Wierni wyszli z kościoła. Ksiądz na kazaniu przestrzegał Polki przed Ukrainkami

Agnieszka Miastowska
W parafii Stanisława Męczennika w Stanisławiu Dolnym duchowny z Tyńca podczas kazania wskazał winnego wybuchu wojny w Ukrainie. Nie zgodzili się z nim wierni, którzy na te słowa zaczęli opuszczać kościół. Ten sam duchowny w czasie rekolekcji wielkopostnych głosił dzieciom, że szkolne klasy należy dzielić na te dla mądrych i głupich dzieci. Co dokładnie powiedział ksiądz Jacek z Tyńca?
Ksiądz na kazaniu powiedział, że winni wojny są Amerykanie. Stanisław Dolny Fot. 123Rf/zdjęcie seryjne/Zdjęcie poglądowe

Ksiądz o winowajcy wojny w Ukrainie

Skandaliczne kazanie miało miejsce w województwie małopolskim w niedzielę 27 marca. Odbyło się dokładnie w Stanisławiu Dolnym k. Kalwarii Zebrzydowskiej. Wygłosił je ksiądz Jacek z Tyńca, który w parafii w Stanisławiu Dolnym był tylko jako "gość". Jego kazanie jednak zapadnie wiernym w pamięci na długo, ponieważ odwołał się w nim do emocjonującego wszystkich tematu wojny w Ukrainie. Zamiast jednak ogłoszenia intencji modlitwy, benedyktyn wysnuł swoją teorię na temat konfliktu w Ukrainie. Zgodnie z nią konflikt w Ukrainie wywołali... Amerykanie, którzy "chcą teraz zwalić winę na Rosjan".
O całym wydarzeniu i komentarzach wiernych na temat słów księdza poinformowała "Gazeta Krakowska". Duchowny miał mówić nie tylko o sytuacji w Ukrainie, odwołał się także do sytuacji polskich kobiet, które powinny obawiać się Ukrainek, które zaczną uwodzić i odbijać im mężów.


"Rekolekcjonista ksiądz Jacek z Tyńca w swoim kazaniu odniósł się do wszystkich sfer życia codziennego, od polityki, po małżeństwo. Jego śmiałe i kontrowersyjne tezy spowodowały grymas niezadowolenia na twarzach wiernych" - czytamy na internetowym profilu "Pod Klasztorem i Zamkiem - Strona Mieszkańca Gminy Kalwaria i Lanckorona".

Wierni opowiadali także, że ksiądz w czasie mszy wyraźnie powiedział, że Pan Jezus "jednych ludzi kocha, a innych wypluwa", co miało być chyba dla wiernych motywacją do postępowania wyłącznie z wolą Bogą.

Ksiądz przeprosił, lecz ma zostać ukarany

Ksiądz musiał być jednak zdziwiony, bo jak się okazuje, wielu wiernych opuściło Kościół po jego słowach. Jak podaje "Gazeta Krakowska" jego kazanie musiało być szczególnie dotkliwe dla kobiety z Ukrainy, która akurat brała udział we mszy, na której słuchała o Ukrainkach, kradnącym Polkom mężów.

To jednak nie był koniec niepokojących słów księdza. Prowadząc rekolekcje dla dzieci, benedyktyn z Tyńca wygłosił kolejną teorię zgodnie, z którą szkolne kasy powinno się dzielić na te dla mądrych i dla głupich.

Nauczycielki podkreślały, że duchowny ogólnie nie radził sobie z funkcjonowaniem jako nauczyciel. Miał używać zbyt ostrych, niestosowanych sformułowań.

Jedna z pracownic szkoły poinformowała o zachowaniu duchownego z Tyńca księdza proboszcza i poprosiła o rozmowę z rekolektantem. We wtorek, w trakcie mszy świętej, zakonnik miał przeprosić dzieci i poprosić o wybaczenie.


Proboszcz parafii, ks. Józef Piasecki, zaznaczył, że nie zna dobrze księdza z Tyńca, który na rekolekcjach zjawił się jako zastępstwo innego duchownego. Jak relacjonuje "Gazeta Krakowska" opactwo Benedyktynów w Tyńcu poinformowało, że zakon stanowczo dystansuje się od poglądów wygłaszanych w kazaniu w Stanisławiu Dolnym przez ojca Jacka i zapowiada jego ukaranie.
Czytaj także: Rosjanie zamordowali naczelnik wsi i członków jej rodziny. Zwłoki męża wrzucili do studzienki