawie nikogo i z nikim nie komunikuje się osobiście, wyjątek stanowi Jurij Kowalczuk. Podczas pandemii Kowalczuk miał przebywać w rezydencji Putina, podobno spędzili wiele godzin na rozmowach o dążeniach imperialnych Rosji i zagrożeniu płynącym z Zachodu, szczególnie ze Stanów Zjednoczonych.
Michaił Zygar opisuje światopogląd Kowalczuka jako mieszankę hedonizmu, ortodoksyjnego mistycyzmu i wiary w teorię spiskową o wszechobecnym wpływie Stanów Zjednoczonych. Według rosyjskiego dziennikarza Putin również popadł w paranoidalną fascynację dawną wielkością Rosji i żyje planami jej przywrócenia.
Mimo ukraińskich korzeni, Kowalczuk zdaje się popierać plany podboju Ukrainy przez Rosję. Już w 2014 roku, po aneksji Krymu, znalazł się "czarnej liście" w związku z sankcjami nałożonymi przez USA. Wówczas jego szacowany majątek spadł z 1,9 miliarda dolarów do 650 milionów. Sankcje z powodu wojny w Ukrainie też nie robią na nim wrażenia. Źródła Zygara mówią, że Kowalczuk i Putin nie wydają się być zastraszeni sankcjami i izolacją. Wręcz przeciwnie, uważają, że nałożenie surowych sankcji, izolacja Rosji i emigracja "niepewnych elementów" za granicę tylko wzmocnią Rosję w przyszłej konfrontacji.