"To my dajemy licencję Amerykanom". Te dwa polskie drony to genialna broń ukraińskiej armii
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.
- Współczesne konflikty militarne odbiegają od tych, które znamy z podręczników od historii. Zacznie rośnie rola dronów, które pozwalają skutecznie razić przeciwnika oraz rozpoznawać teren
- Strona ukraińska w wojnie z okupantem wykorzystuje polskie drony FlyEye oraz amunicję krążącą Warmate. Oba systemy budzą zainteresowanie w wielu krajach świata
- – To rozwiązania opracowane przez polskich inżynierów, produkowane w całości w Polsce, a wszystkie prawa intelektualne należą do nas. To my dajemy licencję Amerykanom, a nie bierzemy jej od nich – powiedział dla naTemat Remigiusz Wilk, dyrektor komunikacji Grupy WB
Wojna w Ukrainie. Drony FlyEye i Warmate chronią życie naszych żołnierzy
Śledząc nagrania z wojny w Ukrainie, możemy dostrzec ogromną rolę dronów w zadawaniu bolesnych strat Rosji. Systemy rozpoznania oraz systemy uderzeniowe, do których zalicza się Fly Eye i Warmate, chronią życie żołnierzy.
– Lepiej zastosować system bezzałogowy, niż ryzykować życie żołnierza. Przykładowo, śmierć jednego obywatela Polski to strata około pięciu milionów złotych. Na to składają się koszty edukacji, wychowania, wykształcenia czy suma podatków płaconych w czasie życia. Bezzałogowiec jest tani, w dodatku jego strata nie powoduje bólu i rozpaczy rodziny – powiedział Remigiusz Wilk, przedstawiciel Grupy WB, producenta dronów, których ma używać w walce strona ukraińska.
Czytaj także: Rząd USA: Rosja popełniła zbrodnie wojenne. "Zrobimy wszystko, by sprawcy za to odpowiedzieli"
– My produkujemy tani system rozpoznania lub uderzeniowy, który pozwala na obserwację pola walki i zarazem chroni życie naszych własnych ludzi, pozwalając im bezpiecznie obserwować cele z daleka. Te systemy pozwalają żołnierzom się ukryć, jednocześnie dając możliwość rozpoznania, znajdowania celów, nakierowania artylerii, przekazywania łączności, a także rażenia – dodał.
Kolejnym czynnikiem, dla którego drony odgrywają kluczową rolę w konfliktach zbrojnych, jest precyzja. – FlyEye zaprojektowano pod kątem współpracy z artylerią. Przecież my nie chcemy, jak Rosjanie, niszczyć wszystkiego co popadnie. Wojsko Polskie ma precyzyjnie likwidować sprzęt wojskowy, zwalczać moc militarną przeciwnika – zaznaczył Wilk.
Drony FlyEye i amunicja krążąca Warmate – dlaczego budzą zainteresowanie na całym świecie?
Pierwszym, podstawowym zadaniem systemu FlyEye jest prowadzenie obserwacji pola walki. – Czyli rozszerzają świadomość sytuacyjną dowódców pododdziałów. Oznacza to, że widzimy z góry, gdzie jesteśmy my, gdzie jest wróg, a gdzie jest wymiana ognia – wyjaśnił przedstawiciel WB Electronics.
Drugim zadaniem bezzałogowca jest współdziałanie z artylerią. – To rozwiązanie kontaktujące się z bateriami, dywizjonami lub artyleryjskimi modułami ogniowymi i podające na bieżąco dane obrazowe. Bezzałogowy system pozwala wykryć i namierzyć cel oraz koryguje złe trafienia lub pozwala sprawdzić, czy przeciwnika udało się zniszczyć – zaznaczył.
Czytaj także: "Zapomnij o wsparciu, k***a". Przechwycono rozmowy rosyjskich żołnierzy, są pełne przekleństw
W początkowej fazie drony FlyEye służyły jedynie do obserwacji pola walki. Obecnie bezzałogowce są częścią większej całości. Wymieniają dane z systemem zarządzania polem walki TOPAZ. – Operator FlyEye'a przekazuje informacje do dowódcy baterii, który przekazuje to do wszystkich oddziałów. Artylerzyści na każdym etapie misji otrzymują odpowiednie potwierdzenie i dokładne dane, łącznie z obrazem w czasie rzeczywistym – wytłumaczył Wilk.
Drony doskonale współpracują z haubicoarmatami Krab. – Po wciśnięciu odpowiednich przycisków działo automatycznie ustawia się na wskazane przez bezzałogowiec miejsce. To pozwala błyskawicznie znaleźć cel, zareagować, a także oddalić się z obszaru skąd strzelaliśmy, żeby nie narazić się na kontrbateryjny atak – powiedział przedstawiciel Grupy WB.
Początki rozwoju systemu FlyEye sięgają roku 2010. Polski system był stale rozwiązany, trafił też w 2015 roku na Ukrainę, gdzie był intensywnie używany. Żaden z polskich bezzałogowców nie został dotąd zestrzelony. Okazał się też wyjątkowo odporny na rosyjskie zakłócenia. Grupa WB cały czas rozwija drony, kolejna generacja wprowadzona do Wojska Polskiego ma modyfikacje będące efektem doświadczeń bojowych z działań w Ukrainie.
