Zespół stresu pourazowego dotknie nie tylko walczących na froncie. Może mieć tragiczne konsekwencje

Żaneta Gotowalska
21 marca 2022, 15:38 • 1 minuta czytania
Ucieczka, kiedy usłyszy się nadlatujący samolot. Lęk, kiedy nad głową strzelają fajerwerki. Obawa przed powrotem do kraju. Bezsenność lub senne koszmary. To wszystko może przydarzyć się tym, którzy mierzą się z zespołem stresu pourazowego. I wcale nie dotyczy to wyłącznie walczących na froncie.
AP/Associated Press/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.


Nadpobudliwość, nadmierna czujność, problemy ze snem, koncentracją, drażliwość - takie objawy mogą towarzyszyć milionom uchodźców. Zespół stresu pourazowego (PTSD), jakiego mogą doświadczyć, może dotyczyć bowiem nie tylko tych, którzy walczą na froncie, ale i tych, którzy przed działaniami wojennymi uciekają, poszukując nowego domu dla siebie i bliskich.

Oprócz tych fizycznych objawów, osoba, która mierzy się z zespołem stresu pourazowego, może doświadczyć ponownego doświadczania traumatycznego przeżycia poprzez wspomnienia czy powracające koszmary senne.

Czytaj więcej: Klinika stresu bojowego - miejsce nie tylko dla żołnierzy. Cierpią też ich żony

Poza tym może doświadczyć również chęci unikania miejsc, osób i innych rzeczy, które przypominają o traumatycznym wydarzeniu. Może to być szczególnie trudne, zwłaszcza kiedy korzystając z internetu nie ma możliwości ominięcia newsów wojennych oraz kiedy myśli się przyszłościowo o powrocie do ojczyzny, która - jak wielu liczy - prędzej czy później uwolni się od oprawcy.

Ci, którzy mierzą się z PTSD, mogą mieć problem ze zwiększoną reakcją przestrachu na bodźce, takie jak nieoczekiwany hałas. Nasuwają mi się tutaj trzy przykłady. Po pierwsze ukraińskie dziecko, które z mamą i rodzeństwem zamieszkało w bloku na moim osiedlu, które z przerażeniem odskoczyło, kiedy mój czteromiesięczny szczeniak przy niej szczeknął. Po drugie sytuacja, kiedy ukraińska młodzież grała w piłkę i - jak mówią widzący tę sytuację - na dźwięk samolotu natychmiast schowała się w krzakach. I po trzecie, kiedy uchodźcy musieli drżeć z niepokoju, gdy kibice Lecha Poznań urządzili nocny pokaz fajerwerków z okazji urodzin klubu. Była seria wybuchów, tuż obok miejsca, gdzie stacjonują uchodźcy.

– Historia ta pokazuje, że wystarczy kilkadziesiąt godzin w oblężonym mieście, żeby stracić poczucie bezpieczeństwa. Ludzie, którzy uciekają z terenów objętych działaniami wojennymi, są zdecydowanie bardziej narażeni na kryzysy psychiczne, w tym przede wszystkim na PTSD, czyli zespół stresu pourazowego.

Warto pamiętać, że podatni są na niego cywile. Nie można zapominać również o żołnierzach i ich kondycji mentalnej, ale dla nich największe wsparcie będzie potrzebne już po zakończeniu działań wojennych. Wtedy ich dzisiejsza sprawczość zostanie zastąpiona przez obrazy wspomnień z walk – tłumaczy Karolina Borek Karolina Borek, psychoterapeutka i współzałożycielka Risify.pl.

Czytaj więcej: "W wojsku przyznać się do PTSD to wstyd". Ci, którzy się przełamią z trudem odnajdują pomoc

PTSD może mieć poważne konsekwencje

W wyniku II wojny światowej aż ok. 30 proc. Polek i Polaków cierpiało na objawy zespołu stresu pourazowego – tak wynika z badań przeprowadzonych przez warszawski Uniwersytet SWPS. Podobnie w przypadku weteranów wojny w Wietnamie - PTSD zdiagnozowano tu u 30 proc. mężczyzn i 26 proc. kobiet.

– Nieleczony PTSD może powodować szereg innych kryzysów psychologicznych, w konsekwencji też może prowadzić do prób samobójczych. Jedyną realną pomocą, którą dziś zna nauka, jest leczenie farmakologiczne, które jest wsparte terapią. Najskuteczniejsza jest terapia poznawczo-behawioralna i terapia EMDR, które ze swojej natury głęboko sięgają do przeżyć i doświadczeń pacjenta. Skuteczna terapia pozwala na uporządkowanie traumy i umieszczeniu jej na odpowiednim miejscu w sferze emocjonalnej – podkreśla Karolina Borek.

Czytaj także: https://natemat.pl/402709,polacy-chca-pomagac-uchodzcom-z-ukrainy-ale-wedle-wlasnego-uznania