Pożar i sceny grozy na początek sezonu F1. Odrodzenie potęgi, katastrofa mistrza świata

Krzysztof Gaweł
Charles Leclerc z Ferrari wygrał pierwsze w sezonie 2022 zawody Grand Prix Formuły 1. Monakijczyk w Bahrajnie wyprzedził swojego partnera z zespołu Carlosa Sainza oraz Lewisa Hamiltona i George'a Russella z Mercedesa. Pierwszy wyścig w sezonie zakończył się klęską mistrza świata Maksa Verstappena i całej ekipy Red Bulla, świetnie spisali się za to kierowcy Alfa Romeo Racing Orlen. Kolejny wyścig już za tydzień w Arabii Saudyjskiej.
Znakomitym wyścigiem w Bahrajnie rozpoczął się sezon 20222 w Formule 1. Wygrał Charles Leclerc z Ferrari Fot. OZAN KOSE/AFP/East News
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Sezon 2022 w Formule 1 miał być wielkim rewanżem Mercedesa na Red Bullu i drugą odsłoną epickiej walki Lewisa Hamiltona z Maksem Verstappenem. Brytyjczyk stracił tytuł na rzecz Holendra, teraz chciał go odzyskać i giganci szykowali się na starcie od pierwszych zawodów w sezonie. Ten duopol został jednak rozbity, a na czele stawki po latach posuchy znów jest Scuderia Ferrari.

Czerwone Strzały spisywały się znakomicie podczas treningów, a popisem były kwalifikacje, które wygrał Charles Leclerc. Trzeci był Carlos Sainz i dwa bolidy Ferrari ustawiły się z dwoma Red Bulla na starcie wyścigu. Max Verstappen nie zdołał na początku wyścigu wyprzedzić rywala, Charles Leclerc uważnie ruszył przed siebie i jechał pierwszy. Zaspał za to Sergio Perez, który stracił miejsce na rzecz Lewisa Hamiltona (Mercedes).

Meksykanina wyprzedził nawet Kevin Magnussen i oto na piątej pozycji sensacyjnie jechał kierowca Haasa, który jeszcze miesiąc temu miał się nie ścigać w F1. Wskoczył jednak w miejsce Nikity Mazepina i spisał się w niedzielę kapitalnie. Tymczasem na czele Max Verstappen na 16. okrążeniu wyprzedził Charlesa Leclerca, ale ten zaraz skontrował i odzyskał przewagę.


Obaj zmienili opony, co miało mieć kluczowe znaczenie dla losów wyścigu. Mistrz świata bardzo szybko zużywał swoje ogumienie, w pewnym momencie przekazał ekipie, że "opony znów prawie są martwe" i musiał zjechać do pit lane. To był prezent dla Ferrari, Charles Leclerc pewnie zmierzał po wygraną. A Lewis Hamilton zyskał szansę, by wyprzedzić Holendra i wskoczyć na podium.

Na 46. okrążeniu rozpoczął się koszmar Red Bulla, a najpierw dotknął jego satelicki zespół. Bolid Pierre'a Gasly'ego po prostu zgasł, a gdy Francuz zatrzymał się na poboczu, samochód AlphaTauri zajął ogień. Kierowca błyskawicznie ewakuował się z samochodu, kibice w nerwach obserwowali to co się działo, a na torze ściganie stało się w tym momencie tematem drugoplanowym.

Wszystko wyglądało groźnie, neutralizacja trwała sześć okrążeń, safety car Astona Martina zjechał do garażu sześć "kółek" przed końcem. I tu zaczął się dramat Oracle Red Bull Racing. Najpierw Carlos Sainz wyprzedził Maksa Verstappena, a po chwili Holender zgłosił, że traci moc w samochodzie. Ledwo dojechał swoim bolidem do garażu i tam już pozostał do końca zmagań.

Tymczasem na czele znalazły się dwa bolidy Ferrari, a ścigał je Sergio Perez. Do Meksykanina chciał się dobrać Lewis Hamilton, ale nie musiał, bo Red Bull Meksykanina również stanął! I w ten sposób marzenia Czerwonych Byków o udanym początku rywalizacji prysnęły jak mydlana bańka. Wygrał Charles Leclerc, trzeci raz w karierze, a za nim znalazł się Carlos Sainz. Dublet dla Ferrari, jak za starych, dobrych lat.

Tymczasem miejsce trzecie zajął Lewis Hamilton, który wykorzystał problemy rywali. Czwarty dojechał jego partner z Mercedesa George Russell, a piąty był – co jeszcze kilka miesięcy temu brzmiałoby jak ponury żart – Kevin Magnussen z Haasa. W dziesiątce zmieścili się też obaj kierowcy Alfa Romeo Racing Orlen, Valtteri Bottas i Guanyu Zhou, debiutujący w elicie.

Honor Red Bulla obronił ósmy Yuki Tsunoda (AlphaTauri). W dziesiątce zmieściły się też oba bolidy Alpine F1, która może być czarnym koniem sezonu. Fatalnie wygląda na razie forma Williamsa, McLarena i Astona Martina. Kolejny wyścig już za tydzień, walka o Grand Prix Arabii Saudyjskiej zaplanowana jest na 25-27 marca 2022.


Czytaj także: Drugi, czyli pokonany. On tego nie zaakceptuje i zrobi wszystko, by być pierwszy