Czytaj także: Tuż przed śmiercią Albright przewidziała los Rosji i Putina. Oto, co napisała w "NYT"
– FlyEye jest największym z najmniejszych bezzałogowców tego typu. Startuje z ręki z dowolnego miejsca, nawet na dachu budynku, w lesie, w jakieś otwartej przestrzeni, czy w terenie zurbanizowanym – wyjaśnił Remigiusz Wilk.
– Nie potrzeba żadnego dodatkowego wyposażenia, katapulty ani specjalnej wyrzutni. Mogą go przenosić niewielkie grupki obserwatorów lub jednostki specjalne – dodał.
Kolejną kwestią jest imponująca długotrwałość lotu. – FlyEye to motoszybowiec, więc włącza silnik tylko jeśli szuka kolejnych prądów powietrznych, żeby się na nich unosić. Wykorzystujemy sztuczną inteligencję, żeby dron mógł jak najdłużej latać – zaznaczył.
Czytaj także: Rosjanie zabili w Mariupolu 11-letnią gimnastyczkę. "Miała dawać uśmiech światu"
Niezwykłą zaletą bezzałogowca jest niska wykrywalność. – Radary działają na zasadzie efektu dopplerowskiego, a FlyEye podczas lotu składa śmigło. Dzięki temu jest bardzo trudno wykrywalny. Jego powierzchnia odbicia radarowego jest bardzo mała. Żaden FlyEye nigdy nie został zniszczony podczas działań w warunkach bojowych, nawet latając przy silnym oddziaływaniu środków walki radioelektronicznej przeciwnika – wyjaśnił.
– Nie mamy ograniczeń ws. eksportu czy modernizacji. System zaprojektowali polscy inżynierowie, a wszystkie prawa intelektualne należą do nas – przypomniał Wilk. Osiągnięcia polskiego przemysłu wzbudziły zainteresowanie strony amerykańskiej.
Poza dronami sprawdziły się także polski system komunikacji pojazdowej Fonet, używany w kilkunastu tysiącach wozów wojskowych na całym świecie, w tym w siłach zbrojnych Stanów Zjednoczonych
– System Fonet okazał się tak dobry, że kilka lat temu sprzedaliśmy licencję do jednego z amerykańskich koncernów. Rok temu przedłużyliśmy licencję na kolejne kilka lat. System FlyEye również wzbudził duże zainteresowanie. Jest używany przez kilka państw, mamy zamówienia na znacznie większą liczbę. Dlatego polska Grupa WB otwiera spółki i oddziały w wielu państwach – powiedział.
W przypadku Warmate mamy do czynienia nie z bezzałogowcem jako takim, a z amunicją krążącą, która stanowi środek bojowy. – Różnica jest taka, że w bezzałogowcu mamy operatora, który musi spełniać konkretne przepisy. Amunicja krążąca obsługiwana jest trochę na zasadzie jednorazowego granatnika. Każdy może być do tego przeszkolony, to bardzo proste w użytkowaniu – powiedział przedstawiciel WB Electronics.
Czytaj także: Ambasador Rosji zaliczył językową "wpadkę". W ojczyźnie grozi mu za to 15 lat więzienia
Warmate jest swego rodzaju wsparciem lotniczym na żądanie, które umożliwia żołnierzom precyzyjny wybór celu. – Nie trzeba amunicji krążącej nosić na plecach, jak przeciwpancernych pocisków kierowanych. Sama dolatuje na własnych skrzydłach w wybrane miejsce – porównał.
Amunicja krążąca Warmate ma możliwość wymiany głowic bojowych na dostosowane do określonej misji. Co więcej, jest pierwszym wprowadzonym do seryjnej produkcji systemem na świecie, który umożliwia działanie w roju. – Operator po starcie, może przejąć kontrolę nad kilkunastoma Warmate'ami. Na ekranie po prostu można kliknąć i wybrać, gdzie i kogo chce się zaatakować – wyjaśnił Wilk.
Czytaj także: Zastanawiające informacje o Szojgu. Szef MON Rosji miał zniknąć, w tle "kłopoty sercowe"
Co najważniejsze, żaden współczesny system przeciwlotniczy nie jest dostosowany do odpierania saturacyjnego, wielokierunkowego ataku na dany obiekt. – Samo miejsce startu Warmate może być ukryte kilka kilometrów od miejsca walki. Po wyrzuceniu amunicji krążącej w powietrze to żołnierze na dole, mający kontakt z przeciwnikiem mogą przejąć nad nim kontrolę. Nie tylko widzą z góry lepiej, ale i mogą łatwiej naprowadzić ten środek bojowy na cel – powiedział.
– I jest to w 100 proc. polskie rozwiązanie, a na świecie sprzedaje się jak świeże bułeczki. Mamy wiele zamówień. Niedawno transport Warmate wysłany do jednego z klientów wypełnił całą ładownię dużego samolotu transportowego – dodał.
Czytaj także: https://natemat.pl/403167,miesiac-wojny-w-ukrainie-29-dzien-inwazji-relacja-na-zywo