Zespół stresu pourazowego dotknie nie tylko walczących na froncie. Może mieć tragiczne konsekwencje
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.
- Ukraińcy będą mierzyć się z zespołem stresu pourazowego. I to nie tylko ci, którzy będą walczyć na froncie.
- Mogą mieć m.in. problem ze zwiększoną reakcją przestrachu na bodźce, takie jak nieoczekiwany hałas.
- W wyniku II wojny światowej aż ok. 30 proc. Polek i Polaków cierpiało na objawy zespołu stresu pourazowego.
Nadpobudliwość, nadmierna czujność, problemy ze snem, koncentracją, drażliwość - takie objawy mogą towarzyszyć milionom uchodźców. Zespół stresu pourazowego (PTSD), jakiego mogą doświadczyć, może dotyczyć bowiem nie tylko tych, którzy walczą na froncie, ale i tych, którzy przed działaniami wojennymi uciekają, poszukując nowego domu dla siebie i bliskich.
Oprócz tych fizycznych objawów, osoba, która mierzy się z zespołem stresu pourazowego, może doświadczyć ponownego doświadczania traumatycznego przeżycia poprzez wspomnienia czy powracające koszmary senne.
Czytaj więcej: Klinika stresu bojowego - miejsce nie tylko dla żołnierzy. Cierpią też ich żony
Poza tym może doświadczyć również chęci unikania miejsc, osób i innych rzeczy, które przypominają o traumatycznym wydarzeniu. Może to być szczególnie trudne, zwłaszcza kiedy korzystając z internetu nie ma możliwości ominięcia newsów wojennych oraz kiedy myśli się przyszłościowo o powrocie do ojczyzny, która - jak wielu liczy - prędzej czy później uwolni się od oprawcy.
Ci, którzy mierzą się z PTSD, mogą mieć problem ze zwiększoną reakcją przestrachu na bodźce, takie jak nieoczekiwany hałas. Nasuwają mi się tutaj trzy przykłady. Po pierwsze ukraińskie dziecko, które z mamą i rodzeństwem zamieszkało w bloku na moim osiedlu, które z przerażeniem odskoczyło, kiedy mój czteromiesięczny szczeniak przy niej szczeknął. Po drugie sytuacja, kiedy ukraińska młodzież grała w piłkę i - jak mówią widzący tę sytuację - na dźwięk samolotu natychmiast schowała się w krzakach. I po trzecie, kiedy uchodźcy musieli drżeć z niepokoju, gdy kibice Lecha Poznań urządzili nocny pokaz fajerwerków z okazji urodzin klubu. Była seria wybuchów, tuż obok miejsca, gdzie stacjonują uchodźcy.
– Historia ta pokazuje, że wystarczy kilkadziesiąt godzin w oblężonym mieście, żeby stracić poczucie bezpieczeństwa. Ludzie, którzy uciekają z terenów objętych działaniami wojennymi, są zdecydowanie bardziej narażeni na kryzysy psychiczne, w tym przede wszystkim na PTSD, czyli zespół stresu pourazowego.
Warto pamiętać, że podatni są na niego cywile. Nie można zapominać również o żołnierzach i ich kondycji mentalnej, ale dla nich największe wsparcie będzie potrzebne już po zakończeniu działań wojennych. Wtedy ich dzisiejsza sprawczość zostanie zastąpiona przez obrazy wspomnień z walk – tłumaczy Karolina Borek Karolina Borek, psychoterapeutka i współzałożycielka Risify.pl.
Czytaj więcej: "W wojsku przyznać się do PTSD to wstyd". Ci, którzy się przełamią z trudem odnajdują pomoc
PTSD może mieć poważne konsekwencje
W wyniku II wojny światowej aż ok. 30 proc. Polek i Polaków cierpiało na objawy zespołu stresu pourazowego – tak wynika z badań przeprowadzonych przez warszawski Uniwersytet SWPS. Podobnie w przypadku weteranów wojny w Wietnamie - PTSD zdiagnozowano tu u 30 proc. mężczyzn i 26 proc. kobiet.
– Nieleczony PTSD może powodować szereg innych kryzysów psychologicznych, w konsekwencji też może prowadzić do prób samobójczych. Jedyną realną pomocą, którą dziś zna nauka, jest leczenie farmakologiczne, które jest wsparte terapią. Najskuteczniejsza jest terapia poznawczo-behawioralna i terapia EMDR, które ze swojej natury głęboko sięgają do przeżyć i doświadczeń pacjenta. Skuteczna terapia pozwala na uporządkowanie traumy i umieszczeniu jej na odpowiednim miejscu w sferze emocjonalnej – podkreśla Karolina Borek.